[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Chyba tak, ale nie rozumiem.Richard sięgnął do kieszeni i wyjął z niej księcia Halla.- To on mnie do ciebie zaprowadził - wyjaśnił Wake­field.- Książę, jesteś dobrym człowiekiem, choć przez pewien czas sądziłem, że się na tobie zawiodłem.Nicole nie miała pojęcia, o co chodzi.- Książę Hall i Falstaff mają wbudowane urządzenia nawi­gacyjne - wyjaśnił Richard.- Co sekundę wydają piętnaście silnych impulsów.Mając Falstaffa w stacji Beta i taki sam nadaj­nik na stacji Alfa, mogłem cię śledzić za pomocą triangulacji.Wiedziałem dokładnie, gdzie jesteś, przynajmniej jeżeli chodzi o współrzędne x i y.Mój prosty algorytm nie był przystosowa­ny do wycieczek po osi z.- Tak inżynierowie nazwaliby moją wyprawę do ptasiej gro­ty? - uśmiechnęła się Nicole.- Wycieczką po osi z?- Owszem.Można by to tak nazwać.- Wiesz, Richard, naprawdę nie wiem, co o tym wszystkim myśleć.Jeżeli rzeczywiście wiedziałeś, gdzie jestem, to dlacze­go czekałeś tak długo.- Bo cię zgubiliśmy, a przynajmniej tak mi się wydawało.musiałem wrócić po Falstaffa.- Albo w ciągu ostatniego tygodnia nagle zgłupiałam, albo twoje wyjaśnienia są mgliste.Richard roześmiał się.- Może powinienem zacząć od początku - powiedział.­W czerwcu byłem zły na komisję, że nie zezwoliła kosmonau­tom na noszenie miniaturowych nadajników, które w razie awa­rii łączności radiowej pozwoliłyby ich odszukać.Tłumaczyłem, że zawsze mogą wystąpić sytuacje nieprzewidziane, kiedy sto­sunek sygnału do szumu zwykłych radiostacji uczyni je bezuży­tecznymi.Ale nikt nie chciał mnie słuchać.Więc wyposażyłem moje trzy roboty w takie nadajniki.Ot tak, na wszelki wypadek.Nicole przyglądała mu się uważnie.Zdążyła już zapomnieć, że Wakefield był nieprzeciętnym naukowcem.-.A potem Falstaff zgubił twój sygnał - mówił Richard.­Nie było mnie, bo przygotowywałem się, żeby z Hiro i Franceską polecieć po ciebie helikopterem.Falstaff ma możliwość zapisu da­nych, więc kiedy nie udało nam się ciebie odnaleźć, odtworzyłem to, co zostało nagrane, i przekonałem się, że sygnał nagle się urwał.Po chwili pojawił się znowu, wtedy, kiedy rozmawialiśmy przez radio, ale potem zamilkł na dobre.Myślałem, że obwody księcia Halla uległy uszkodzeniu.Kiedy Francesca powiedziała, że stały­ście na rynku, byłem już niemal pewien, że.Nicole słuchała jednym uchem, ale aż podskoczyła, gdy Ri­chard wymienił imię Franceski.- Chwileczkę - przerwała mu podnosząc do góry rękę.­Czy mógłbyś powtórzyć to, co powiedziała ci Francesca?- Powiedziała, że wyszłyście z “szopy", a ty wróciłaś kawa­łek, żeby poszukać Takagishiego.- To bzdury.- Nie rozumiem - zdziwił się Richard.- To kłamstwo.Wpadłam do studni, o której ci już opowia­dałam.Francesca musiała to widzieć.W każdym razie znalazłam się tam w niecałą minutę po jej wyjściu.Potem już jej nie widzia­łam.Richard zastanawiał się przez chwilę.- To dlatego Falstaff cię zgubił - powiedział.- Byłaś w “szopie", która ekranowała sygnały nadajnika.- Teraz on z kolei się zdziwił.- Ale dlaczego Francesca wymyśliła tę historię?Ja także chciałabym to wiedzieć.myślała Nicole.Widocznie celowo otruła Gorzowa.W przeciwnym razie nie musiałaby.- Czy było coś między wami? - spytał Richard.- Zawsze wyczuwałem, że.- Myślę, że odrobina zazdrości - Nicole nie dała mu skoń­czyć - i to obopólnej.Nasze światopoglądy są oddalone od sie­bie o całe lata świetlne.- Możesz to powtórzyć? - poprosił Richard.- Od ponad roku wysyłam do ciebie sygnały; uważam cię za inteligentną, in­teresującą i atrakcyjną kobietę.Ale ty zawsze odnosiłaś się do mnie chłodno.Jak to jest, że Francesca natychmiast zauważa, kiedy patrzysz na nią krzywo.- Są między nami poważniejsze różnice - odparła Nico­le.Ucieszyło ją, że Richard otwarcie wyraził swoje zaintereso­wanie jej osobą.Zapadła cisza.Nicole spojrzała na zegarek.- Za godzinę znów zrobi się ciemno, musimy jakoś za­planować ucieczkę z wyspy.Dobrze byłoby także postarać się o żywność, wodę i inne rzeczy nie mające wiele wspólnego z romansowaniem.- Wziąłem namiot.- Znakomicie - ucieszyła się Nicole.- Przyda się nam, jeżeli będzie padał deszcz.- Sięgnęła do kieszeni, gdzie scho­wała melon, ale zawahała się.- Masz może jakieś jedzenie dla ludzi? - spytała.Namiot bardzo się przydał.Postanowili ustawić go na rynku.Bliskość ptasiej groty dawała Nicole poczucie bezpieczeństwa.W pewnym sensie ptaki były jej przyjaciółmi i w razie niebezpie­czeństwa mogły okazać się pomocne.Tylko one wiedziały, gdzie jest żywność, bez której obydwoje przeżyliby najwyżej dwa dni.Nicole nie miała nic przeciwko temu, żeby Richard także spał w namiocie, choć Wakefield po dżentelmeńsku zaproponował, że prześpi się na zewnątrz “jeżeli tak będzie wygodniej".Dzieliło ich nie więcej niż pół metra, co ułatwiało rozmowę.Nicole opowiedziała o swoich przeżyciach; przemilczała tylko wizje, jakich doznała po wypiciu zawartości ampułki.Richard był zafascynowany jej historią, zwłaszcza ptakami.- Zastanawiam się - mówił podparty na łokciach - skąd one się tu wzięły.Z tego co powiedziałaś wynika, że z wyjątkiem zbiornika i wartownika - w pełni zgadzam się z tobą, że to dzi­wne - ich zaawansowanie kulturowe przypomina człowieka jaskiniowego.Gdybyśmy tylko mogli poznać ich historię.Z pe­wnością nie są biotami - ciągnął z podnieceniem.- Może z bio­logicznego punktu widzenia nie są czymś wyjątkowo interesu­jącym, ale jako sztuczna inteligencja?! - Richard usiadł na ma­teracu.- Tylko pomyśl! Musimy znaleźć odpowiedzi na wszy­stkie pytania.Jesteś lingwistką, więc powinnaś się z nimi jakoś dogadać.- Nie przyszło ci do głowy, że jeżeli nie zostaniemy ura­towani, to cała ta rozmowa będzie miała wyłącznie akademicki charakter?- Owszem - uśmiechnął się Richard.- Ten cholerny Heilmann tuż przed zejściem do Ramy wziął mnie na bok i powie­dział, że moje działanie jest “sprzeczne z wszystkimi procedura­mi".Obiecał, że w żadnym wypadku nie będą mnie szukać.- Więc dlaczego wróciłeś?- Nie wiem dokładnie - powiedział powoli.- Wiem, że chciałem zabrać Falstaffa i zobaczyć - tak na wszelki wypa­dek - czy odebrał od ciebie jakieś sygnały.Ale myślę, że były trzy powody.Nasza misja bardziej przypominała polityczne roz­grywki niż naukową wyprawę.Byłem pewien, że ziemscy biu­rokraci doprowadzą do przerwania badań “ze względu na bez­pieczeństwo" i każą nam wrócić na Ziemię.Wiedziałem, że je­szcze przez co najmniej dwa dni będą trwały polityczne spory.A poza tym chciałem po raz ostatni w życiu zobaczyć najpięk­niejszy widok na świecie.Zapadła cisza.- Z pewnością się nie bałeś - szepnęła Nicole - nawet teraz nie odczuwasz strachu [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • funlifepok.htw.pl
  •