[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.– Skąd to macie?– Ricka odwiedził kolega z Rosji.Okazało się, że jest Żydem.Rick skłonił go do mówienia.Powiedział tyle, że Rick od razu zmontował w swoim laboratorium aparaturą do destylacji.Teraz ją udoskonala.– To wprost niewiarygodne, że nie wpadła na to mafia.Chcesz kogoś zabić, wynajmij lekarza.– Dla większości z nich to wbrew zasadom.– Ale większość z nich nie miała brata, który pracował w Cantor Fitzgerald i pewnego wtorkowego ranka spadł z dziewięćdziesiątego siódmego piętra.– Czy to lepsze od tego, co już mamy?– Lepsze od tego, co mają wszyscy inni, Gerry.Rick mówi, że właściwie stosowane ma niemal stuprocentową skuteczność.– Drogie?– Wcale.– Przetestowane? Naprawdę działa?– Według Ricka sześć psów, dużych psów, zlikwidowano bez problemu.– Dobra, zatwierdzam.– Tak jest, szefie.Będziemy to mieli za dwa tygodnie.– A co tam u naszych „przyjaciół”?– Nie wiemy – przyznał Bell, spuszczając wzrok.– Jeden z gości z Langley sugeruje w swoich notatkach służbowych, że może zadaliśmy im tak poważny cios, że udało nam się ich spowolnić, a może nawet wykluczyć z gry.Ale jak coś takiego czytam, to tylko się denerwuję.te wszystkie pierdoły o sięganiu szczytów, które słyszy się, padając na dupę.Hubris ante nemesis.Fort Meade nie potrafi namierzyć ich w sieci, ale to może znaczyć tylko tyle, że stali się sprytniejsi.Na rynku jest wiele dobrych programów szyfrujących.dwóch NSA jeszcze nie złamała, przynajmniej na to wygląda.Pracują nad tym po kilka godzin dziennie na komputerach mainframe.Jak to zwykłeś mawiać, Gerry, najlepsi programiści nie pracują dla Wuja Sama.–.tylko tworzą gry komputerowe – dokończył Hendley.Rząd nigdy nie płacił na tyle dobrze, aby przyciągać największe talenty.I zawsze tak będzie.– Więc to tylko przeczucie?Rick pokiwał głową.– Póki nie znajdą się w ziemi, z kołkiem w sercu.póty będę się martwić.– Trudno dorwać ich wszystkich, Rick.– Cholera, masz rację.I nawet ich osobisty Doktor Śmierć z Uniwersytetu Columbia nic na to nie poradzi.Rozdział 6ADWERSARZEPięć minut przed czasem, o 12.55, 747-400 łagodnie wylądował na Heathrow.Jak większość pasażerów Muhammad nie mógł się już doczekać zejścia z pokładu boeinga.Z uprzejmym uśmiechem przeszedł przez kontrolę paszportową i skorzystał z łazienki.Kiedy znów poczuł się jak człowiek, poszedł do poczekalni Air France.Za półtorej godziny odlatywał do Nicei.Kolejne dziewięćdziesiąt minut – i dotarł do celu.W taksówce zaprezentował francuski na poziomie godnym absolwenta angielskiego uniwersytetu.Kierowca poprawił go tylko dwukrotnie.Zameldował się w hotelu, posługując się brytyjskim paszportem.Robił to niechętnie, ale to był pewny dokument, już nieraz go używał.Niepokoił go kod paskowy po wewnętrznej stronie okładki nowych paszportów.W tym paszporcie jeszcze go nie było, ale kiedy za dwa lata wygaśnie jego ważność, komputer będzie mógł go śledzić, dokądkolwiek by się udał.Cóż, miał trzy pewne i bezpieczne brytyjskie tożsamości – trzeba tylko będzie zdobyć dla nich wszystkich paszporty i nie rzucać się w oczy, aby żadnemu brytyjskiemu konstablowi nie przyszło do głowy ich sprawdzać.Żadna przykrywka nie wytrzyma nawet pobieżnego śledztwa, a co dopiero starannego.Przez ten kod paskowy któregoś dnia zwróci na niego uwagę straż graniczna.a potem zjawi się policja.Ci niewierni utrudniają życie wyznawcom Allaha.ale czego innego się po nich spodziewać.Hotel nie miał klimatyzacji, lecz wystarczyło otworzyć okna i do pokoju wpadła przyjemna bryza znad oceanu.Muhammad podłączył komputer do telefonu na biurku.Potem się położył.Tyle podróżował, ale wciąż źle znosił zmianę stref czasowych.Przez kilka następnych dni będzie się pokrzepiał papierosami i kawą, aż jego zegar biologiczny odpowiednio się ustawi.Spojrzał na zegarek.Do spotkania pozostały mu jeszcze cztery godziny.To dobrze, pomyślał.Będzie jadł obiad, choć jego organizm spodziewałby się śniadania.Papierosy i kawa.W Kolumbii była właśnie pora śniadania.Pablo i Ernesto woleli jego angielską wersję – jajka na szynce lub bekonie – z wyśmienitą miejscową kawą.– Będziemy współpracować z tym zbirem w turbanie? – spytał Ernesto.– Dlaczego nie? – Pablo zamieszał śmietankę.– Sporo na tym zarobimy.Bałagan u norteamericanos też posłuży naszym interesom.Ich straż graniczna będzie szukać raczej ludzi niż skrytek.A nam niczym to nie grozi, ani bezpośrednio, ani pośrednio.– A jeśli któregoś z tych muzułmanów wezmą żywcem i zmuszą do mówienia?– I niby co powie? Z kim się będą spotykali oprócz meksykańskich kojotów? – Pablo odparł pytaniem na pytanie.– Tu masz rację – zgodził się Ernesto.– Musisz mnie mieć za strachliwą starą babę.– Jefe, ostatni, który tak o tobie pomyślał, od dawna nie żyje.– Pablo usłyszał w nagrodę pełen aprobaty pomruk.– Prawda, ale tylko głupiec nie jest ostrożny, kiedy ściga go policja dwóch krajów.– Podstawimy więc kogoś innego, niech jego ścigają, jefe.Zaczynam niebezpieczną grę, pomyślał Ernesto.Tak, zawrze dogodny sojusz, tyle że nie będzie współpracował z nowymi sprzymierzeńcami, ale ich wykorzystywał.Podsunie Amerykanom marionetki, które będą mogli ścigać i zabijać.Ale przecież ci fanatycy za nic mają śmierć.Oni szukają śmierci.A więc wykorzystując ich, odda im przysługę, prawda? Może nawet – mając się na baczności i unikając ryzyka – wydać ich norteamericanos.Zresztą jak niby mieliby go skrzywdzić? Na jego terenie? Tu, w Kolumbii? Mało prawdopodobne.Nie żeby zamierzał ich zdradzić, ale nawet gdyby, to jak by się o tym dowiedzieli? Gdyby mieli naprawdę dobry wywiad, nie potrzebowaliby jego pomocy.A jeśli rządy – jankeski i jego – nie mogły go dorwać w Kolumbii, to jak mieli tego dokonać muzułmanie?– Pablo, jak się kontaktujesz z tym facetem?– Przez komputer
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
-
Menu
- Index
- Hearne Kevin Kroniki Żelaznego Druida Tom 6 Kronika Wykrakanej mierci
- KS. DR PROF. MICHAŁ SOPOĆKO MIŁOSIERDZIE BOGA W DZIEŁACH JEGO TOM IV
- Moorcock Michael Zeglarz Morz Przeznaczenia Sagi o Elryku Tom III
- Moorcock Michael Kronika Czar Sagi o Elryku Tom VII (SCAN dal
- Moorcock Michael Elryk z Meln Sagi o Elryku Tom I (SCAN dal 8
- Moorcock Michael Zeglarz Morz Sagi o Elryku Tom III
- Curtis Jack Parlament kruków
- Tolkien J.R.R Powrót króla (2)
- Alan Loy McGinnis Sztuka Motywacji (2)
- Robert Ludlum Krucjata Bourne'a (2)
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- ortodonta.opx.pl