[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Dokąd zaganiają mnie organizatorzy? Z powrotem w stronęjeziora? Na nowe tereny, pełne nowych niebezpieczeństw? Zaledwieprzez kilka godzin cieszyłam się spokojem nad stawem, kiedyrozszalał się żywioł.Czy dałabym radę wędrować równolegle doczoła fali ognia i w ten sposób powrócić w okolice, z którychuciekłam? A może przynajmniej udałoby mi się wrócić nad staw, dozródła wody? Pasmo pożaru musi mieć gdzieś swój kres, a ogień niemoże palić się w nieskończoność.Płomienie zgasną, ale nie dlatego,że organizatorzy nie potrafią ich podtrzymywać.Po prostu nie wolnoznudzić telewidzów.Gdybym przedostała się na drugą stronę liniiognia, uniknęłabym spotkania z zawodowcami.Postanawiam obejśćpiekło, choć wiem, że nadłożę wiele kilometrów.Długą, okrężną trasąpowrócę tam, skąd uciekłam.Nagle tuż obok, w odległości pół metraod mojej głowy eksplodują na skale pierwsze dwie kule ognia.Wyskakuję z kryjówki, strach na nowo podwaja moje siły.Rozpoczyna się nowy etap igrzysk.Pożar miał na celu tylkowykurzenie nas z ukrycia, teraz widownia może liczyć na prawdziwąuciechę.Słyszę następny syk, padam płasko na ziemię, nie patrzę, comi grozi.Ognista kula trafia w drzewo z lewej strony, któremomentalnie staje w płomieniach.Zginę, jeśli będę tkwiła w miejscu.Zrywam się na równe nogi, a trzeci pocisk eksploduje tam, gdzieprzed chwilą leżałam.Tuż za moimi plecami w powietrze wylatuje205 słup ognia.Tracę poczucie czasu, w panice usiłuję uchylać się przedatakami.Nie wiem, skąd są wystrzeliwane kule ognia, ale na pewnonie bombarduje mnie poduszkowiec.Pociski lecą pod innym kątem,ich zródło musi się znajdować na ziemi.Zapewne na całej połaci lasuzainstalowano precyzyjne wyrzutnie, ukryte w drzewach lub wskałach.Gdzieś daleko, w sterylnie czystym pomieszczeniu, przypulpicie sterowniczym zasiada organizator, który jednym ruchempalca na przełączniku może w parę sekund odebrać mi życie.Wystarczy tylko, że wystrzeli kulę ognia prosto we mnie.Ogólnikowe plany powrotu nad staw biorą w łeb, kiedy kluczę,nurkuję i odskakuję, aby uniknąć niebezpiecznych pocisków.Każdy znich jest wielkości jabłka, ale pomimo niedużych rozmiarów stanowiądla mnie ogromne zagrożenie, bo przy zetknięciu z celem wybuchają zpotężną energią.Wszystkie moje zmysły koncentrują się na walce oprzeżycie.Nie mam czasu się zastanawiać, czy podejmuję właściwądecyzję.Gdy słyszę syk, muszę reagować, zwłoka oznacza pewnąśmierć.Przez cały czas staram się podążać naprzód.Od wczesnegodzieciństwa oglądałam transmisje Głodowych Igrzysk, stąd wiem, żeokreślone obszary areny są przystosowane do jednego typu ataków.Jeżeli uda mi się opuścić rejon, w którym obecnie przebywam, znajdęsię poza zasięgiem rażenia wyrzutni.Niewykluczone, że w rezultaciewpadnę do jamy ze żmijami, ale póki co nie zaprzątam sobie tymgłowy.206 Nie mam pojęcia, jak długo uciekam przed pociskami, ale w końcuczuję, że ostrzał stopniowo traci na intensywności.To dobrze, boponownie dostaję torsji.Tym razem nieokreślona, kwaśna substancjawypala mi gardło i wdziera się do nosa.Muszę się zatrzymać, mojeciało skręca się w konwulsjach i gwałtownie próbuje pozbyć siętoksyn wchłoniętych podczas ataku.Czekam na następny syk, sygnał,by pognać przed siebie.Jest jednak całkiem cicho.Gwałtowne torsjewyciskają mi z oczu piekące łzy, ubranie przesiąkło potem.Pomimodymu i fetoru wymiocin uderza mnie smród płonących włosów.Nieporadnie sięgam po warkocz i przekonuję się, że kula ognia spaliłago na długości co najmniej piętnastu centymetrów.Pasma zwęglonychwłosów kruszą mi się w palcach.Jak zahipnotyzowana wpatruję się wpoczerniałe szczątki dawnej fryzury, gdy dociera do mnie znajomysyk.Mięśnie reagują natychmiast, ale tym razem niedostatecznie szybko.Płonący pocisk ląduje na ziemi, tuż obok, lecz wcześniej ociera się omoją prawą łydkę.Spodnie się zapalała, wpadam w panikę [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • funlifepok.htw.pl
  •