[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Niewielka ochrona, leczgdyby miał się tu zjawić Szaleniec, liczyłem, że może nie zauważy jej z początku,a potem oszczędzi, gdy już wyładuje złość na nas obu.Od strony Pożeracza Chmur nadpłynęła fala ogromnego zdumienia, niedowie-rzania, a wreszcie ulgi, która przerodziła się z kolei w dziką uciechę.Młody smokzerwał się i zaczął podskakiwać jak wariat, nie zważając na to, że miejsca nie by-ło zbyt wiele.Czym prędzej odsunąłem się na bezpieczną odległość, czekając, ażoprzytomnieje i będzie zdolny do konkretnych wyjaśnień.Usiadł wreszcie.Uszysterczały mu dziarsko. Szaleniec nie przyjdzie.Ani teraz, ani nigdy.To znaczy, przez długi czasraczej nie poprawił się.Musiało zdarzyć się coś naprawdę niebywałego, bowręcz promieniał. On nie może transformować rzucił triumfalnie. Zapomniał? spytałem z niedowierzaniem. Nie zapomniał, tylko nie może!104Pożeracz Chmur przerwał i zaczął śmiać się jak głupi, otwierając szerokopysk.Skąd ja brałem cierpliwość?Pamiętasz, co ten wariat miał na sobie? podjął po chwili mój towarzysz.Kupę złomu.Zastanawiające, jak mógł w tym polować. COZ zapętliło mu sięna szyi.Nie może tego zdjąć.Jest zły jak wściekły szczur.Ma do wyboru: albotransformuje tak jak jest i wchłonie metal w siebie, albo nie, a wtedy się udusi.Miałem wątpliwości.Jest bardzo silny.Jeśli to łańcuch, może rozerwać ogniwa.Nie wiem, co to jest, ale jest wystarczająco mocne, by nie dał rady.Wychwy-ciłem, jak rezygnował.I na pewno nie zdecyduje się na przemianę w takim stanie,bo jest na to zbyt chciwy!Może zamienić się w cos niedużego.Na przykład w węża.Wyślizgnie się z tejobroży.Pożeracz Chmur spojrzał zezem, drwiąco.Zmienić ciało to nie takie prostejak włożenie innego ubrania Nawet jeśli przyjdzie mu to do głowy, nie wytrzymadwóch transformacji w krótkim czasie.Pamiętaj, że on ma już sześćset lat.To dajenam dużo czasu.Co najmniej do jutra.Więc byliśmy bezpieczni.Nic nam me zagrażało, przynamniej na razie.Z nie-mrawym zdziwieniem zauważyłem, jak kontakt z Pożeraczem Chmur zaczyna sięrozmywać.Głowę miałem coraz cięższą, jakby wypełnioną mokrymi wiórami.Niczym przez grubą poduchę dotarł do mnie przekaz od Pożeracza Chmur: Kamyk? Co się z tobą dzieje?.I nagle ziemia stanęła dęba, uderzając mnie w skroń.Cały świat wypełniłyogromne, zbrązowiałe liście, gigantyczne zdzbła traw i wielkie owady wędrującew różne strony Czerwone mrówki biegały, machając czułkami.Przenosiły ciężaryo wiele większe niż one same.Dwa masywne błyszczące żuki walczyły międzysobą.Każdy próbował przewrócić na grzbiet przeciwnika.Bezskutecznie.Zielo-na, włochata gąsienica wspinała się po patyczku w górę co chwila unosząc przódciała, jakby węsząc.Zamrugałem mocno.Wszystko wróciło do normalnych rozmiarów.Ulotnił sięciężar spod czaszki.Uniosłem się na łokciu, a nawet klepnąłem Pożeracza Chmurw nos. Przestań mnie lizać! Okropność, cały będę się lepił.Dmuchnął gwałtownie. Mógłbyś mnie nie straszyć! Tyle czasu minęło, że już powinieneś się zrege-nerować.Skrzywiłem się.Byłem okropnie rozdrażniony. Nie jestem smokiem, tłumoku.Tyle chyba rozumiesz?Pożeracz Chmur obraził się, ale tylko na chwilę.Przeważyła troska. yle wyglądasz.Zbladłeś, masz plamy pod oczami.105 Chciałbym być w domu pomyślałem tęsknie.Uroki Smoczych Wyspspowszedniały.Dom pozostawiony daleko na północy, zdawał się najpiękniej-szym i najbezpieczniejszym miejscem na ziemi.Zatęskniłem jak nigdy dotąd zaojcem, własnym kątem i książkami, a nawet za nudnymi obowiązkami w gospo-darstwie. Ja też chciałbym wrócić do domu przekazał Pożeracz Chmur, a ja zezdumieniem stwierdziłem, że nie ma na myśli Wyspy Szaleńca, tylko właśnieskromną siedzibę Płowego w %7łmijowych Pagórkach.Liska przebudziła się i wylazła spod liścia.Na przemian ziewała, kichała i tarłanos łapką.Pocieszny dzieciak.W tym wieku niewielkie ma się kłopoty, akurat nawłasną miarę.* * *Ograbienie skarbca Szaleńca było dopiero połową całego przedsięwzięcia.Oczywiście nie mogliśmy otwarcie układać się z piratami.Pozostawało podrzu-cić im klejnoty i oczekiwać, że nasyceni, sami odejdą.Przekonani, że osiągnęlito, czego chcieli.Opakowałem złoto w szerokie, mocne liście.Owinąłem całość włóknem, tak,by Pożeracz Chmur niczego nie zgubił, nie rozsypał, lub przypadkiem znów niepołknął.Tym razem miał wyruszyć samotnie.Za moją radą wytarzał się w naj-brudniejszym miejscu, jakie mógł znalezć w okolicy.Jego sierść wyglądała tak,jakby nigdy nie był biały. Do końca życia się nie doczyszczę stwierdził ze smutkiem. Lepiej być brudnym niż martwym pocieszyłem go. W nocy byłobycię widać jak latarnię.Tak jest dużo lepiej.Zmrok zapadł, jak zwykle, niespodzianie.Sylwetka Pożeracza Chmur zmie-niła się w ciemnopopielaty cień, prawie nie odróżniający się od tła.Ostrożnie ująłw zęby pakunek.Wyszedł na otwartą przestrzeń plaży, wziął rozbieg i wzbił sięw powietrze.Zostaliśmy z Liska sami.Siedzieliśmy obok siebie na piasku.Oczymałej odbijały światło gwiazd, lśniąc w ciemnościach jak dwa wielkie rubiny.Niebawem sięgnął ku mnie Pożeracz Chmur.Nie wiedziałem, że potrafi zro-bić to aż na tak dużą odległość.Pełny kontakt dawał trudne do zniesienia uczu-cie przebywania w dwóch ciałach jednocześnie.Walczyłem z zawrotami głowyi podchodzącym do gardła żołądkiem.Wbijałem palce w piasek sypki, szorst-ki, przemieszany z okruchami muszli, a równocześnie czułem dotyk zwiędłychliści i wilgotnej ziemi.Wdychałem duszny zapach roślin, słuchałem dzwiękówlasu i ludzkich głosów.106 Pomóż mi poprosił Pożeracz Chmur. Lepiej znasz się na ludziach.Młody smok znajdował się tuż przy ruinach, a raczej obok tego, co z nich zosta-ło.Patrzyłem smoczymi oczami i widziałem, jak ogromne spustoszenia poczynilinajezdzcy.Pośrodku płonęły dwa ogniska.Część ludzi szykowała się w ich świetle dosnu, część marudziła jeszcze, rozmawiając cicho.Kilku piratów grało w kości.Słychać było ich grzechot, gdy potrząsano kubkiem.Ktoś zagrał kawałek piskli-wej melodii, lecz inni zakrzyczeli gniewnie flecistę i musiał przerwać.Zmęczeniciężką pracą ludzie chcieli przede wszystkim spać.Kilku chodziło wokół obozuz mieczami w dłoniach, trzymając wartę
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
-
Menu
- Index
- European Cinema and Intertextuality His Ewa Mazierska
- Bialolecka Ewa Kamien na szczycie (2)
- Bialolecka Ewa Tkacz Iluzji (2)
- Ewa Bialolecka Tkacz Iluzji
- linux podrecznik administratora (PL) (4)
- Michael Judith ÂŚcieżki kłamstwa
- Harry Potter I Kamien Filozofic
- Sw. Faustyna Kowalska DZIENNICZEK DUCHOWY(1)
- Card Orson Scott Alvin czeladnik (2)
- Christie Agatha Morderstwo w Mezopotamii
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- emiluchiaa.htw.pl