[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Rocho powiedział, że takie są dwa razy plenniejsze.- Musi, miemiecka to moda, bo jak Lipce Lipcami, zawdy się ziemniaki krajało na tyla, chyla oczkówmiały - kwękała sprzeczliwie Gulbasowa.- Moiście, przeciek dzisiejsi ludzi nie głupsi wczorajszych.- Hale, tera jajo chce być mędrsze od kury i stadu przewodzić.- Rzekliście! Ale po prawdzie, co poniektóre, choć lata mają, rozumu nie nabyły! - zakończyła Hankacofając się z przełazu.- Zadufana w sobie, jakby już na całej gospodarce Borynów siedziała - mruknęła Kozłowa obzierając sięza nią. - Poniechajcie jej: szczere złoto, nie kobieta! Nie wiada, czyby się nalazła od niej lepsza i mądrzejsza.Co dnia z nią siedzę, a oczy i rozumienie mam.Nacierzpiała się ona i przeszła krzyże, że niech Bógbroni.- Czeka ją jeszcze niejedno.Jagna w chałupie, i skoro Antek wróci, cudeńka się tu zaczną i breweryje,będzie czego słuchać.- %7łe Jagna z wójtem się sprzęgła, cosik mi o tym bąknęli - prawda to? Zaśmiały się z Filipki, że pyta, oczym już wróble świergocą.- Nie rozpuszczajta ozorów: i wiater czasem słucha i roznosi, kaj nie potrzeba! - zgromiła Jagustynka.Przygięły się do roli, dziabki migały szczękając niekiej o kamienie, a one rajcowały zawzięcie całą wieśobgadując:Zaś Hanka szła od przełazu chyłkiem pod wiśniami, bo ją chwytały za głowę obwisłe i przemoczonegałęzie, jakby nabite zbielałym już pąkowiem i listeczkami.Poszła w podwórze przeglądać gospodarstwo.Od samych świąt prawie się nie wychylała z domu, że to pogorszyło się jej po wywodzie.Dzisiejszanowina zerwała ją z łóżka i trzymała na nogach, że choć się chwiała na każdym kroku, zaglądała pokątach zląc się coraz barzej.A to krowy były jakoś osowiałe i do pół boków w gnoju, prosiaki coś za mało przyrosły, nawet gęsiwydawały się dziwnie niemrawe, jakby zamorzone.- Ady byś choć wiechciem wytarł wałacha! - wsiadła na Pietrka, wyjeżdżającego do gnoju, ale parobekcosik mruknął złego i pojechał.W stodole nowa zgryzota: w kupie ziemniaków, leżących na klepisku, pyskał se w najlepsze Jagusinwieprzek, zaś kury grzebały w pośladzie, któren dawno miał być zniesiony na górę.Skrzyczała za toJózkę i do Witkowych kudłów skoczyła, ledwie się chłopak wyślizgnął i uciekł, a dziewczyna bekiem iskargą się zaniesła:- Haruję cięgiem kiej koń, a wy krzyczycie: Jagnie, co się całe dnie wałkoni, to przepuszczacie!- No, cicho, głupia, cicho! Sama widzisz, co się tu wyrabia.- Mogłam to wszyćkiemu uradzić? co?- No, cicho! Nieśta ziemniaki, bo zbraknie kobietom!Dała już spokój krzykom.- Prawda, dziewczyna wszystkiemu nie uradzi, a najemniki!.Boże sięzmiłuj.Od rana już zachodu wyglądają.Dorabiać się w najemników to jakby wilki zgodził do owiecwodzenia.Przez sumienia są ludzie:Rozmyślała z goryczą, wywierając całą złość na wieprzaku, jaże z kwikiem pognał, że go to i Aapajeszcze po swojemu za ucho odprowadzał.Do stajni potem zajrzała, ale jakby po nową zgryzotę - ano klacz obgryzała pusty żłób, a zrebak,utytłany kiej świnia, słomę wyciągał z podściółki.- Kubie by serce pękło, kiejby cię takim zobaczył - szepnęła zakładając im za drabkę siano i głaszczącpo mięciuchnych a ciepłych chrapach.Ale już nie poszła dalej: ogarnęło ją naraz zniechęcenie i taki płacz chycił za gardziel, że wsparłszy sięo barłóg Pietrkowy zaryczała, sama nie wiedząc laczego.Tak zbrakło jej sił, że opadła w sobie kiej ten kamień ciężki Już nie mogła uredzić doli, mój Jezu, niemogła, a toć poczuła się taka opuszczona na świecie, jako to drzewo rosnące na wywieisku, samotne i na każdą zła przygodę wystawione! Ani wyżalić się przed kim! I ani końca przewidzieć złej doli! Nic,jeno cięgiem truć się zgryzotą i płakaniem.nic kromie udręki wiecznej i czekania na gorsze [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • funlifepok.htw.pl
  •