[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wszystko wskazywało na to, że się pokłócili.Ale czy na pewno? Czy miała prawo na tym przypuszczeniu opierać jakieś nadzieje?Nadzieja była bardzo nikła, a jednak w tej chwili nic innego, jak ta nikła nadzieja, nie pozostało jej.- W ręce Rattonów dostało się wiele maszyn, a ja o nich wiem niewiele albo prawie nic - wyjaśniła.- Jednak nasze maszyny, które ciągle znajdują się na statku, mogłyby okazać się użyteczne.Przebywała już w towarzystwie ludzi-kotów na tyle długo, by odgadnąć ich nastroje, dlatego od razu zrozumiała, że jej sugestia trafiła na niezbyt podatny grunt.Szczególnie jej nieprzychylny był, bez wątpienia, największy spośród otaczających ją kotów, ten z postrzępionymi uszami.Ale przecież mogłaby im jedynie pomóc, dostawszy się do statku.Tylko Jacel i Massa jako tako rozumieli działanie maszyn, służących do niszczenia.Ile czasu pozostało do ataku Tana z kompanami?Ludzie-koty zaczęli rozmawiać pomiędzy sobą.Koniec rozmowy był taki, że mężczyźni wyszli, a Ayana pozostała z dwiema kobietami, których imiona zaczęła już rozróżniać: Liliha i Eu-La.- Czy jesteś tą, która wybiera? - zapytała Liliha.Ayana zauważyła czujne spojrzenia w oczach kobiet-kotów; odniosła wrażenie, że z ogromnym napięciem czekają na jej odpowiedź.- Wybiera? - zdziwiła się.Liliha i Eu-La wyglądały na zaskoczone.Dopiero po chwili Liliha zaczęła je wyjaśniać.- W życiu każdej kobiety nadchodzi chwila, kiedy pragnie mieć młode.Jej ciało staje się gotowe do wydania ich świat.Tak, jak na przykład moje.- Przebiegła dłońmi po swym płaskim brzuchu.- Ciało Eu-La nie jest jeszcze przygotowane na wydanie młodych.- Tym razem wskazała na swą współtowarzyszkę, wyraźnie od niej młodszą.- Kiedy kobiety stają się gotowe, wojownicy stają do rywalizacji pomiędzy sobą, abyśmy my, które wybieramy, kobiety, mogły na nich patrzeć, oceniać ich zwinność, sprawność i odwagę.Właśnie wtedy, podczas takiej rywalizacji, wybieramy ojców dla swoich młodych.Czy ty dokonałaś już takiego wyboru?Ayana zamyśliła się.Wybrała przecież inny los; a raczej wybrano za nią.Na razie nie będzie miała dzieci.Wprawdzie zdawało się oczywiste, że na zawsze złączy swoje życie z Tanem, ale po tym, co wydarzyło się na tej planecie, było to już nieprawdopodobne.Tan tak szybko stał się dla niej kimś obcym, stał się właściwie śmiertelnym wrogiem, człowiekiem, przez którego szaleństwem powinna teraz ratować planetę!- Ja nie wybieram - odparła.- To dla mnie wybrano mężczyznę i nie pytano mnie o zdanie.- Poczuła dziwny wstyd, gdy czyniła to wyznanie.- A więc taki zwyczaj panuje wśród Demonów? Te, które wybierają, nie mogą wybierać mężczyzn dla siebie? - zapytała Liliha po chwili milczenia.- To nie jest zwyczajem.Jednak, ponieważ na statku, który tutaj przybył, znalazło się nas tylko czworo, musieliśmy nawzajem się uzupełniać i doskonale rozumieć.Dlatego inni, o wiele mądrzejsi od nas, musieli za nas dokonać wyboru, dopasować nas do siebie, zgodnie z zasadami nauki.- Nikt nie powinien tak postępować.- Złość brzmiała w głosie Lilihy.- Ta, która wybiera, wie najlepiej, jaki wojownik będzie najwierniej jej służył, dogadzał jej.Tylko ona ma prawo do wyboru.Jeżeli dzieje się inaczej, wojownik staje się wrogiem swej kobiety, nie szanuje jej, nie pożąda, a ich młode, jeżeli się pojawią, czeka zły los.Dobrze, że nie masz młodych.- Tak, to prawda - przyznała Ayana.Ani na chwilę nie pozostawiono jej samej, mimo że właściwie nie była już więźniem.Zresztą, wcale nie miała zamiaru uciekać; zdziwiła się, gdy to sobie uzmysłowiła.Liliha, Eu-La i inne kobiety-koty, które krążyły wokół niej, przynosiły jej jedzenie, picie, a czasami tylko przysiadały, aby na nią popatrzeć.Ich natarczywe, pełne ciekawości spojrzenia wcale nie denerwowały jej, nie niepokoiły, a wręcz uspokajały.Niektóre kobiety przynosiły nawet ze sobą swoje młode i usypiały je w obecności Ayany, czasami się z nimi bawiły.Były to ciekawe sceny, jednak w umyśle Ayany kłębiły się troski, od których nie była w stanie uciec.Nie potrafiła ani na chwilę odegnać od siebie myśli o Tanie, Rattonach i maszynach wojennych.Mimo że zdołała nawet zasnąć, powróciły do niej natychmiast w koszmarnym śnie.Spała niespokojnie aż do szarego świtu.Kiedy otworzyła oczy, w jej pokoju znów była Liliha, a przy drzwiach stał młody kot, ten, którego wcześniej widziała u boku najstarszego spośród wszystkich z jakimi do tej pory rozmawiała.Ujrzawszy, że już nie śpi, zaczął wydawać dźwięki w swoim języku.Używając pudełka do tłumaczenia, Liliha natychmiast powtórzyła jego słowa Ayanie.- Przodek chce z tobą rozmawiać.To bardzo pilne i ważne.Wojownik przemierzył pokój, zbliżając się do Ayany.Zauważyła dziwną broń, jakby kleszcze, przewieszone do jego pasa.Pas był zresztą jedyną rzeczą, jaką nosił, nie miał żadnego ubrania.Ludzie-koty, mimo że znacznie różnili się pomiędzy sobą długością futra, od rzadkiego i krótkiego, jak w przypadku Lilihy, do długiego i gęstego, jak ów wojownik, nigdy nie nosili ubrań.Ayana wstała, po czym, na znak dany przez wojownika, ruszyła za nim.Szli długimi korytarzami, schodami i po kilkuminutowej wędrówce przystanęli przed drzwiami pokoju.Dostępu do drzwi broniła grupa wojowników.Wśród nich zauważyć można było również kilka kobiet.Wszyscy rozstąpili się przed Ayaną i jej przewodnikiem.W środku kilka kotów otaczało ciasnym kręgiem jednego spośród swoich.Był odrobinę jakby przygarbiony, miał rzadkie futro oraz cienkie ręce i nogi.Przez ramiona miał przerzucony płaszcz z lśniącego materiału, wyróżniający go spośród otaczającej świty.Był to Gammage, przywódca albo lider ludzi-kotów, przywódca, którego marzeniem było przejęcie całej wiedzy Demonów na użytek jego własnego ludu.Gdy Ayana weszła do środka i przystanęła przed nim, spojrzał jej prosto w oczy.W ręce trzymał dysk podłączony do mechanicznego tłumacza, którego pudło spoczywało u jego stóp.- Powiedziano mi - zaczął bez żadnych wstępów - że twierdzisz, iż twoi współplemieńcy ze statku wiedzą o maszynach wojennych więcej, niż ktokolwiek inny na tej planecie.- Tak, to prawda.- Czy twoi współplemieńcy wesprą Rattonów, czy nas? - zapytał.- Nie wiem - odparła Ayana, zgodnie z prawdą.- Mogę ich jedynie prosić o pomoc dla was.Dla nas - poprawiła się, gdyż tak właśnie myślała.Gammage w jednej chwili podjął decyzję.- Poproś ich więc - powiedział.ROZDZIAŁ OSIEMNASTYFurtig przystanął w cieniu pod murem.Był jednym z tych, którzy eskortowali kobietę Demonów do samego krańca legowisk [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • funlifepok.htw.pl
  •