[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Krztusząc się, spróbowałam wstać, lecz Bankole mnie powstrzymał. Zranił cię gdzieś?  spytał stanowczo. Nie, nic mi nie jest  odpowiedziałam i widząc, jak Harry wpatruje się w to morzekrwi, zaraz dodałam: Nie martw się.To nie moja krew, tylko tamtego.Kiedy pomogli mi stanąć na nogi, przekonałam się, że nos mnie nie mylił: denat popuściłna mnie mocz.Szaleńczo pragnęłam zedrzeć z siebie zaszargane rzeczy, ale na razie musiałamz tym poczekać.Mimo obrzydzenia, jakie czułam, nie mogłam rozebrać się w biały dzień i przywszystkich  żeby każdy mógł mnie rozpoznać.Dość miałam kłopotów jak na jeden dzień.Rozejrzałam się i zobaczyłam, że Travis i Natividad starają się uspokoić zanoszącego siępłaczem Dominica.Zahra stała w pogotowiu przy naszych nowych znajomych, które przysiadłyobok na ziemi. Z nimi wszystko w porządku?  zapytałam.Harry skinął głową.333  Trochę się wystraszyły i rozkleiły, ale są całe.Nikomu z nas nic się nie stało.Za to oninie mieli szczęścia.Mówiąc to, wskazał na człowieka, którego zabiłam.W pobliżu leżały trzy inne martweciała. Było jeszcze paru rannych  uzupełnił Harry  ale puściliśmy ich wolno.Kiwnęłam głową z aprobatą. Lepiej rozbierzmy te trupy i też się zmywajmy  powiedziałam. Jesteśmy tu zabardzo na widoku.Szybko i dokładnie przeszukaliśmy ciała, prócz naturalnych otworów.Aż tak ubodzy niebyliśmy.Następnie, pod wpływem nalegań Zahry, jednak poszłam na tyły zrujnowanego domużeby pospiesznie się przebrać.Zahra wzięła broń od Harry ego i pilnowała mnie, gdy zmienia-łam ubranie. Cała jesteś we krwi  stwierdziła. Jeśli ludzie pomyślą, że jesteś ranna, niektórymmoże przyjść do głowy, żeby cię napaść.Nie najlepszy dziś dzień, żeby obnosić się ze słabo-ściami.Cóż, przypuszczalnie miała rację.Byłam zadowolona, że namówiła mnie do czegoś, czegosama tak bardzo pragnęłam.Włożyłam uświnione i mokre rzeczy do plastikowej torby, którą następnie szczelnie za-mknęłam i upchnęłam w plecaku.Gdyby tylko ciuchy któregoś z zabitych pasowały na mniei nadawały się jeszcze do noszenia, od razu wyrzuciłabym swoje, ale w takim stanie rzeczymusiałam zachować je i uprać przy pierwszej okazji  kiedy tylko dojdziemy do następnej334 wodnej stacji albo sklepu z wydzieloną pralnią.Wprawdzie przy trupach znalezliśmy też tro-chę gotówki, jednak mądrzej będzie wydać ją na potrzebniejsze zakupy.W sumie przy całej czwórce napastników znalezliśmy około dwu i pół tysiąca dolarów oraz dwa noże, które można było sprzedać albo dać nowym dziewczynom, i pukawkę.Podczasnapaści wyciągnął ją mężczyzna, którego zastrzelił Harry.Okazało się, że to dziewięciomili-metrowa beretta, tyle że brudna i bez jednego naboju.Właściciel nie miał do niej amunicji,ale może da się ją gdzieś dokupić  może nawet od Bankole a.Na to na pewno warto wydaćpieniądze.W kieszeni tego, co rzucił się na mnie, znalazłam też kilka sztuk biżuterii: dwa złotepierścionki, kolię z gładkich błękitnych kamieni, chyba z lazurytu, i jeden kolczyk, który oka-zał się radiem.Radio sobie zatrzymamy.Będziemy mieć wiadomości, co się dzieje na świecie,dalej od autostrady.Dobrze, że skończy się to kompletne odcięcie od informacji.Ciekawe, kimbyła ofiara, której mój bandzior je odebrał.Wszyscy czterej mieli schowane gdzieś przy sobie małe plastikowe pudełka na pigułki.Dwa były puste, ale w pozostałych dwu zostało jeszcze po parę tabletek.A więc to tak: niemieli ze sobą żadnych zapasów żywności ani wody, nie byli porządnie uzbrojeni, za to kiedytylko mogli, kradli prochy albo pieniądze na prochy.puny.Ciekawe, co najchętniej brali.Piro?Pierwszy raz od wielu dni przypomniał mi się mój brat Keith.On też handlował tymi okrągłymifioletowymi pigułkami, które znajdowaliśmy przy wszystkich, którzy na nas napadali? I przezto zginął?Kilka mil dalej na autostradzie minęliśmy się z policją; radiowozy jechały na południe,w stronę tamtej wioski, z której do tej pory musiały zostać jedynie wypalone kikuty domów335 i mnóstwo trupów.Może gliniarzom uda się jeszcze zgarnąć paru spóznionych szperaczy.A może sami co nieco poszabrują.Albo tylko rzucą na wszystko okiem i odjadą.Na co zdałasię policja, kiedy paliło się nasze sąsiedztwo? Psu na budę.Kobiety, które odkopaliśmy spod gruzów, chcą zostać z nami.Nazywają się Allison i Jil-lian Gilchrist i rzeczywiście są siostrami.Allison ma dwadzieścia cztery lata, a Jillian o rokwięcej; są biedne i uciekły przed losem prostytutek.Alfonsem chciał być ich rodzony ojciec.Poprzedniej nocy schroniły się w domu, który się potem zawalił, ponieważ stał pusty.Sprawiałwrażenie od dawna opuszczonego. Opuszczone domy to pułapki  tłumaczyła im Zahra podczas marszu. Tu, na takimpustkowiu, ściągają do nich najprzeróżniejsze typy. Nas nikt nie zaczepiał  odezwała się Jill. Tak samo, jak nikt nam nie pomógł, kiedypózniej dom runął  dopóki wy się nie zjawiliście. Miałyście dużo szczęścia  zwrócił się do niej Bankole, który nadal był z nami i szedłobok mnie. Tutaj nieczęsto ludzie są skorzy do pomocy. Wiemy o tym  przyznała Jill. I jesteśmy wam wdzięczne.Skoro już o was mowa,to kim jesteście?Harry przesłał jej dziwny półuśmieszek. Nasionami Ziemi  odpowiedział, zerkając na mnie.Kiedy Harry tak się uśmiecha, trzeba na niego uważać. A co to takiego?  naturalnie z miejsca zaciekawiła się Jill.Idąc za jego wzrokiem, trafiła na mnie.336  Mamy pewne wspólne plany  wyjaśniłam. Chcemy osiąść na północy i założyćosadę. Gdzie konkretnie?  chciała wiedzieć Allie.Miała nadal obolałe dziąsła  czułam to dotkliwiej, kiedy zwracałam na nią uwagę.Dobrzechociaż, że prawie przestała już krwawić. Gdzieś, gdzie znajdzie się praca za pieniądze i gdzie nie trzeba przepłacać za wodę odpowiedziałam. W takiej okolicy, gdzie nie będzie z nią specjalnych problemów. Wody brakuje wszędzie  oznajmiła. Kim jesteście?  powtórzyła po chwili Jill. Jakąś sektą czy coś w tym rodzaju? Po prostu są pewne rzeczy, w które wszyscy wierzymy  odparłam.Obróciła się i spojrzała na mnie z jakąś wrogością. Według mnie religia jest gówno warta  obwieściła. Albo jest fałszywa, albo pomy-lona.Wzruszyłam ramionami. Nikt was nie zmusza, żebyście zostały z nami.W każdej chwili możecie pójść swojądrogą. Ale o co konkretnie wam chodzi?  naciskała. Do czego się modlicie? Do siebie samych  odpowiedziałam. A do czegóż by innego?Na moment odwróciła się z odrazą, by zaraz znowu zwrócić się do mnie. Czy żeby iść z wami, musimy przejść na waszą wiarę? Nie.337  No to wszystko gra!Obróciła się plecami i wysforowała przede mnie, jak gdyby właśnie zyskała jakąś przewagę.Podnosząc głos do takiego tonu, żeby ją zaskoczyć, przemówiłam do jej potylicy: Dziś ryzykowaliśmy dla was życie.Aż podskoczyła, jednak nie odwróciła się. Nie jesteście nam za to nic winne  ciągnęłam [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • funlifepok.htw.pl
  •