[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Co tu ukrywać, niezwykła toniespodzianka.Wiewiórka spojrzał na mnie szeroko otwartymi oczami.Podobnie otwarte były jego usta.- A gdzie moja czekolada? Pudełko z bananowym kompotem? Cztery paczki herbatników?W tej puszce miałem też gumę do żucia, torebkę z miętowymi cukierkami, pudełko zmarmoladkami.- O jej, język mi ucieka - westchnęła Kasia.- I co się z tym stało? - zakończył Wiewiórisa.Sokole Oko domyślnie pokiwał głową.- Smakołyki Wiewiórki zjadł pan Kuryłło.A my mamy pamiętnik Haubitza.Tell tłumaczył Wiewiórce:- Ty jeszcze nic nie rozumiesz? Pamiętasz wieczór nad Jeziorem %7łabim? Zobaczyłeś upana Kuryłły puszkę oklejoną plastrami i zrobiłeś to samo.A potem Sokole Oko zacząłporządkować zapasy żywności i wtedy zamienił puszki.Hilda gorączkowo przerzucała stronice brulionu.Były one zapisane wyraznym gotyckimpismem.Tu i ówdzie wklejono fotografię.Jeden rzut oka wystarczył, aby się upewnić, żejest to autentyczny pamiętnik Konrada von Haubitz.- Oto i on - Hilda wskazała fotografię eleganckiego oficera.- Mam nadzieję - odezwała się Zenobia - że ten pamiętnik wystarczy, aby Haubitzzawędrował na ławę oskarżonych.Doktor wrzasnął, jak gdyby nagle obudził się ze snu:108 - Rozumiem! Już wszystko rozumiem! Wczoraj wieczorem Fryderyk nareszcie dostał wswoje ręce Kuryłłę.Przerażony prezesunio wręczył Fryderykowi puszkę z pamiętnikiem.Iwtedy okazało się, że za - miast pamiętnika w puszce są czekoladki i kompot bananowy.- Może stało się to już wcześniej - powiedziałem.- Może Kuryłło natychmiast po rozstaniusię z nami zajrzał do puszki i stwierdził, że puszki zamieniono.W innej sytuacji zapewnemógłby do nas wrócić i po prostu powiedzieć: zamieniono puszki, zwróćcie mi moją.Uczynilibyśmy to nie zaglądając do wnętrza.Ale my wtedy już pojechaliśmy do leśniczówkiCzarne, a potem na Polanę, do grobowca Haubitza.Kuryłło zdawał sobie sprawę, że zauważymy otwartą skrytkę, znajdziemy kasetę idomyślimy się, kto nas wykiwał.Jedyna nadzieja, jaka mu pozostała, to możliwość, że nieotworzymy puszki-niespodzianki, a on podstępnie będzie mógł ją nam odebrać.Gdy wpadłw ręce Fryderyka, oczywiście powiedział mu, co się wydarzyło.I obydwaj tej nocy usiłowaliwykraść puszkę z namiotu chłopców.Urwałem.Wydawało mi się, że za kratą w oknie grobowca mignęła mi czyjaś twarz.- Tam.tam.- wyjąkałem.- Ktoś tam jest i podsłuchuje.Zenobia, doktor, chłopcy, Kasia i Hilda porwali się ze swoich miejsc i rzucili się w stronęmauzoleum.Ale ci, co się w nim kryli, uprzedzili ich.Zanim chłopcy dobiegli do grobowca,usłyszałem skrzyp drzwi i dwa cienie przepadły w mgle.- Trzymaj! Aap ich! - krzyczeli chłopcy.Rozpoczęła się teraz szaleńcza gonitwa po stoku wzgórza.Z gęstej mgły dobiegły mnie okrzyki chłopców, pisk Kasi, wołanie doktora.Słyszałemnaszczekiwania Sebastiana.Przede mną na ziemi leżała otwarta puszka z pamiętnikiem Haubitza.,,Zachowują się bardzo nieostrożnie - pomyślałem.- Z tej puszki nie wolno spuszczać oka".Zamknąłem puszkę i znowu starannie okleiłem ją plastrem.Pierwsza wróciła Hilda.- Och, Boże, pozostawiłam pamiętnik! - zawołała.Odetchnęła z ulgą, gdy wręczyłem jej zamkniętą puszkę.- A te dwa typy zniknęły nam wlesie.Jest taka mgła, że własnego nosa nie widać.- Niech się pani z tą puszką nie rozstaje.Obawiam ślę, że czeka nas jeszcze wielekłopotów - ostrzegłem Hildę.Z nieudanej pogoni powróciła Zenobia, Kasia, doktor -i chłopcy.Przybiegł także iSebastian, który tę gonitwę uważał za świetną zabawę i wesoło merdał ogonem.- To byli Fryderyk i Kuryłło - rzekł Tell.- Nie rozpoznałem ich w mgle, ale to mogli być tylkooni.Przytaknąłem, a doktor powiedział:- Zdaje się, że czeka nas niewesoły powrót do samochodu.Te łajdaki spróbują wykorzystaćmgłę, żeby odebrać nam pamiętnik.Uważam, że powinniśmy natychmiast stąd wyruszyć,zanim nie ochłoną po ucieczce i nie wymyślą jakiejś pułapki.- A może zaczekamy, aż mgła opadnie? - zaproponowała Zenobia.- A jeśli mgła nie opadnie aż do wieczora? - odrzekł jej doktor.- Musimy być bardzo ostrożni.Fryderyk ma pistolet gazowy- przypomniał Sokole Oko.Wiewiórka lekceważąco machnął ręką.- Raz już łyknąłem tego gazu.Nie boję się.Dajcie mi puszkę, ja ją będę niósł.- Nie.Ja ją wezmę- odezwała się Zenobia.Chłopcy podnieśli wrzask protestacyjny:- Nie zgadzamy się, aby puszkę niosła pani Zenobia! Każdy, tylko nie pani Zenobia!Zenobia ujęła się pod boki- A dlaczegóż to ja nie mam jej nieść? - spytała złowrogo.Chłopcy zaczerwienili się.Nie mieli śmiałości powiedzieć jej, co myślą.109 - Bo.bo.pani jest podejrzana - wyrzucił z siebie Sokole Oko.- Tak - podchwycił Tell.- Przez cały czas zachowywała się pani bardzo podejrzanie.Trzymała pani stronę Fryderyka.Kasia o mało się nie rozbeczała.- Jesteście wstrętni! Wstrętne chłopaki! Moja ciocia nigdy nie była podejrzana! Nigdy, nigdy,nigdy! - wołała.Zenobia pogłaskała ją po głowie.- Uspokój się, Kasiu.Nie chcą, żebym niosła? Nie,.to nie.Tylko żeby potem nie żałowali.Hilda ucięła dyskusję:- Ja wezmę puszkę z pamiętnikiem, a pan doktor i pan Tomasz będą moją asystą ikonwojem.Wy także - uśmiechnęła się do chłopców, na co ani z po.wagą kiwnęli głowami.- Przyjechałam do Polski po pamiętnik, a skoro znalazł się on już w moich rękach, nie mogęgo nikomu oddawać.Uważam, że jeśli ktoś się powinien narażać w tej sprawie, to właśnieja.Tym bardziej że mam z Haubitzem i prywatne porachunki.Zakomenderowałem:- W drogę, proszę państwa!Podjęliśmy z ziemi nasze bagaże - namioty i śpiwory, uformowaliśmy się w kolumnę.Naprzedzie szedł doktor i Kasia, potem Hilda w otoczeniu chłopców.Ja z Zenobiazamykaliśmy pochód, którego centrum stanowiła Hilda z puszką.Nad Polaną zatrzymała się chyba ogromna chmura [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • funlifepok.htw.pl
  •