[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Był na swój sposób atrakcyjny.Dla Ivory był po prostu przystojny.Można się było z nią zgodzić, pod warunkiem, że patrzyłoby się na niego w przyćmionym świetle baru i po pięciu kieliszkach.Dla Lary był to zwykły drań.Chociaż stała od niego o parę metrów, czuła zionący od niego alkohol.Sam ścisnął dłonie, aż zatrzeszczały stawy, i naprężył bicepsy.Na jego ramieniu wyłonił się spod rękawa napis EASY RIDER.Ale ten facet nie był wcale łatwy.– Nie życzę sobie, abyś denerwowała moją żonę – wycedził przez zaciśnięte zęby, zażółcone nikotyną.– Mamy cię dosyć.Możesz być wielkim sędzią, ale jeśli o nas chodzi, jesteś pierdolonym zerem.Masz! – krzyknął, rzucając na podłogę zwitek banknotów.– To twoja spłata.Zadowolona?– Wynoś się z mego domu! – wrzasnęła Lara.– I nigdy już nie proś, abym cię kryła, bo więcej tego nie zrobię.Spojrzała na leżące banknoty; w większości jednodolarówki.Sam był jej dłużny ponad sto tysięcy i teraz rzucił jej dziesięć – liczyła w myślach – nie, dwanaście dolarów.Ivory stała obok męża, zarzuciwszy mu rękę na plecy.Jej silikonowe piersi wymykały się spod głęboko wyciętej trykotowej koszulki.– Nie chcemy twoich pieniędzy – oświadczyła z dumą.– Będziemy mieli mnóstwo własnych.I to bardzo szybko.Lara z trudem powstrzymała łzy.Przecież nie może pozwolić, aby ten drań krzywdził jej rodzinę, jej siostrę.Zanim umarła ich matka, Lara obiecała jej, że zaopiekuje się Ivory, zapewni byt siostrze i Joshowi.Ale teraz oboje znajdowali się poza zasięgiem jej wpływów.– Wynoście się z mojego domu! – krzyknęła.– Chodźmy, mała, dajmy pospać starej pannie.Wygląda tak, jakby bardzo potrzebowała odpoczynku.Sam pociągnął Ivory za ramię i oboje skierowali się w stronę drzwi.Ivory w ostatnim momencie obejrzała się.Oczy sióstr spotkały się i zegar stanął.Lara wpatrywała się ze smutkiem w młodszą siostrę.Zauważyła, że jej wargi poruszyły się, ale nie padło żadne słowo.Przez chwilę było tak, jakby na twarzy Ivory dostrzegła przeszłość, jakby obie właśnie szły do domu ze szkoły, małe dziewczynki z buziami rumianymi jak jabłuszka.Usłyszała z opóźnieniem śmiech Sama.Zagrzmiał w ciszy i zegar zaczął znowu tykać, szybciej niż przedtem.Drzwi zatrzasnęły się z hukiem i oboje zniknęli.Rozdział IIIMinęły trzy tygodnie od zwolnienia Thomasa Hendersona z aresztu.Dzięki Bogu, że ten potwór przebywał tak krótko na wolności myślała Lara, wracając do biura po przerwie obiadowej, O ile było jej wiadomo, nikogo w tym czasie nie zgwałcił ani nie zamordował.Tego ranka Russ Mitchell zatelefonował do niej z wiadomością, że Henderson został umieszczony w stanowym szpitalu psychiatrycznym w Camarillo.Może wreszcie będzie mogła spędzić spokojną noc, a nie jak zwykle zasypiać z trudem o drugiej i budzić się po dwóch godzinach.Prokuratura nadal nie zgromadziła niezbitych dowodów przeciw niemu.Natrafiono wprawdzie na pracownika stacji benzynowej, który widział Hendersona razem z ofiarą, ale ten 20-letni mężczyzna okazał się fatalnym świadkiem.Nie mógł sobie przypomnieć ani daty, ani godziny tego wydarzenia.Sprawiał wrażenie, że z trudem pamięta, jak się nazywa.Na razie trzeba się było tego trzymać i czekać na rozwój wypadków.Chociaż oskarżony dobrowolnie zgłosił się do szpitala i mógł stamtąd wyjść, kiedy chciał, już sam fakt, że był pod kluczem i że faszerowano go potężnymi dawkami leków psychotropowych, sprawiał wszystkim zainteresowanym wielką ulgę.Prasa była bezlitosna.Dziennikarze zmieszali obu policjantów z błotem i obarczyli winą za wymuszenie biciem zeznań oskarżonego, co położyło całą sprawę.Zostali zawieszeni w czynnościach służbowych.Groził im proces.Kiedyś taka sprawa mogła sama przyschnąć, ale teraz panowała inna atmosfera.Jeszcze było głośno o Rodneyu Kingu, znanym całemu światu kierowcy, brutalnie pobitym przez policję.Historia ta wywołała zamieszki w śródmieściu Los Angeles.Wściekły tłum podpalał budynki, oddawał się ślepym i bezsensownym aktom przemocy.Niektóre dzielnice zostały zrównane z ziemią.Lara podniosła wzrok i spostrzegła Irene Murdock zmierzającą w jej kierunku.– Czy idziesz mi na spotkanie? – spytała.– Pokażę ci coś – odpowiedziała Irene, tłumiąc chichot.– Pod warunkiem, że potraktujesz to z odpowiednim dystansem i poczuciem humoru [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • funlifepok.htw.pl
  •