[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.A był to człowiek pełen zapału, i dziwny, i zamyślony, i tak zapodziany w marzeniach, żenie chciał postrzec, jak światło, tak ponuro wpadające do wnętrza tej samotnej wieży, niszczyzdrowie i ducha jego żony, która widomie nikła dla całego świata, z wyjątkiem jego osoby.Mimoto uśmiechała się wciąż i wciąż bez skargi, gdyż widziała, że malarz (który wielką cieszył sięsławą) z płomienną i żarliwą uciechą oddaje się swej pracy i trwa w niej nocami i dniami, abyprzenieść na płótno tę, która go kocha, lecz która z dnia na dzień coraz bardziej niszczeje i mar-nieje.I doprawdy ci, którzy oglądali portret, półgłosem zaznaczali podobieństwo, jako skutekwielmożnego cudu i jako dowód nie tylko niezmiernej potęgi samego mistrza, lecz i jego głębo-kiej miłości dla tej, którą tak przedziwnie odtwarzał na obrazie.Po pewnym jednak czasie, gdytrud dobiegał do końca, nikt nie miał dostępu do wieży, mistrz bowiem oszalał w swych wysił-kach i rzadko odrywał oczy od płótna, nawet w celu przyjrzenia się obliczu swej żony.I nie chciałdostrzec tego, że barwy, które gromadził na płótnie, były odjęte obliczu tej, co przed nim siedzia-ła.A po upływie wielu tygodni, gdy już praca była na ukończeniu i brakło zaledwo jednego rzutupędzlem po wargach i jednej plamy na oku, dusza w piersiach pani tliła się jeno jak płomyk wlampie.I wówczas pędzel dokonał swego rzutu i plama na oku spoczęła i przez jedno mgnie-nie; mistrz trwał w zachwyceniu przed dziełem spełnionym, lecz w chwilę potem, gdy przedłużyłjeszcze swe oglądanie, zadrżał i zbladł i wręcz się przeraził! I głosem wzburzonym krzycząc: Zaiste! To życie samo! odwrócił się znienacka, aby zaoczyć swoją kochankę.Ta wszakżejuż nie żyła.17Prawdziwy opis wypadku z.P.WaldemaremTrudno doprawdy dziwić się temu, że nadzwyczajny wypadek, jaki się zdarzył panu Wal-demarowi, stał się przyczyną sporów.Cud by to był, gdyby się stało inaczej szczególniej w ta-kich, a nie innych okolicznościach.Chęć wszystkich stron zainteresowanych dochowania sprawietajemnicy, przynajmniej na razie lub do czasu pozyskania sposobności nowych badań, oraz naszeku ich uskutecznieniu wysiłki dały powód do rozpowszechnionych wśród ogółu, nie uzasadnio-nych lub przesadnych pogłosek, które, ukazując sprawę w świetle najdotkliwiej mylnym, stałysię, ma się rozumieć, zródłem głębokiej niewiary.W chwili obecnej istnieje konieczność, abym podał fakty, w tej przynajmniej postaci, w jakiejsam je rozumiem.Oto są w streszczeniu:W ostatnich trzech latach uwagę moją kilkakrotnie pociągały ku sobie zjawiska magnetyzmu1 imniej więcej dziewięć miesięcy temu niemal znienacka uderzyła mię myśl, że w szeregu dotych-czasowych doświadczeń popełniono jedną zastanawiającą i niewytłumaczoną lukę: nikogo niepoddano dotąd magnetyzmowi in articulo mortis.Wypadało tedy zbadać: po pierwsze czy pa-cjent w tym stanie posiada jakąkolwiek wrażliwość na prąd magnetyczny; po wtóre czy, w razietwierdzącym, wrażliwość owa pod wpływem danych warunków uszczupla się lub wzrasta.; potrzecie w jakim stopniu i na jaki przeciąg Czasu można drogą owych doświadczeń powściągnąćzaborczość śmierci.Były i inne punkty do zbadania, lecz powyższe najbardziej podżegały mojąciekawość, szczególnie ów ostatni ze względu na niepomierną doniosłość wynikających zeń na-stępstw.Szukając wokół osobnika, za którego pomocą mógłbym wyjaśnić owe punkty, mimo wolizwróciłem uwagę na przyjaciela mego Ernesta Waldemara, znanego kompilatora BibliotecaForensica oraz autora (pod pseudonimem Issachara Marxa) polskich przekładów Walensteino.iGargantuy.Waldemar, który ód roku 1839 przebywał głównie w Harlemie (Nowy Jork), jest lubbył godny szczególnej uwagi z powodu swej niezwykłej chudości dolną połową ciała przypo-minał niezmiernie Johna Randolpha oraz z powodu białych baków, odrzynających się od czar-nej czupryny w ten sposób, że każdy brał ową czuprynę za perukę.Był wyjątkowo nerwowego usposobienia i dzięki temu stanowił doskonałe narzędzie dla do-świadczeń magnetycznych.Po dwakroć lub po trzykroć przyprawiłem go o sen bez zbytnich wy-siłków, lecz zawiodły mię inne oczekiwania, powzięte na zasadzie osobliwej budowy jego ciała
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
-
Menu
- Index
- Paul Thompson, Tonya Cook Dra Zaginione Opowiesci t.3
- Thompson Poul, Tonya Cook Dra Zaginione Opowiesci t.3
- Anne McCaffrey Jezdzcy Smokow Opowiesci Nerilki
- Rushdie Salman Harun i morze opowiesci scr
- Andre Norton Opowiesci ze Swiata Czarownic t
- Andre Norton Opowiesci ze Swiata Czarownic t (2)
- Rice Anne Opowiesc o zlodzieju cial
- Le Guin Ursula K Opowiesci z Ziemiomorza (2)
- Tolkien J R R Niedokonczone opowiesci t I
- Anonim Opowieć pielgrzyma
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- niewolnicy.xlx.pl