[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Psst  uciszył go kolega. Może próbuje wykryć skąd tak śmierdzi.Po kilku minutach poszukiwań Zpiewająca Skała odłożył kamerę, skinął na mniei zaczął szeptać cicho i szybko, by nikt nie mógł go usłyszeć. Chyba wiem, co się stało.Przeszły tędy demony, które zawsze towarzyszą Wielkie-mu Staruchowi.Teraz odeszły, zapewne na dziesiąte piętro, by zebrać się wokół Misqu-amacusa.Kamerzysta musiał je widzieć. Widział je? Jak? Jest taka stara historia o Indianach wierzących, że nie mogą się fotografować, po-nieważ aparat ukradnie im dusze.W pewnym sensie jest to prawdą.Obiektyw, choć nig-dy nie zdoła skraść ludzkiego manitou, może go jednak dostrzec.Dlatego jest tak wielezdjęć, na których duchy, niewidoczne w chwili fotografowania, pojawiają się w niewy-jaśniony sposób, gdy zrobi się odbitki.Chrząknąłem. Chcesz powiedzieć, że kamerzysta zobaczył te duchy przez wizjer? I dlatego do-stał ataku? Tak myślę.Najlepiej chodzmy z nim porozmawiać, o ile jest przytomny.Gdy-by nam powiedział, jakie zobaczył demony, moglibyśmy przewidzieć, kiedy pojawi sięWielki Staruch.Zawołaliśmy Jacka Hughesa i wyjaśniliśmy, co się dzieje.Nic na to nie powiedział,ale zgodził się gdy Zpiewająca Skała spytał, czy można porozmawiać z kamerzystą.Za-mienił kilka słów z doktorem Winsome, po czym zaprowadził nas do gabinetu zabie-gowego. Bądzcie ostrożni  odezwał się któryś z internistów. Ten człowiek przeżył sil-ny wstrząs i nie wytrzyma długiej rozmowy.Zpiewająca Skała nie odpowiedział.Pochylił się nad bladym jak ściana kamerzystąi szepnął:125  Słyszysz mnie? Czy słyszysz, co mówię?Chory skulił się tylko. Czy słyszysz, co mówię?  powtórzył Zpiewająca Skała. Czy wiesz, gdzie je-steś?Nie było żadnej reakcji.Lekarze wzruszyli ramionami, a któryś z nich powiedział: Jest w stanie głębokiego szoku.Nie wiem, co mu się przydarzyło, ale jego świa-domość jak gdyby cofnęła się w głąb i nie reaguje na bodzce.Typowy objaw w ostrychprzypadkach.Dajcie mu trochę czasu. Nie mamy czasu  mruknął pod nosem Zpiewająca Skała.Wyjął z kieszeni mary-narki naszyjnik z dziwnie malowanych paciorków i delikatnie położył go na głowie ka-merzysty.Jakiś lekarz próbował protestować, ale umilkł uciszony przez Jacka.Zpiewająca Skała zamknął oczy i zaczął recytować zaklęcie, chyba w języku Siuksów.Tak mi się przynajmniej wydawało.Nie jestem lingwistą i jeśli o mnie chodzi, równiedobrze mógł mówić po francusku.Z początku myślałem, że zaklęcie nie podziałało.Kamerzysta leżał blady i tylko odczasu do czasu zaciskał palce i bezgłośnie poruszał wargami.Kiedy jednak ZpiewającaSkała wykreślił w powietrzu nad jego głową magiczną figurę, chory otworzył nagle oczy.Były szkliste i nieprzytomne, lecz otwarte. Teraz powiedz, przyjacielu  przemówił łagodnie Indianin  co zobaczyłeśw swojej kamerze.Reporter zadrżał, a w kąciku ust pojawiły mu się bąbelki śliny.Wyglądał jak człowiekw ostatnim stadium syfilisu albo wścieklizny.W jego umyśle odcisnęło się coś tak po-twornego, że nie potrafił tego wymazać z pamięci.Nie potrafił nawet umrzeć. To.to. jąkał się. Mów, przyjacielu  powtórzył Zpiewająca Skała. Rozkazuje ci mówić.Nie sta-nie ci się krzywda.Gitche Manitou będzie cię chronił.Reporter zamknął oczy.Przez chwilę myślałem, że znowu stracił przytomność, leczpo kilku sekundach zaczął mówić, wyrzucając szybki, niezrozumiały niemal, potoksłów. To pływało, płynęło, przepłynęło przez pokój i w poprzek pokoju jednocześniei złapałem to tylko na moment, sam brzeg, jak ośmiornica, ośmiornica z falującymimackami, falowała, ale to było wielkie, nie wiem jak wielkie, tak się przestraszyłem, żecoś jest w mojej głowie, jakby ktoś ukradł mi mózg.Tylko krótkie ujęcie, tylko w prze-locie.Zpiewająca Skała słuchał jeszcze przez chwilę, lecz kamerzysta nie powiedział nicwięcej.Potem ostrożnie zdjął mu z głowy paciorki. No tak  stwierdził. To chyba to. Nic mu nie jest?  spytałem. To znaczy, on chyba nie.126  Nie  potwierdził szaman. Nie umrze.Nigdy już nie będzie taki sam jakprzedtem, ale nie umrze. A ta ośmiornica? Wiesz, co to było? Tak  rzekł Zpiewająca Skała. Ten człowiek został wyróżniony możliwościązobaczenia czegoś, co przed wiekami zostało wygnane z ziemi.Nie widział tego w cało-ści i pewnie tak dla niego lepiej.Wielki Staruch jest znowu między nami. ROZDZIAA 10Ku światłuWyszedłem z gabinetu zabiegowego na korytarz, podążając za Zpiewającą Ska-łą.W jego czarnych oczach znów błyszczał początkowy zapał, który przygasał wolnow ciągu tej długiej, męczącej nocy. To jest to, Harry  oznajmił. Idziesz mi pomóc? To jest co? Co się dzieje, do diabła?Zpiewająca Skała oblizał wargi.Był rozgorączkowany i z trudem chwytał oddech. Wielki Starach przybył.Zmierzyć się z nim.czy rozumiesz, co to oznacza dla sza-mana? To tak, jakby chrześcijanin zyskał szansę walki z Szatanem w jego własnej po-staci. Zpiewająca Skało. Musimy to zrobić.Nie zostało nam wiele czasu.Musimy tam zejść i walczyć. Gdzie zejść? Chcesz powiedzieć, że na dziesiąte piętro?Zpiewająca Skała urósł, niby napompowany magicznym wiatrem.Był cały spiętyi pełen lęku, a jednocześnie zdecydowany zaryzykować życie w walce z największymzłem mitycznej Ameryki.Gdy milczałem odwrócił się po prostu i ruszył w stronę scho-dów tak szybko, że z trudem go dogoniłem [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • funlifepok.htw.pl
  •