[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Miejsce zaliczało się do czołówki tych wymarzo-nych, upragnionych i niedostępnych. Niemożliwe  oznajmiła stanowczo Tereska. To wykluczone, żeby niebyło żadnych zakazów.Może jest zamazane? Nic nie jest zamazane, chyba sama widzisz.Napisane, że to camping, i ko-niec.Nic z tego nie rozumiem. Ja też nie rozumiem.Czy to ma znaczyć, że camping tu jest dozwolony?W takim miejscu? W lesie? I nie ma ludzi?!Okrętka spojrzała nagle w wodę. I jest dno.Nawet czyste, piaseczek i trochę szlamu, ale niewiele.Tak jakbysię można było kąpać czy co?Tereska zaczerpnęła dłońmi wody i polała sobie twarz. Albo to jest jakieś nieporozumienie, albo mamy halucynacje.Fatamorgana. Fatamorgana jest na pustyni, a my płyniemy po wodzie.Wyjdzmy i obej-rzyjmy to.Może dalej jest napisane:  Wstęp wzbroniony ?Dalej wszystko wyglądało jeszcze piękniej.W głąb lasu prowadziła zarośniętaścieżka, w pobliżu rósł gęsty maliniak, wszędzie czerwieniły się poziomki.Nadwodą było mnóstwo miejsca na namiot i ognisko, Nie wiem, ale chyba się rozpłaczę ze szczęścia  powiedziała Okrętka.Nie rozumiem, jakim cudem coś takiego mogło się uchować.Dlaczego tu nie mażadnej wycieczki?Tereska obejrzała się za siebie, na ścieżkę i las.65  Zdaje się, że to jest mało dostępne.Nie ma dojazdu od lądu. Istny cud! Popatrz, rzeczywiście na tym południu jest lepiej! O Boże, bę-dziemy miały rajskie życie! Umyjemy się w ciepłej wodzie.Zmieszamy sobie w bańce gorącą i zimną.Zajmij się aprowizacją, póki jeszcze widno, a ja zrobię ognisko.Namiot ustawimy,jak się już woda będzie grzała.Obie poczuły się odrodzone, wstąpił w nie nowy duch i świeże siły.Tereskarąbała drzewo tak, jakby do tej pory odbywała kurację wypoczynkową.Okrętkaz uczuciem niebiańskiego szczęścia przemierzała polankę na czworakach, starającsię z niej wyzbierać wszystkie poziomki.Najpiękniejsze rosły w wysokiej trawie pod krzakami.Oczyściła polankęz owoców, przelazła przez zwalone drzewo na jej skraju i tuż za nim, blisko wodyujrzała piramidkę kamieni.Kilka tkwiło w ziemi głęboko, kilka zaś leżało na nich,tworząc niewielki kopiec.Przysiadła w kucki, przyglądając się im nieufnie i roz-ważając szansę natknięcia się znów na obłąkanego arystokratę.Szansa wydała jejsię nikła. Zdaje się, że mamy nową kuchnię  powiedziała wróciwszy do Tereski.Tylko nie wiem, czy miejsce odpowiednie, mam na myśli pożar lasu.Ale kamieniesą, bardzo dobre.Tereska usiłowała właśnie rozwikłać nieopisanie skomplikowany problem.W kanistrze, który miał służyć jako zbiornik wody do mycia, znajdowała się wo-da na herbatę.W garnkach, do których można by ją wylać, miała się grzać wodana mycie.W butelkach była woda mineralna kupiona po drodze.Najwyrazniejbrakowało jej jeszcze jednego naczynia, bez którego w żaden sposób nie mogłapogodzić ze sobą owych wód.Okrętka rozwiązała kwestię. Ugotujemy herbatę i wlejemy do termosów i do dwóch butelek.I będziemymiały wolne garnki. A reszta wody na herbatę? Zostawimy ją w największym garnku, a wodę na mycie będziemy gotowaćw dwóch pozostałych. Te dwa mniejsze okropnie trudno wyciągać z ognia. No to mówię ci przecież, że mamy kamienie!Dopiero teraz informacja o odkryciu dotarła do Tereski.Zajrzała za zwalonedrzewo, oceniła teren i natychmiast podjęła decyzję. Doskonale leżą, akurat na nasze garnki! Oczywiście, że tu rozpalam! Wy-rzuć na coś te poziomki i przelewaj wodę!Kopiec nadawał się na kuchnię jak wół do karety, ale Teresce odpowiadał.Nie przyszło jej do głowy, żeby zdjąć część kamieni z wierzchu i ułożyć z nichpalenisko przed namiotem, w ogóle nie czuła takiej potrzeby, odpowiadało jej lo-kowanie garnków na nieforemnej kupie.Leżące pod krzakiem okopcone cegły,66 których używał kiedyś ktoś normalny, najzwyczajniej w świecie przeoczyła.Roz-paliła ogień na piramidzie i była szczęśliwa.Noc zapadła, kiedy wreszcie udało im się pójść spać.Księżyc świecił, w trzci-nach rozlegały się jakieś szelesty i pluski, las był czarny i tajemniczy.Uzgodniw-szy, że nazajutrz trzeba będzie ułożyć dookoła pas ochronny z suchych patyków,które narobią ostrzegawczego hałasu, gdyby ktoś się skradał, nie zdoławszy sobieprzypomnieć, jak się coś takiego nazywa w Afryce, śmiertelnie zmęczone wsunę-ły się do namiotu. Więc to jest właśnie to, o co mi chodziło  westchnęła błogo Okrętka.I aż nie wierzę, że mi się to nie śni.Tak mi dobrze, jakby mnie w ogóle nie było.Kołysały się w pobliżu trzcin na materacach, rozkoszując się upragnionymwypoczynkiem, słońcem i wodą.Tereska leżała na brzuchu, Okrętka zaś na ple-cach.Obie zamknęły oczy, rozleniwienie ogarnęło cały świat, na jeziorze pano-wała cisza i najdoskonalszy spokój.Coś, co wyrwało się nagle spod Okrętki, sprawiło wrażenie, jakby ziemia pę-kła.Senną ciszę, niczym eksplozja, rozerwał okropny, zdenerwowany wrzask,trzepot, kwakanie, gwałtowny plusk wody.Z nie mniejszym wrzaskiem Okręt-ka poderwała się, straciła równowagę i zleciała z materaca.Przerażona Tereskaotworzyła oczy.Do szaleństwa spłoszona kaczka uciekała jeszcze ciągle co sił, pół lecąc,pół płynąc, kwacząc nerwowo i waląc skrzydłami.Okrętka wypłynęła, parskająci plując, dosięgła utraconej podpory i oparła się na niej usiłując ochłonąć.Tereskazrozumiała, co się stało, i dostała ataku śmiechu. Coś narobiła, ona umrze na serce, wpadła w histerię! Jak ci nie wstyd takpłoszyć niewinne ptaszki! Prędzej ja umrę na serce.To jakaś wariatka nie kaczka, nie widziała, że tuleżę, czy co? No pewnie, że nie widziała, nurkowała za długo.Czekaj, przytrzymam cimaterac, bo inaczej nie wejdziesz.Okrętka rozpoczęła próby wydostania się z wody [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • funlifepok.htw.pl
  •