[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Odmawiasz sobie nawet herbaty?- Muszę doprowadzić się do porządku i traktuję to poważnie.Przez jakiś czas ani grama kofeiny.Nie pije już nawet herbaty? - pomyślał Congreve, któremu wy-dawało się, że zna Hawke'a lepiej niż ktokolwiek inny.Najwyrazniejtak nie było.Książę Walii pochylił się i powiedział:- Alex, poprosiłem, żebyście przyjechali z inspektorem Con-greve'm jako pierwsi, bo chciałbym omówić z wami pewne sprawy naosobności.Kiedy skończę swoją mowę, może znajdziemy chwilę nakrótki spacer po ogrodach.Sporo się zmieniło, od kiedy byłeś tuostatnio, i nie mogę się doczekać, co na to powiesz.Czy możemy takzrobić?- Oczywiście, sir - odparł Hawke i zerknął, jak Congreve zarea-gował na wzmiankę o ogrodach.59 - To będzie zaszczyt i przyjemność, Wasza Wysokość - dorzuciłCongreve, rzucając Hawke'owi ukradkowe mrugnięcie w stylu  a niemówiłem.- Sam jestem zapalonym ogrodnikiem i nie mogę siędoczekać, by podziwiać cuda, które wyszły spod ręki waszej wyso-kości.- Uwielbiam je - powiedział Karol, wstał i podszedł do weran-dowych okien wychodzących na ogrody.Hawke spojrzał w jego stronę:- Wasza wysokość, czy mogę zapytać, kogo jeszcze zaprosiłeś?- Oczywiście.Chciałem, żeby nie była to wielka grupa.Obajznacie większość zaproszonych.Szef MI-5 lord Malmsey.SahiraKarim, która jechała niedaleko za wami.Sir David Trulove z MI-6,rzecz jasna, i jeszcze ktoś z Szóstki.Cudowny człowiek pochodzeniahinduskiego, który zasiada w radzie mojego trustu, jeden z moichnajstarszych i najbardziej zaufanych przyjaciół.Nazywa się Monta-gue Thorne, choć to oczywiście nie jego prawdziwe nazwisko.Montyzostał sierotą, kiedy wychodziliśmy z Indii, i jako jeszcze chłopcaadoptowała go lady Thorne, moja tutejsza sąsiadka.To prawdziwymaniak ogrodnictwa, nawet teraz siedzi na dworze i dłubie w ziemi.Zdaje się, że znacie się z Montagiem, prawda Alex?- O tyle o ile, widujemy się czasem w windzie.Błyskotliwy,pracowity i wielce szanowany.Plotka głosi, że ma objąć fotel po sirDavidzie - wyjaśnił Hawke, a Karol skinął głową.- Proszę, oto i Monty we własnej osobie - powiedział Karol,otwierając szeroko podwójne okno i wychylając się na słońce, bypomachać do przyjaciela.- Alex, Ambrose, przywitajcie się, proszę, zmoim drogim przyjacielem.Hawke i Congreve wstali, podeszli do okna i stanęli po obu stro-nach księcia Walii.Poniżej na żwirowej ścieżce stał wysoki, przy-stojny mężczyzna z taczką pełną ściętych gałązek.Musiał mieć podsiedemdziesiątkę, ale wyglądał na pięćdziesiąt kilka lat.- Monty, przywitaj się, proszę, z Alexem Hawkiem i Ambrose'emCongreve'm.Właśnie przyjechali.- Dzień dobry! - odezwał się Thorne z olśniewająco białymuśmiechem.- Witamy w Highgrove, panowie.- Odstawił ciężkątaczkę i podszedł bliżej, by stanąć tuż pod oknem biblioteki.Otrzepałszorstkie, brudne dłonie i podparł się nimi pod boki.Miał na sobie60 spodnie w waniliową kratkę i przepoconą białą koszulę z lnu roz-chyloną w kołnierzu.Zdjął białą bandanę z szyi i otarł nią czoło.- Widzę, że nie próżnujesz, Monty.- Karol uśmiechnął się.-Zwietna robota.- Krzewy ligustru wokół dalii w ogrodzie z zegarem słonecznymtrochę się rozrosły, więc uznałem, że zacznę od nich.- Dalie?! - wykrzyknął Congreve, jakby dzgnięto go kablem podnapięciem pięciu tysięcy wolt.- Jakie gatunki uprawia Wasza Ksią-żęca Mość?- Głównie hybrydy.Zna pan  Pocałunek Jutrzenki ?- Oczywiście, sir! Na ostatnich wiosennych targach w Chelsea.Podczas gdy Karol, Ambrose i stojący poniżej Thorne gawędziliwesoło o ogrodnictwie, które Hawke'a kompletnie nie interesowało,Alex przyjrzał się bliżej Thorne'owi, uśmiechającemu się do trzechmężczyzn w oknie.Alex był, rzecz jasna, ciekaw człowieka, który pewnego dnia możezostać jego zwierzchnikiem w MI-6.Choć nie raz podsłuchał, jak sirDavid Trulove mówi o Montym jako o  cierniu* w jego boku.Hawke często zastanawiał się, jakimi przekleństwami mógł go ob-rzucać  C , kiedy nikt nie podsłuchiwał.* Nazwisko Thorne brzmi tak samo jak thorn - cierń.Thorne był wysokim, dobrze zbudowanym mężczyzną, szeroki wbarkach, ale szczupły w pasie.Miał płaskie policzki z ostro zaryso-wanymi kośćmi poniżej oczu, a na jednym oku nosił czarną jedwabnąopaskę.Ta opaska oraz swobodny olśniewający uśmiech sprawiały,że Montague Thorne wyglądał zawadiacko, prawie jak pirat.Przy-pominał mu aktora Errola Flynna.Czysta skóra o kolorze ciemnego miodu zdradzała, że częstoprzebywał na dworze - miał głęboką, zdrową opaleniznę.Wciąż mógłposzczycić się gęstymi czarnymi włosami zaczesanymi do tyłu iprzyciętymi krótko po bokach jak u pruskiego generała.Na skroniachprzyprószyła je nieco siwizna.Długi orli nos i wąskie usta sprawiały,że wyglądał trochę jak drapieżnik.Hawke uznał, że z miejsca gopolubił, ale dlaczego?Swobodny uśmiech, śmiałość, błysk w jednym brązowym oku.Cechy te zdradzały dystans do szaleństw tego świata, ale bez naj-mniejszego śladu samozadowolenia.61 Hawke wychylił się przez okno i krzyknął:- Miło, że w końcu mogę osobiście poznać legendarnego panaThorne'a.- Cała przyjemność po mojej stronie, sir - odparł Thorne i zdjąłpoplamiony potem biały ogrodniczy kapelusz, by wykonać nim głę-boki pokłon.- Słynny  pan wojny.Zaiste, ogromna to przyjemność.- Pan wojny? - powtórzył zaskoczony Hawke.Thorne wybuchnął śmiechem.- Nie obrażaj się, proszę, Alex.Tak cię nazywają urzędasy wmoim wydziale.Pan wojny.- Chyba nie rozumiem dowcipu.Thorne uśmiechnął się i wyjaśnił:- Przecież jesteś panem, czyli lordem, Alex.I to lordem, któryzawsze jest gdzieś na wojnie.- Złożył ręce na brzuchu, odchylił głowęi wybuchnął donośnym śmiechem.Zabawny gość, pomyślał Hawke,mimo że przystojniak i taki dystyngowany.Hawke się uśmiechnął.- Rozumiem.Muszę zapamiętać to określenie.Przyda się, kiedybędę zamawiał nowe wizytówki [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • funlifepok.htw.pl
  •