[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Aż tu pewnego ranka, kiedy obie siostry siedziały z matką przy śniadaniu, przyszedł obcy posłaniec i powiedział:— Mój pan zaraz tu przyjdzie po swoją narzeczoną.— Kto jest twoim panem? — zapytała matka zdziwiona.— Żaba — odpowiedział posłaniec i natychmiast wyszedł.Starsza siostra zerwała się z płaczem od stołu.— Nie chcę, nie chcę! — krzyknęła tupiąc nogą.Nie było rady, musiała przyznać się matce do wszystkiego.Kiedy opowiedziała o swoich zaręczynach, zaczęła znowu tupać i wołała ze złością:— To był podstęp tego wstrętnego żabska! Niedoczekanie jego.Nie zmusi mnie ten potwór, żebym była jego żoną, nie, nie i nie!Wtem otworzyły się drzwi i wszedł naj urodzi wszy młodzieniec, jakiego dziewczęta widziały w swoim życiu.Miał na sobie piękne, kosztowne szaty.Zdjął kapelusz z pióropuszem, ukłonił się i powiedział:— Śliczna panienko, usłyszałem twoje trzykrotne “nie".Widzę, że nie chcesz dotrzymać obietnicy, którą mi dałaś, kiedy byłem żabą.Zwracam ci więc twoje słowo.Narzeczona żaby oniemiała.A piękny młodzian mówił dalej z uśmiechem:— Dziwi cię to, że teraz wyglądam inaczej ? Wiedz, że zawsze byłem królewskim synem, tylko zła czarownica zamieniła mnie na jakiś czas w żabę.Ale teraz czar się skończył.Starsza siostra upadła na krzesło i o mało nie zemdlała ze wstydu i z żalu.O, teraz to by chciała wyjść za mąż za tego ślicznego królewicza!Ale on nie patrzył już na nią.Podszedł do dobrej, pracowitej prządki.Wsunął jej na palec wspaniały pierścień i powiedział:— Pragnąłbym mieć ciebie za żonę i królową.Powiedz, czy się zgadzasz?I tak się stało, że za królewicza wyszła nie starsza, tylko młodsza siostra.Ale nawet kiedy została później królową, nie zapomniała nigdy o kołowrotku.Zabrała go z sobą do królewskiego zamku, nieraz przędła na nim i śpiewała przy tym mężowi te same piosenki, których tak lubił słuchać, kiedy jeszcze był żabą.O DROŹDZIE PUSTELNIKUDawno, dawno temu, kiedy w kanadyjskich borach mieszkali tylko czerwonoskórzy Indianie i nie było tam jeszcze białych ludzi, zebrały się ptaki na wiec wokół Drzewa Wielkiej Rady.Zleciały się wszystkie, od największych do najmniejszych.Orzeł usiadł na szczycie Drzewa Wielkiej Rady i powiedział :— Ludzie o miedzianej skórze są bardzo mężni, ale życie w puszczy jest czasem za ciężkie.Skarżą się, że serca słabną im w piersi, bo nie śpiewamy dość pięknie, żeby im dodać odwagi.Proszą nas o nową, piękniejszą pieśń.Radźcie, jak ją zdobyć.Ptaki popatrzyły po sobie.Słyszały, że najpiękniejszą pieśń słychać pod samym niebem, nad obłokami, dookoła siedziby Wielkiego Ducha.Ale to jest bardzo daleko i bardzo wysoko, na końcu podniebnego szlaku.Jak przynieść tę pieśń na ziemię?— To niemożliwe — wołały.— Nikt tam nie doleci.Skrzydła nam pomdleją i spadniemy.Ten, kto się na to odważy, może się nawet zabić.Na jednej gałęzi siedział ptaszek z gatunku drozdów.Umiał śpiewać bardzo ładnie.Czuł, że mógłby nauczyć się tamtej pieśni i potrafiłby ją powtórzyć.“Ach, gdybym ją usłyszał choć raz", myślał, “nie zapomniałbym jej nigdy.Przyniósłbym tę pieśń na ziemię i zaśpiewałbym ją ludziom.Byłaby ze wszystkich najpiękniejsza.Chwalono by mnie i stałbym się najsławniejszym śpiewakiem świata.Ale mam za małe i za słabe skrzydła".— Czy nikt się nie odważy? — zapytał orzeł.— Czy nie czujecie dość sił na to, śpiewacy leśni? Ptaki milczały.— Kiedy tak, to ja spróbuję — oświadczył orzeł.— Trudno mi będzie nauczyć się pieśni, bo nie jestem śpiewakiem i nie mam pięknego głosu.Ale mam skrzydła najmocniejsze z was wszystkich, więc jeżeli wy nie możecie, powinienem polecieć.Zaczął gotować się do lotu.Zabiło serce drozda.Tak bardzo chciał nauczyć się pierwszy niezwykłej pieśni i stać się najsławniejszym śpiewakiem świata.Nikt nie zauważył, kiedy cichutko, z gałęzi na gałąź, drozd przefrunął aż na wierzchołek Drzewa Wielkiej Rady.Skoczył na grzbiet orła i schował się w jego piórach.Orzeł roztoczył skrzydliska i uniósł się ponad las, ponad nory zwierząt, ponad dziuple i gniazda ptaków, ponad rzeki pełne ryb i ponad wigwamy Indian.Przebił obłoki i leciał ku słońcu.Nie wiedział, że wśród jego piór skulił się maleńki drozd.Orzeł wzlatywał coraz wyżej i wyżej szlakiem niebieskim.Słońce oślepiało mu oczy, które zwykle widziały tak daleko.Nie dostrzegał już ziemi, a szlak niebieski nie kończył się jeszcze.Coraz wolniej i wolniej uderzały o powietrze potężne jego skrzydła.Bolało każde ścięgno.Czuł, że omdlewa i za chwilę spadnie na ziemię, ale postanowił walczyć do ostatka.Wreszcie siły go opuściły.Wytężył wzrok i zamajaczyły nad nim jasne wrota siedziby Wielkiego Ducha.Poderwał się raz_ jeszcze, ale na próżno.Nic mógł już wzlecicć wyżej — zaczął spadać.Wtedy spośród orlich piór wyskoczył mały drozd.Strzepnął skrzydełka, wesoły, nie zmęczony i wzleciał niebieskim szlakiem.Droga nie była już daleka.Wzbił się prosto w górę, aż zbliżył się do wrót i doleciała go pieśń.Była wspaniała a słodka.Drozd trzepotał skrzydełkami i słuchał.Szczebiotał, gwizdał, śpiewał, powtarzał nutę za nutą, aż poczuł, że zapamięta.Bał się, że opadnie za wcześnie, ale udało mu się wytrzymać do końca.Przecież odpoczywał przedtem cały czas na grzbiecie orła.Potem zaczął opadać.Powtarzał sobie pieśń i chwilami aż przymykał oczka z zachwytu.Był coraz bliżej ziemi.Serce biło mu z dumy.Nie mógł doczekać się chwili, kiedy zaśpiewa wszystkim pieśń, której oprócz niego nie umie nikt na ziemi
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
-
Menu
- Index
- Lem Stanisław Ratujmy kosmos i inne opowiadania
- Agata Christie Smiertelna Klatwa i Inne Opowiadania
- Lovecraft H.P 16 Opowiadan (www.ksiazki4u.prv
- Iskry z popiołów nieznane opowiadania XIX wieku
- Bulyczow Kir Nowe Opowiadania Guslarskie
- Duma o Hetmanie i inne opowiadania Zeromski
- Conrad Joseph Tajfun i inne opowiadania
- John Steinbeck Kasztanek i inne opowiadania
- Conrad Joseph Tajfun i inne opowiadania (2)
- Andre Norton Koci Miot
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- osy.pev.pl