X


[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.W chwilę potem mógł podnieść się na własne nogi.Stali w kompletnych ciemnościach.- Gdzie jesteśmy? - rozległ się głos Gilesa.- Pamięć mnie zawodzi.Przypominam sobietylko, że przed chwilą się ocknąłem i odkryłem, że znalezliśmy się tutaj.Głosy Briana i księcia potwierdziły te odczucia.- Ale gdzie jesteśmy? Sir Jamesie? - rozległ się głos księcia.- Jesteś tu, sir Jamesie?- Dotykam teraz Waszej Wysokości - powiedział Jim.j Poruszył ręką dowodząc tego.- Więc co robimy teraz, sir Jamesie? - dopytywał się książę.- Wciąż kręci mi się wgłowie, ale sądzę, że mogę j utrzymać się na nogach.Gdzie jesteśmy?- Nie wiem, Wasza Wysokość - odrzekł Jim.- Jestem tuż przy jakiejś ścianie.Poczekajciechwilę.Zobaczę, czy jest tu jakiegoś rodzaju wyjście albo czy ona sama się nie otwiera.Odwrócił się twarzą do pionowej powierzchni, do której J został przyciśnięty, i zacząłprzesuwać po niej dłońmi.Sprawiała wrażenie raczej drewnianej niż kamiennej i zacząłpodejrzewać, że mogły to być jakieś drzwi.Przeszukał je w poprzek na poziomie, gdzie mogłabyć klamka i rzeczywiście trafił na mały uchwyt, podobny do tych, jakie znajdowały się przyinnych drzwiach w zamku Malvinne'a.Popchnął drzwi, ale się nie poruszyły.Spróbował jepociągnąć i łatwo ustąpiły.Nie mając wcale takiego zamiaru otworzył je szeroko i zalało ich światło, oślepiającwszystkich na chwilę.Jim, który pochylał się naprzód, na wpół potknął się, na wpół wpadł przez nie i usłyszał, jak inni ruszyli za nim.Stopniowo zaczął znów widzieć wyraznie.Stali na czymś, co wyglądało jak gęsto ogrodzony podest, zaledwie na tyle duży, żebywszyscy zmieścili się na nim.Z podestu, na prawo od wejścia, biegły krótkie schody na dnoczegoś, co wyglądało na olbrzymią kamienną jaskinię.Przynajmniej posadzka była w niejkamienna, najbliższe ściany też z kamienia, a i dalsza, odległa o jakieś trzydzieści jardów, ścianateż wyglądała na kamienną.Ale ściany wznosiły się pionowo, aż ginęły w miejscu, do któregowypełniające jaskinię światło, zdające się nie mieć żadnego zródła, nie mogło dotrzeć.Wcale niemożna było być pewnym, czy była to prawdziwa jaskinia i czy kamienne ściany w końcuzbiegały się razem zamykając ją, czy nie.Rozsądek mówił, że gdzieś tam na górze musiało być sklepienie.Spadali tak długo, żespora warstwa skorupy ziemskiej musiała dzielić ich od powierzchni.Ponadto zalewające ichświatło nie było ani światłem słońca, ani księżyca, ani gwiazd.Było ono dziwne, nienaturalne,takie, jakie można by znalezć pod ziemią.Stali więc wszyscy razem, jak więzniowie w klatce o trzech bokach, patrząc na posadzkęjaskini.Była zapełniona ludzmi, mężczyznami i kobietami, ubranymi w coś w rodzaju czarnychmundurów.W rękach mieli dziwne, pozbawione gard noże o długości niemal równej mieczom iokrągłe, podobne do strzelniczych tarcze.Doskonale było ich widać w tym dziwnym świetle, zjednym wyjątkiem.Gdy Jim patrzył im wprost w twarze, nie rozpoznawał nikogo, gdy jednak wodziłspojrzeniem dookoła, zdawało mu się, że kątem oka widzi, jak twarz, której się przyglądałzaledwie przed chwilą, zmienia się i staje twarzą kogoś, kogo kiedyś znał i lubił, jeśli nawet niekochał.Jednak wszystkie te twarze zdawały się jakby zmrożone i zniekształcone uczuciempołączonej niemal szaleńczej nienawiści, strachu i grozy.Tłum wypełniał całą jaskinię, jedyne wolne miejsce było dokładnie przed nimi,trzydzieści jardów od podestu i dwadzieścia od najdalej wysuniętych w przód czarno odzianychpostaci.Miejsce to było puste, stały tam tylko dwa ogromne trony, na których siedziały dwierównie ogromne postacie.Jedna była płci męskiej, druga żeńskiej.Nosiły luzne szaty, które zakrywały je od piersiaż za kolana.Ramiona miały wyciągnięte wzdłuż oparć tronów.Najbardziej różniło je od ludzipoza wzrostem - musiały mieć, pomyślał Jim, przynajmniej dwadzieścia stóp wysokości - to, żemiały nienormalnie długie szyje, które dodawały dobre cztery czy pięć stóp do ich wzrostu. Ponad szyją zobaczyli przystojną twarz mężczyzny, o przeszywających oczach.Włosy miałczarne i gładko przylegające do okrągłej głowy.Włosy kobiety także lśniły czernią i ściśleprzylegały; była piękna ciemną, mroczną urodą.Obie twarze pozbawione były wyrazu.Jednak dopiero gdy Jim odwrócił spojrzenie odnich na czarno odziany tłum poniżej, odkrył prawdziwą osobliwość tych dwojga na tronach.Tak jak twarze tych w czerni zdawały się zmieniać i przekształcać tuż przedtem, zanimznikły z jego pola widzenia, tak twarze mężczyzny i kobiety na tronach - jeśli można było ich taknazwać - także się przemieniały: jej - w oblicze węża, jego - w przypominające szakala.Jednaktych zwierzęcych cech nie można było dostrzec, kiedy spojrzało się na nich wprost.Tylko kiedypatrzył na nich kątem oka, mógł zobaczyć głowy węża i szakala.Czymkolwiek było to miejsce, nie było ono dobre dla Jima i pozostałych.Jim odwróciłsię szybko do drzwi, złapał za uchwyt z ich strony i próbował je otworzyć.Teraz były jednak taklite i nieporuszone jak otaczająca je skała.Prędko napisał na wewnętrznej stronie czoła:WSZYSTKIE ZAMKI, SKOBLE ----�! COFN SISkoncentrował się na wyobrażeniu zamków i skobli wycofujących się ze swoich gniazd iuwalniających drzwi z framugi, z którą były złączone.Drzwi nie puściły.Ale próba ta wywołała reakcję jednej z- olbrzymich postaci.- Więc tak! - potężny głos zahuczał w ich stronę.Przemówiła ta męska z dwóch postacina tronach.- Pogwałcenie prawa za pogwałceniem! Jeden z was jest Magiem [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • funlifepok.htw.pl
  •  

    Drogi użytkowniku!

    W trosce o komfort korzystania z naszego serwisu chcemy dostarczać Ci coraz lepsze usługi. By móc to robić prosimy, abyś wyraził zgodę na dopasowanie treści marketingowych do Twoich zachowań w serwisie. Zgoda ta pozwoli nam częściowo finansować rozwój świadczonych usług.

    Pamiętaj, że dbamy o Twoją prywatność. Nie zwiększamy zakresu naszych uprawnień bez Twojej zgody. Zadbamy również o bezpieczeństwo Twoich danych. Wyrażoną zgodę możesz cofnąć w każdej chwili.

     Tak, zgadzam się na nadanie mi "cookie" i korzystanie z danych przez Administratora Serwisu i jego partnerów w celu dopasowania treści do moich potrzeb. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

     Tak, zgadzam się na przetwarzanie moich danych osobowych przez Administratora Serwisu i jego partnerów w celu personalizowania wyświetlanych mi reklam i dostosowania do mnie prezentowanych treści marketingowych. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

    Wyrażenie powyższych zgód jest dobrowolne i możesz je w dowolnym momencie wycofać poprzez opcję: "Twoje zgody", dostępnej w prawym, dolnym rogu strony lub poprzez usunięcie "cookies" w swojej przeglądarce dla powyżej strony, z tym, że wycofanie zgody nie będzie miało wpływu na zgodność z prawem przetwarzania na podstawie zgody, przed jej wycofaniem.