[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Biegałam po mieszkaniu, jęczałam zbólu, waliłam głową o ścianę, roztrzaskując ją do krwi, byzmniejszyć rozpacz.Bez skutku.Nawet samobójstwo mi się nieudało.Odcięli mnie w ostatniej chwili, bym cierpiała dalej.Wszpitalu całymi dniami leżałam przykuta do łóżka, uparciemilcząc.Po udanej hospitalizacji nadal odmawiałam jedzenia,znajdując ukojenie jedynie w nierealnym świecie mojegodziecka, do którego dzięki podawanym przez lekarzy pastylkomznalazłam tajemne wejście.Może więc nie byłam chora, leczegoistyczna, zła, zepsuta do szpiku kości? Tylko że nigdy niechciałam nikomu zrobić krzywdy, co najwyżej wzbraniałam się,gdy ktoś siłą chciał wciągnąć mnie z powrotem doznienawidzonej rzeczywistości.Tych ktosiów było kilku, możenawet kilkunastu, ale dopiero trwałe uszkodzenie ciała mojejprzyjaciółki Elizy zdecydowało o wzięciu pod uwagę trzeciejopcji - opętania.Ta przygoda śmieszy mnie do dzisiaj, gdyżwysuszony staruszek o bursztynowych oczach, który kropiłmoje demony wodą z Lichenia i szeptał zaklęcia mające mnieoczyścić, za bardzo widać śpieszył się na wieczorną mszę, bywysłuchać mojej piekielnej historii do końca.Szkoda, bo naniego właśnie liczyłam, wierząc w swojej naiwności, że pozazestawem krzyży, jakie zgrabnie nasmarował brunatną kredką na ścianie mojej izolatki, wzniesie się ponad uczone teorie ipomoże mi przy pomocy swojej wiary uwolnić z Hadesu mójzakuty łeb.Zniechęcona tym wszystkim, korzystając zprzebłysku świadomości, zdecydowałam się sama opowiedziećswoją historię.Może zawierać luki, niedociągnięcia,nieścisłości wynikające ze szczegółów zatartych w pamięci.Wielu rzeczy do tej chwili nie rozumiem, jak nie pojmuje sięprzyczyn swoich decyzji, zwłaszcza po długim czasie.Zarzucająmi kłamstwa, wyrachowanie, ale nie mogę się z tym zgodzić.Choć przyznaję, czasem moje postrzeganie świata różniło sięod percepcji świadków.Dlatego też podaję sygnatury akt, bymożna było wedle uznania zweryfikować moją wersję zfaktografią organów ścigania.Jestem chora, zła czy opętana?Nie wiem.Zostawiam to do wyboru wnikliwego czytelnika.Wiem na pewno, że były we mnie dwie postaci, które walczyłyze sobą.Osoba, która mogłaby zrobić coś złego (głównie sobie),i ta dobra, która nic złego nie robi.Z jednej strony cieszyłamsię, że czuję oddech martwego syna, a z drugiej martwiłam, bowidziałam, co się działo wokół mnie.Teraz już nie zależy mi naniczym.Pragnę jedynie zrzucić z siebie ten ciężar nadwiedzy.Amoże zostawić potomnym spowiedz nawiedzonego potwora,która, jak mniemam, przyda się śledczym w rozwiązywaniuinnych tego typu zagadek.Audzę się też, że może znajdzie sięchoć jeden lekarz, który poza ciekawością naukowca będzieobdarzony zmysłem empatii i pochyli się nad moimprzypadkiem nie tylko jako studium szaleństwa, lecz pomożeznalezć rozwiązanie, nim całkiem ucieknę od rzeczywistości istopię się z kwiecistym ogrodem wraz z moimi duchami.Tymzaś, którzy myślą, że są bezpieczni od zła, chcę pokazać, że onootacza nas i wcale nie mamy wpływu na to, czy nas dosięgnie,czy nie, bo ono bywa z nami komplementarne jak ziemia zpowietrzem.Jak czas i przestrzeń, zataczające koła, plączącesię w węzły, odradzając na nowo w zmodyfikowanej wadliwejwersji niczym zabłąkany chromosom w genogramie.Może toteż dowód na fatum, jakie tak czy siak musi nas dosięgnąć, jeśligdzieś w młodości popełnia się błąd, który multiplikuje się wnaszym życiorysie, w efekcie zawieszając system.Jakakolwiek ucieczka nie ma więc zupełnie sensu, bo wszystkie drogiprowadzą i tak do ujścia Styksu.Tonę w nim po rozłożystebiodra, które wydały na świat Amadeuszka, dziecko anielskie,które obdarzyło mnie błogosławieństwem i przekleństwemmiłości w jej najczystszej postaci, i tylko w tej pewnościznajdując ukojenie, na marne wyczekuję swojegoprzewoznika.Sprostować też muszę pewną plotkę.Nie ma wemnie nic z teatralności, jaką zarzucali mi niektórzy.Swegoczasu przyznałam się i przyjęłam winę na siebie, choć niepamiętałam samych czynów.I nie zasłaniam się teraz afektempsychologicznym, jaki wiem, że może wystąpić, zwłaszcza podwpływem wielkich emocji, a wraz z nim całkowite wyparcie.Delikatnych uprzedzam, że nie będę opisywała makabrycznychzdarzeń, nie będzie siekaniny ani krwi lejącej się po ścianach.Do życia wystarczy mi muzyka i pamięć syna, którą pielęgnujępieczołowicie, jak delikatną, wymagającą szczególnychwarunków uprawy roślinę.Wielokrotnie słyszałam, że jestemnienormalna [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • funlifepok.htw.pl
  •