[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.W domu nasamym końcu tej drogi, dziesięć mil stąd?- Zgadza się.Nazywają to domem starego Burtona.Była tam kiedyś farma, ale teraz wszystkozarosło.Mój przyjaciel z Bostonu kupił to sobie, żeby mieć dom na wakacje.Tego lata nie mógłprzyjechać i zaproponował mi, żebym skorzystał.- A, tak, facet nazywa się.hm.Mustings.Spotkałem go parę razy latem.Przyjechał pan z żoną?- Jestem sam.Nie ożeniłem się.Co jakiś czas muszę się odizolować.Rozumie pan, kiedy sięnaucza.- Czego pan uczy.Staunton?- Może pan do mnie mówić - doktorze.Wykładam fizykę na M.i.T.Specjalizuję się welektronice.Pracuję też trochę przy programie satelitarnym.To mi zajmuje połowę wakacji, aleresztą mam dla siebie.- Mówi pan, że robi pan przy rakietach? - W głosie szeryfa można było wyczuć respekt.- Nie przy samych rakietach.Głównie przy detektorach i sieci transmisyjnej w satelitach, któraprzesyła informacje o radiacji, promieniach kosmicznych.takich sprawach.Pomagałem wzaprojektowaniu pewnych części baterii słonecznych przy jednym obiekcie.Ale teraz bardziejinteresuje mnie łowienie ryb.O milę na wschód od domu mam strumyk.- Znam go, mieszkałem tam.Powinien pan - i pański przyjaciel Hastings - przyjechać tu kiedy wsezonie łowieckim.Mnóstwo jeleni jest w lasach na północ od farmy.- Boję się, że kiepski ze mnie myśliwy, szeryfie.Przywiozłem ze sobą karabin i pistolet, ale tylko,żeby postrzelać sobie do celu.Mam jeszcze śrutówkę, bo Hastings powiedział, że tam mogą byćgrzechotniki.Jak dotąd, żadnego nie widziałem.Napijemy się jeszcze piwa?- Dobrze - szeryf podniósł dwa palce do barmana.- Mieliście jakieś inne dziwne przypadki śmierci? Szeryf popatrzył zdziwiony na Stauntona.- Nie wiem, co pan ma na myśli mówiąc "dziwne".Parę nie rozwiązanych zabójstw w ciągu kilkulat.Ale to były morderstwa rabunkowe.Nic w nich nadzwyczajnego. - %7ładnego przypadku samobójczego albo morderczego szału?- Hm.Nie, odkąd pełnię urząd.To prawie sześć lat.Ale co w tym dziwnego, że ludzie wariują?Zdarza się.- Tak, ale obłęd zazwyczaj rozwija się według pewnego wzoru, a Tommy Hoffman - no, tak.- Sugeruje pan, że to nie było samobójstwo?- Ależ nie.Po prostu zastanawiam się, jaki miał rodzaj psychozy i dlaczego tak nagle dostałnapadu.Był, powinien być, szczęśliwy i odprężony.Mała drzemka po.po całkiem przyjemnychdoznaniach, To po prostu nie trzyma się kupy.No, dobrze, pomińmy to.Mówił pan, szeryfie, żerybaczył pan w moim strumyku.Jakiej muchy używał pan na pstrąga?Kiedy skończyli drugie piwo, szeryf powiedział, że musi wracać do Wilcox i wyszedł.Staunton zamówił sobie następne i siedząc nad nim z wygasłą fajką w zębach, zatopił się wmyślach.Czy ma odrzucić hipotezę, że te trzy śmierci - myszy polnej, chłopca i psa - układają sięw niemal niewiarygodną sekwencję? Szeryf, zdaje się, był innego zdania, ale.A może robi wiele hałasu o nic? Mysz zachowała się dziwnie.Najpierw stanęła słupka imachała łapkami, jakby chciała przestrzec chłopca i dziewczynę przed czymś.Potem pozwoliłasię podnieść i ugryzła dziewczynę.Wypuszczona zaczęła uciekać, potem wróciła i zaatakowałachłopca, tym samym popełniając samobójstwo.Potem Tommy Hoffman.I znowu nagły obłęd.Zaczął się we śnie, albo zaraz poprzebudzeniu u boku dziewczyny.I jeszcze jedno samobójstwo.Staunton pomyślał, że ludziom wtych sytuacjach zdarza się wpadać w obłęd i popełniać samobójstwa.Czytał jednak całkiem sporoo psychologii chorób umysłowych, nigdzie nie znalazł opisu przypadku nagłej i całkowitej utratypoczytalności bez wcześniejszych objawów i bez przyczyny inicjującej zaburzenia - jakiegośurazu rozpoczynającego napad szału.Teraz pies.Oczywiście, mógł mieć wściekliznę i dlatego pędził,, jak najęty.Ale, jeśli niemiał, jeśli był zdrowy? W takim razie teł popełnił samobójstwo wpadając pod jego furgonetkę.Szczególnie, jeśli bał się samochodów.Tę nową informację wydostał od szeryfa.Z pewnością niewyjaśniała ona zachowania psa.Zwierzęta, z wyjątkiem lemingów, nie popełniają samobójstw.Staunton szybko wypił dodna resztę piwa i, wstając od stołu, wystukał popiół z fajki.W Green Bay są laboratoria, wktórych może sprawdzić czy Buck był wściekły.Miasto leży w odległości zaledwie czterdziestu pięciu mil.Jest dopiero trzecia.Ma psa wfurgonetce i mnóstwo czasu.Zresztą, od tygodnia nie oddalał się więcej niż o dziesięć mil zBartlesville [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • funlifepok.htw.pl
  •