[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Znasz się na tym? - spytał Frank.- Trochę, kiedyś także zbierałem namiętnie minerały.- Byłbym ci bardzo wdzięczny.Gdy ruszyliśmy dalej, Barthelme powiedział:- Frank dorabia sobie, sprzedając kamienie na wystawach.- Tak?- Jeżeli będzie pan mu je często dostarczał, niech pan jasno postawi sprawę i żąda pieniędzy.- Dziękuję za radę.- Niech pan mnie źle nie zrozumie.To porządny facet, tylko trochę roztargniony.- Jak długo tu pracuje?- Dwa lata.Jest geofizykiem; to solidny pracownik.Zatrzymaliśmy się przy magazynie na sprzęt.Tam poznałem Andy'ego Deemsa i Paula Cartera.Andy był szczupły, twarz jego sprawiała wrażenie ponurej z powodu blizn na lewym policzku.Obfita broda nie była w stanie tego ukryć.Paul był wysoki, jasnowłosy.Właśnie czyścił jakieś zbiorniki.Wytarli ręce i przywitali się ze mną.To co robili, wchodziło także w zakres moich obowiązków.Normalna ekipa składała się z czterech ludzi pracujących parami.Czwarty facet, Paul Yallons, był teraz gdzie indziej.Wspólnie z Ronaldem Daviiesem, opiekującym się łodziami, wymieniali akurat zestaw instrumentów w boi pobierającej próbki.Dowiedzieliśmy się, że Paul był partnerem Mike'a.Byli przyjaciółmi od czasu służby w marynarce wojennej.Miałem pracować właśnie z nim.- Wkrótce ty też będziesz w tym pożałowania godnym stanie.Ciesz się tym porankiem i korzystaj z życia - stwierdził Carter.- Jesteś w pożałowania godnym stanie, bo strasznie się pocisz - dociął mu Deems.- Powiedz to moim gruczołom.Gdy przemierzyliśmy wysepkę, Barthelme zdradził mi, że Deems jest najbardziej uzdolnionym fachowcem w dziedzinie sprzętu podwodnego, jakiego kiedykolwiek spotkał.Deems mieszkał przez pewien czas w podwodnych miastach.Po stracie żony i córki podczas drugiej próby typu „Rumoko" przeniósł się na powierzchnię i pozostał na niej już na stałe.Carter przybył kilka miesięcy temu z Zachodniego Wybrzeża.Był tuż po rozwodzie, czy może w separacji, ale nic o tym nie mówił.Został zwerbowany na Zachodnim Wybrzeżu przez Barthelme'a i ściągnięty tutaj.Przeszliśmy przez chwilowo puste laboratorium i dzięki temu mogłem podziwiać w całej okazałości wielką, oświetloną mapę morza wokół Andros.Świecące punkty określały rozmieszczenie i stan urządzeń, podtrzymujących barierę dźwiękową wokół rezerwatów i stacji.Zauważyłem, że jesteśmy wraz z najbliższym rezerwatem włączeni do tego samego rejonu.- W którym rezerwacie miał miejsce wypadek? Barthelme przyjrzał mi się uważnie, po czym wskazał na mapie nasz rejon.- W północno-wschodniej części.Słyszał pan o tym?- Tylko z codziennych biuletynów.Czy odkryto coś nowego?- Nic.- A może były luki w barierze?- Od dłuższego czasu nie zanotowano żadnych awarii sprzętu.- Czy pan myśli, że to delfin? - zapytałem.Wzruszył ramionami.- Jestem technikiem, a nie badaczem delfinów, jednak ze wszystkiego, co czytałem, wynika, że różne delfiny bywają.Można założyć, że przeciętny osobnik jest nastawiony pokojowo i posiada inteligencję zbliżoną do ludzkiej.Zapewne wśród nich, podobnie jak i wśród ludzi, występuje podobny rozkład: większość jest przeciętna, na jednym końcu niewielka ilość głupców, a na drugim niewielka liczba geniuszy.Być może zrobił to niedorozwinięty umysłowo delfin, który nie odpowiada za swoje czyny.Albo delfin Roskolnikow.Prawie wszystko, co wiemy o delfinach, dotyczy osobników przeciętnych.Biorąc pod uwagę, że badania prowadzimy od niedawna, jest to normalne.Co jednak wiemy o odchyleniach psychicznych u delfinów? Właściwie nic.- Znów wzruszył ramionami.- Myślę więc, że to jest możliwe.„Czy delfiny czują się fatalnie, mają poczucie winy z powodu tego, co uczyniły? "Zepchnąłem natychmiast tę myśl do podświadomości.- Mam nadzieję, że nie niepokoi się pan zbytnio - kontynuował.- Musi pan pamiętać, że zdarzyło się to dość daleko stąd, w rezerwacie.Nie ma tam naszych urządzeń, więc nie będzie pan zmuszony nawet zbliżać się do miejsca wypadku.Poza tym zapewniliśmy naszym pracownikom maksymalne bezpieczeństwo: miejsca pracy nurków badane są sonarem, umieściliśmy nawet dla nurków klatki chroniące przed rekinami.Każdy z nich otrzymał broń.Zamknęliśmy wszystkie przejścia w barierze.To powinno skutecznie odstraszyć agresywnego delfina albo rekina.Przytaknąłem.- To dobrze, czuję się znacznie spokojniejszy - powiedziałem, gdy zbliżaliśmy się do jakiegoś zespołu budynków.- Później jeszcze o tym porozmawiamy - dodał.- To są biura.Teraz powinny być puste.Otworzył drzwi.Ujrzałem biurka, szafki, krzesła, maszyny biurowe - nic specjalnego.Poszliśmy do następnego budynku.- To jest nasze muzeum - powiedział.- Sam Baltrane postanowił otworzyć je dla gości.Pełno tu morskich eksponatów oraz kilka modeli używanego przez nas sprzętu.Przy drzwiach umieszczono makietę stacji.Widoczne były wszystkie jej podwodne urządzenia.Za makietą, na półkach znajdowały się ważniejsze jej części w większej skali, do których dołączono kilkuwierszowe opisy.Były tam również średniowieczne przedmioty: dwie latarnie, kilka sprzączek od pasów, parę monet.Pochodziły z liczącego setki lat statku, który spoczywał na dnie niedaleko stacji.Zainteresowały mnie różnych rozmiarów szkielety ryb, od najmniejszych do największych.Postanowiłem przy najbliższej okazji porównać dokładnie szczęki delfina i rekina.Na wydzielonym miejscu widniała cała seria minerałów Franka Cashela.Okazy były starannie przymocowane i opisane, od szkieletów ryb oddzielała je szyba.Nad minerałami wisiała trochę niezręczna, ale mimo to interesująca akwarela zatytułowana „Miami Skyline" i podpisana jego nazwiskiem.- To Frank maluje? Nieźle.- Nie, jego żona, Linda.Zaraz do niej pójdziemy - odparł dyrektor.- Powinna być obok.Prowadzi bibliotekę i zajmuje się całą naszą pracą biurową.Przeszliśmy do następnego pomieszczenia, do biblioteki.Linda Cashel siedziała za biurkiem i coś pisała.Wyglądała na dwadzieścia kilka lat.Miała długie, jasne włosy, spięte ozdobną spinką, niebieskie oczy i lekko zadarty nos.- Biblioteka jest do pańskiej dyspozycji - powiedziała po chwili.Rozejrzałem się wokół.- Mamy kopie dawnych wydawnictw naukowych.W ciągu doby mogę dostarczyć odbitki prac, których nie posiadamy.Tu mamy literaturę poważną, a tam rzeczy lżejsze.- Wskazała na półki przy oknie.- Tu są kasety z nagranymi głosami zwierząt morskich.Robimy te nagrania dla Narodowej Fundacji Nauki.Tam z kolei mamy nagrania muzyczne.Wszystko jest skatalogowane.Jeśli będzie pan sam coś pożyczał, bardzo proszę wpisać tu numer pozycji, swoje nazwisko i datę.- Wskazała rejestr leżący na biurku.- Jeśli będzie pan chciał trzymać coś dłużej niż tydzień, proszę mi o tym powiedzieć.Gdyby potrzebna była panu pinceta, w dolnej szufladzie jest skrzyneczka z narzędziami.Proszę tylko odłożyć ją na miejsce.To chyba wszystko.Czy ma pan jakieś pytanie?- Dużo pani maluje?- Och, widział pan mój obraz! Obawiam się, że to jest jedyne muzeum, w którym będzie znajdował się jakiś mój obraz.Teraz nic nie maluję.Wiem, że nie jestem dobra.- Podoba mi się pani obraz.Skrzywiła usta.- Gdy będę starsza i mądrzejsza oraz w innym miejscu, może znowu spróbuję.Nie chcę więcej malować wody i wybrzeży.Wyszliśmy.Barthelme dał mi resztę przedpołudnia na zagospodarowanie mego domku, w którym mieszkał poprzednio Michael Thorney.Zająłem się tym.Po lunchu dołączyłem do Deemsa i Cartera w magazynie na sprzęt.We trójkę szybko uporaliśmy się z pracą.Ponieważ do obiadu było jeszcze trochę czasu, popłynęliśmy do zatopionego statku
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
-
Menu
- Index
- Heyerdahl Thor Aku Aku (SCAN dal 921)
- Simak Clifford D Dzieci naszych dzieci (SCAN dal (2)
- Moorcock Michael Kronika Czar Sagi o Elryku Tom VII (SCAN dal
- Kaye Marvin Godwin Parke Wladcy Samotnosci (SCAN dal 108
- Moorcock Michael Elryk z Meln Sagi o Elryku Tom I (SCAN dal 8
- Norton Andre Lackey Mercedes Elfia Krew (SCAN dal 996)
- IBM TCP IP tutorial
- Babski Motyw
- Linux Kernel
- Figes Orlando Taniec Nataszy. Z dziejów kultury rosyjskiej
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- zazakretem.xlx.pl