[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ale to na takich waśniepolują Chirończycy.- Więc to może potrwać - orzekł Colman.- Może.Kto wie? Miejmy nadzieję tylko, że w wojsku nie ma takich wielu.W tym momencie kompanela - rozległy się ostre dzwięki alarmu.Sirocco skoczył narówne nogi, wyłączył alarm i włączył ekran.Ukazał się Hanlon, cały spięty i zdenerwowany.- Stało się - powiedział.- Kalens nie żyje.Znalezliśmy go w mieszkaniu,zastrzelonego.Sześć strzałów.Ktokolwiek to zrobił, wiedział, co robi.- Posterunki? - spytał krótko Sirocco.- Emerson i Crealey stali na tyłach domu.Znalezliśmy ich nieprzytomnych w rowie.Musiano ich zaskoczyć od tyłu, lecz nie ma pewności, bo jeszcze nie doszli do siebie.Alewygląda, że nic im nie będzie.Inni nic nie słyszeli.Colman przysłuchiwał się ponuro.- Co z jego żoną? - mruknął do Sirocca.- Co z żoną Kalensa? - powtórzył Sirocco do Hanlona.- Nie ma jej tu.Sprawdziliśmy w transporcie, miała zabukowane miejsce na promiedo statku kosmicznego wczesnym wieczorem.Musiała odlecieć przed wypadkiem.- Colmanstojący obok Sirocca głośno odetchnął z ulgą.- No, to już jest coś - rzekł Sirocco.- Zostań tam, Bret, i nie pozwól nikomu niczegodotykać.Zaraz połączę się z Brygadą.Za parę minut będzie tam więcej ludzi.- Zwrócił się doColmana: - Podnieś z łóżek dwie sekcje, jedną w pełnym oporządzeniu, druga zostaje wpogotowiu.Zaraz wyślij karetkę z załogą po Emersona i Crealeya.- Hanlon znikł z ekranu,Sirocco wystukał wezwanie do Brygady.- Wygląda na to, że frajer już został utłuczony,Steve - mruknął, podczas gdy Colman na drugim ekranie wywoływał dyspozytora karetek.-Zobaczymy, kto teraz wystąpi zza kulis. ROZDZIAA TRZYDZIESTYNapięcie rosnące od chwili, gdy osiągnęli planetę i szok ostatnich nowin, wyraznieodbijały się na twarzy Wellesleya, gdy powstał, by przemówić do oszołomionych członkówKongresu Mayflowera II; zwołanego w parę godzin pózniej.Wyglądał na cień człowieka,którym był, a zgromadzenie na szkielet ciała ustawodawczego, które zebrało się w dniu, gdydumny statek osiadł na orbicie u celu swej heroicznej podróży.Niektórzy, jak na przykładMarcia Quarrey, znikli bez ostrzeżenia w ostatnich tygodniach, bo wszechobecny wpływChirona dalej zbierał swe żniwo; kilku na dole nie zdążyło przylecieć z powierzchni.Niwmniej, mimo nagłości wezwania, Wellesleyowi udało się zebrać quorum.Powiedział im oswych zamiarach, rozległo się kilka głosów protestu i sprzeciwu i teraz prawodawcy czekalina ogłoszenie decyzji, która dla większości z nich była już przesądzonym z góry zamknięciemsprawy.- Wysłuchałem i przemyślałem sobie sprzeciwy, ale sądzę, że punkt widzeniawiększości z nas stał się zupełnie jasny - powiedział Wellesley.- Linia polityczna, którąusiłowaliśmy przeprowadzić, nie tylko nie osiągnęła swych celów i okazała się niezdolną doich osiągnięcia, ale doprowadziła do czynu, który wszyscy musimy uznać za pierwsząmanifestację grozby, skierowanej przeciw nam wszystkim jako potencjalnym przyszłym jejobiektom.Doprowadziła także do alienacji naszej własnej ludności do stopnia, w którymwielu sympatyzuje z tymi, od których grozba wyszła.Jakikolwiek rząd, usiłującykontynuować tę linię, będzie rządem tylko z nazwy.Przeżywamy kryzys, który zagraża dalszemu trwaniu integralności całej Misji, i stałosię dla mnie oczywiste, że nasze trudności mogą być tylko pogłębione przez przedłużający siępodział władzy.Ponieważ zaś odpowiedzialność nie może być delegowana, ja jeden jestemodpowiedzialny za wszelkie konsekwencje mojej decyzji.Przerwał na chwilę, by rozejrzećsię po sali, i wziął głęboki oddech.- Na mocy udzielonych mi jako Dyrektorowi Misji upraw-nień, ogłaszam istnienie stanu zagrożenia.Działalność Kongresu zostaje z tą chwilązawieszona na okres trwania zagrożenia i na mocy tego oświadczenia przejmuję całośćuprawnień, dotychczas przynależnych Kongresowi, z wyjątkami, jakie uznam za stosownewprowadzić podczas okresu zagrożenia.- Po krótkiej pauzie dodał tonem mniej oficjalnym: -I proszę was wszystkich o współdziałanie, aby okres ten był tak krótki, jak tylko możliwe. Choć wszyscy spodziewali się tego obwieszczenia, na sali rosło napięcie w miarę, jaktrwało oczekiwanie na słowa potwierdzenia.Teraz, gdy już zostały wypowiedziane, napięcierozładowało się w fali pomruków, którym towarzyszył szelest papierów i skrzyp krzeseł, gdysiedzący na nich rozsiadali się wygodniej.A wtedy rozległ się zza głównego wejścia coraz głośniejszy tupot maszerujących nóg.Sekundę pózniej drzwi otwarły się z trzaskiem i wkroczył generał Stormbel na czele grupyoficerów, poprzedzających oddział SS - uranów [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • funlifepok.htw.pl
  •