X


[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Nieprawda! - Tak, mój ojcze.- Kłamiesz albo tchórzliwie chcesz oszukać samego siebie.Nie, nie pogardy i nienawiści się boisz, lecz miłości.- Miłości?- Czymże jest pogarda i nienawiść zła? Czyż nie są obie zbrojnymi ramionami miłości dobra?- Ojcze mój, przecież nie źródło, lecz rzeka, która czerpie z niego swoje siły, bywa straszna i groźna.- Znów się mylisz.I jak naiwnie! Rzeki istotnie bywają groźne i wiele mogą wyrządzić spustoszeń, jednak nie dzięki swym źródłom, lecz dlatego że ich wody zasilane są przez deszcze oraz topniejące w górach śniegi.- A myślom i uczuciom płynącym z miłości, ojcze, czyż także nie zagraża wtargnięcie rzeczy obcych jej naturze? Jakąż mogę mieć pewność, iż powodowany umiłowaniem dobra obronię się przed postępkami, które są jemu przeciwne? Czyż potrafię przewidzieć, dokąd mnie mogą zaprowadzić nienawiść i pogarda?- Owszem, możesz to przewidzieć.Zaprowadzą cię nie dalej i nie głębiej, niż potrafi sięgnąć twoja miłość.Będzie ona jednolita i mężna, taką się też stanie twoja nienawiść grzechu.Na kruchą i chwiejną stać cię tylko miłość, nie innymi będą twoje uczucia nienawiści i pogardy.Niestety, mój synu, wielkiej miłości się lękasz.Boisz się jej siły, jej zasięgu, a nade wszystko jej naglących i nieodpartych wymagań.Przed miłością chcesz uciec.Uciekaj zatem.Wracaj do swego klasztoru.Nie będę cię zatrzymywać.- Zawiodłeś się na mnie, ojcze - szepnął Diego.Torquemada znów dotknął dłonią jego pochylonej głowy.- Spójrz mi w oczy.- Tak, ojcze.- Obawiam się, mój synu, że to, co ja w swym omylnym sądzie mógłbym ci powiedzieć teraz, kiedyś, już nieomylnie, powie Bóg.Oczy Diega zaszły łzami.- Ojcze mój, nie w potęgę miłości wątpię, lecz w swoje siły.- Naiwny głuptasie! a w co byś wątpił, gdybyś na moje stygnące ciało patrzył w tej chwili?Diego zadrżał.- Ojcze, moje intencje nie były czyste.- A ich następstwa? Czemu według skutków nie mierzysz swoich intencji? Sądzisz, że fakty zawodniejsze są od twoich zmęczonych myśli? Doprawdy, i ja ci to mówię, tylko z wielkiej miłości może się zrodzić tak nagły błysk czujnego pogotowia, jaki tobie był dany.Łzy spływały po policzkach Diega.- Ojcze mój, istotnie była to miłość?Torquemada pochylił się nad klęczącym.- Mój synu, moje dziecko… jest w tobie więcej chrześcijańskiej miłości, niż przypuszczasz.- Czemu więc w siebie zwątpiłem?- W prawdę zwątpiłeś.- Ojcze, przysięgam, moja wiara…- Miłość i prawda nie są jednością?- Tak, ojcze.- Myśl więc do końca.Zwątpiłeś w swoje siły? A cóż jest ich źródłem? Miłość służąca prawdzie i z nią jednoznaczna.Jakże więc, wierząc prawdzie, ty, jej nosiciel, możesz wątpić w siebie? Czyż nie ona stanowi niewyczerpane źródło ludzkich sił? Dopiero kiedy w nią poczyna człowiek wątpić, przychodzi zwątpienie i w siebie.Fray Diego podniósł głowę, był blady, lecz oczy miał już suche.- Nie chciałem, ojcze, świadomie kłamać.- Nie rozmawiałbym z tobą, mój synu, gdybym tego nie wiedział.- Zbłądziłem, ojcze, lecz wszystko teraz dzięki tobie widzę jasno.Istotnie, zło wydało mi się tak wszechpotężne, iż przestałem przez chwilę słyszeć prawdę, przestałem jej ufać.Powiedz mi jednak: dlaczego przenikliwiej niż ja sam potrafisz czytać w moich myślach?- Mój synu - odpowiedział łagodnie Torquemada - służę prawdzie, tylko prawdzie i z niej czerpię siły.To wszystko.Przez chwilę było milczenie.Fray Diego pochylił się i gorącymi wargami przywarł do nieruchomo na poręczy krzesła spoczywającej dłoni czcigodnego ojca.Wówczas ten podniósł z powolnym namysłem prawą rękę i kreśląc nad pochyloną głową znak błogosławieństwa powiedział: - Ego te absolvo.In nomine Patris, et Filii, et Spiritus Sancti, amen.Bezpośrednio po rozmowie z Wielkim Inkwizytorem don Rodrigo de Castro wrócił do celi, którą dzielił z młodziutkim don Lorenzem.Ten na widok wchodzącego zerwał się z łóżka.- I co? - spytał niecierpliwie.Don Rodrigo bez słowa podszedł do stołu, sięgnął po dzban z winem i jak człowiek spragniony począł łapczywie pić.Don Lorenzo z niepokojem wpatrywał się w przyjaciela.- Co się stało, Rodrigo?- Nic.- Miałeś przykrości? Don Rodrigo hałaśliwie odstawił dzbanek.- Słuchaj, Lorenzo, jesteś mi zawsze miły i takim, mam nadzieję, pozostaniesz, musisz jednak wiedzieć, że od dzisiaj przestałem być dla ciebie Rodrigiem.Lorenzo zmieszał się.- Nie rozumiem cię.Co to znaczy?- Jestem twoim dowódcą, rozumiesz teraz?- Ty? O, Rodrigo… W pierwszym odruchu radości chciał się rzucić przyjacielowi w ramiona, lecz ten szorstko go odsunął.- Przed chwilą czcigodny ojciec raczył mnie mianować kapitanem swoich domowników.Poczekaj, nie przerywaj.To jedno.I drugie: jesteś bardzo młody, Lorenzo, musisz się jednak szybko nauczyć, że żołnierz nie zadaje pytań, pamiętaj.- Wybacz - szepnął Lorenzo - nie wiedziałem…- A teraz wiesz - przerwał oschle don Rodrigo.- Chodź więc i milcz.Fray Diego, wpuściwszy obu rycerzy do celi ojca Torquemady, w milczeniu wskazał im ciało spoczywające na podłodze.Przykryte było ciemnym płaszczem.Lorenzo omal nie krzyknął, gdy chcąc równocześnie z Rodrigiem podnieść zwłoki, nieostrożnym ruchem zsunął nakrycie z głowy zmarłego.Opanował się jednak, spotkawszy się z twardym spojrzeniem don Rodriga.Z powrotem przykrył sczerniałą twarz i mocno ramionami przytrzymując sztywniejące ciało, skierował się z pochyloną głową za Rodrigiem w stronę drzwi.W celi panował półmrok, mimo to w klęczącym przy łóżku człowieku Lorenzo od razu poznał czcigodnego ojca [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • funlifepok.htw.pl
  •  

    Drogi użytkowniku!

    W trosce o komfort korzystania z naszego serwisu chcemy dostarczać Ci coraz lepsze usługi. By móc to robić prosimy, abyś wyraził zgodę na dopasowanie treści marketingowych do Twoich zachowań w serwisie. Zgoda ta pozwoli nam częściowo finansować rozwój świadczonych usług.

    Pamiętaj, że dbamy o Twoją prywatność. Nie zwiększamy zakresu naszych uprawnień bez Twojej zgody. Zadbamy również o bezpieczeństwo Twoich danych. Wyrażoną zgodę możesz cofnąć w każdej chwili.

     Tak, zgadzam się na nadanie mi "cookie" i korzystanie z danych przez Administratora Serwisu i jego partnerów w celu dopasowania treści do moich potrzeb. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

     Tak, zgadzam się na przetwarzanie moich danych osobowych przez Administratora Serwisu i jego partnerów w celu personalizowania wyświetlanych mi reklam i dostosowania do mnie prezentowanych treści marketingowych. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

    Wyrażenie powyższych zgód jest dobrowolne i możesz je w dowolnym momencie wycofać poprzez opcję: "Twoje zgody", dostępnej w prawym, dolnym rogu strony lub poprzez usunięcie "cookies" w swojej przeglądarce dla powyżej strony, z tym, że wycofanie zgody nie będzie miało wpływu na zgodność z prawem przetwarzania na podstawie zgody, przed jej wycofaniem.