[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Przyznaję, że w tej sytuacji czułbym się o wiele pewniej mając w ręku pistolet laserowy.A przecież musiałem być na zewnątrz, choćby po to, by nawiązać jakieś kontakty.Zastanawiałem się, gdzie też może być teraz Zala.Jeśli tkwiła w tym aż po uszy - a na to wyglądało - byłaby mi bardzo przydatna; potrzebowałem przyjaciela, który wprowadziłby mnie we właściwe towarzystwo.Przez kilka minut nikt się nie poruszał, z wyjątkiem kilku biedaków, postrzelonych w pobliżu skrzyżowania.Najwyraźniej promienie już ich tam nie dosięgły.Ze znajdujących się w pobliżu żołnierzy pozostały jedynie krwawe strzępy, a krew ich zbryzgała czyste, białe ściany budynków.Wkrótce jednak na plac - a raczej na to, co z niego pozostało - zaczęły napływać jakieś postaci.Pierwsze pojawiły się dwa okropnie wyglądające stwory, które sfrunęły z pobliskiego dachu.Były to dziwne istoty, pokryte zarówno futrem; jak i złocistymi i brązowymi piórami.Ich nietoperzowe skrzydła nie zwijały się i nie przylegały do ciała, a jedynie składały się w formie akordeonu na ich grzbietach.Posiadały obrzydliwe, ptasie głowy z wielkimi oczami i dziobami, które - mimo swego wyglądu - robiły wrażenie ludzkich.Były tak okropne, że przez moment myślałem, że jest to jakiś miejscowy, charonejski gatunek padlinożerców.Jednak celowość ich ruchów i sposób, w jaki oglądali i sprawdzali nieprzytomnych i martwych wskazywał, iż są odmieńcami.Nie dziwiło mnie uczestnictwo odmieńców w tych wydarzeniach, ale fakt, że dwa spośród nich wyglądają identycznie był wielce interesujący.Na gest wykonany przez wielkie, szponiaste łapy, ze wszystkich głównych ulic wychynęły koszmarne stworzenia, stworzenia, które mogły jedynie powstać w umyśle człowieka, a nie w wyniku ewolucji.Kudłate, małpie stwory, czołgające się, chodzące na czterech łapach, skaczące, pływające - cała nie kończąca się kolekcja człekopodobnych monstrów, tym bardziej przerażająca, że w ich ruchach i gestach, a czasami także w ich rysach można było dostrzec tkwiące gdzieś w głębi człowieczeństwo.Nie wszystkie jednak budziły odrazę; niektóre były piękne i pełne gracji i przypominały owe egzotyczne stworzenia z ludzkich mitów i wyobrażeń.Rozglądałem się szukając jakiegoś śladu Zali czy chociażby Tully Kokula, ale nie dostrzegłem żadnego z nich.Odczułem nagle z całą mocą swą samotność na tym placu, gdzie byłem jedyną całą i przytomną istotą ludzką, nie naznaczoną żadnym czarem jako przyjaciel lub wróg.Nagle ogarnęły mnie wątpliwości, czy dobrze uczyniłem wychodząc na zewnątrz.Powoli zacząłem się wycofywać w kierunku drzwi wejściowych, kiedy nagle dwa stworzenia: jedno wężowate i wyposażone w macki, a drugie szare i przypominające prymitywną, kamienną rzeźbę - spostrzegły moją obecność.Niewiele mogłem uczynić.To one miały broń, więc tylko się wyprostowałem, odszedłem od ściany i uniosłem ręce do góry.- Chwileczkę! Nie strzelajcie! - zawołałem.- Nie jestem waszym wrogiem.Jestem mężem ! Zali! No, wiecie.Zali.Jednej z waszych!Istota wyglądająca jak chodzące drzewo powiedziała coś, czego nie zrozumiałem, do tej wężowatej.Ta jej odpowiedziała.Dostrzegłem wzruszanie ramion i niezdecydowanie u tych bardziej niż inne humanoidalnych, które przerwały na chwilę swą pracę, związaną z ustalaniem tożsamości rogatych ofiar wydarzeń.I wtedy podszedł do nich człowiek - żaba i powiedział zupełnie wyraźnym głosem:- To miejski księgowy, przedstawiciel rządu.Pozbądźcie się go!Jedna ze skrzydlatych istot skinęła głową, wyciągnęła pistolet i wymierzyła we mnie.- Chwileczkę! Czekajcie! - wrzasnąłem.W tym momencie poczułem silne uderzenie i straciłem przytomność.Rozdział dziewiątyODMIENIECOdzyskiwałem powoli przytomność, ale byłem bardzo słaby i odczuwałem takie zawroty i ból głowy, jak nigdy przedtem.Zdawałem sobie sprawę z tego, że pojękuję, byłem jednak tylko na wpół przytomny i nie potrafiłem jeszcze składnie myśleć.Świadom byłem natomiast faktu, iż gdzieś mnie niosą, na czymś w rodzaju noszy i że poruszają się bardzo szybko.Udało mi się podnieść powieki i zauważyć, że jest już ciemno
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
-
Menu
- Index
- Tom Clancy Jack Ryan, Jr. 05 Zwierzchnik [2014]
- Whyte Jack Templariusze 01 Rycerze Czerni i Bieli
- Jack Whyte Templariusze 02 Honor rycerza
- McDevitt Jack Brzegi zapomnianego morza (SCAN
- London Jack Ksiezycowa Dolina (SCAN dal 936
- McDevitt Jack Brzegi zapomnianego morza
- McDevitt Jack Brzegi zapomnianego morza (2)
- Aleksander Kondratow Zaginione cywilizacje(1)
- Morrell Dav
- Diane D. Blair, Jay Barth Arkansas Politics and Government, Second Edition (2005)
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- shinnobi.htw.pl