[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.W chwilę później do namiotu zajrzał Śpiew Ognia z nikłym, ale czułym uśmiechem na urodziwej twarzy.Po tym wszystkim Karal czuł się w obowiązku zostać ze Śpiewem Ognia, kiedy An'desha zapadł w trans, by zmierzyć się z najstarszymi, najbardziej niebezpiecznymi wspomnieniami.Obaj czuwali nad leżącym nieruchomo magiem, podobnym do figury nagrobnej, zastanawiając się, czy mieli słuszność, zmu­szając go do tego.Według Śpiewu Ognia nie powinno to zająć więcej niż dwie, trzy marki na świecy, tymczasem minęło popo­łudnie i część wieczoru, a An'desha nie zdradzał żadnych oznak wychodzenia z transu.- Czy to może być niebezpieczne? - spytał szeptem Karal, kiedy Śpiew Ognia w milczeniu zapalił magiczne światła i po­wrócił na swoje miejsce przy posłaniu An'deshy.- Nie, jeszcze nie - odrzekł adept niezbyt pewnym gło­sem.- Sam przebywałem w transie o wiele dłużej, nawet dwa dni.“Ale nie była to podróż prowadząca do wspomnień żądnego władzy sadysty” - pomyślał Karal, lecz nie odezwał się.Na razie nic nie wskazywało na to, by An'desha znalazł się w nie­bezpieczeństwie.Nie było sensu przewidywać kłopotów, które być może nie nadejdą.Mimo wszystko Karal żałował, że nie ma przy nim Altry.Ognisty kot po upewnieniu się, że Karal przetrwał atak gniewu młodego maga, zniknął bez słowa wyjaśnienia.Tymczasem Karal chętnie zasięgnąłby jego opinii; były Syn Słońca powinien o wiele lepiej znać się na transie i jego skutkach niż zwykły kapłan.Lekkie poruszenie skierowało jego uwagę z powrotem na An'deshę.Czy powieki maga drgnęły? Gdyby w pomieszczeniu płonęły świece, mogłoby to być złudzenie, ale magiczne światła płonęły równo i jasno.Tak - powieki znów się poruszyły i lekko uniosły; An'desha się budził.Po chwili mag otworzył oczy i mrugał w oszołomieniu; Śpiew Ognia pomógł mu usiąść i podał kubek gorącej herbaty.An'desha wypił wszystko jednym haustem.- Czy już późno? - spytał, oddając kubek Karalowi, który wziął go i dolał jeszcze herbaty.- Wieczór.Niedługo północ - odparł Śpiew Ognia.An'desha skinął głową.Karal obserwował go uważnie, choć dyskretnie; z ulgą stwierdził, że nie znalazł w nim żadnych zmian, nic, co nie pasowałoby do przyjaciela takiego, jakim go znał.- Odkryłem, że poczyniliśmy niewłaściwe założenia - rzekł wreszcie mag.- Przed śmiercią Ma'ar musiał poradzić sobie z podobnymi trudnościami, chociaż ich przyczyną było zniszczenie pojedynczej Bramy, a skutki okazały się o wiele słabsze od tego, co nadeszło później.Śpiew Ognia skinął głową, a Karal pochylił się, by lepiej słyszeć.- I co zrobił?An'desha wypił kilka łyków, zanim odpowiedział.- Nie chodzi o to, co zrobił on sam, ale raczej o poczynania jego nieprzyjaciela - odparł.- Ma'ara nie interesowały skutki fali poza jego królestwem, więc po prostu wzniósł osłony, tak jak my planowaliśmy.- Potrząsnął głową.- To byłby ogromny błąd.Osłony odbiją falę, a fala odbita powoduje większe jeszcze szkody niż pierwotna.Karal usiadł, przypominając sobie model wykonany przez inżynierów: duży basen wypełniony wodą, na którego dnie nary­sowano mapę Valdemaru.Mistrz Levy wrzucał kamienie do wo­dy tam, gdzie na mapie leżało jezioro Evendim i Równiny Dorisza, a potem obserwował rozchodzenie się fal i ich nakładanie.“Kiedy fale dotarły do brzegu basenu, eksperyment się koń­czył, gdyż odbijały się od ścian i tworzyły nowe fale, nie mające nic wspólnego z tymi, które nas interesowały.”- Rozumiem - odrzekł - ale.- Ale to wróg Ma'ara wpadł na lepsze rozwiązanie - przerwał An'desha.- Zamiast tworzenia osłony, skonstruował falochron, dokładnie taki, jak ten, o którym opowiadał mistrz Norten - zdolny nie tylko zatrzymać falę, ale i rozproszyć jej moc.Ma'ar przestudiował jego projekt i umiał go odtworzyć, ale tego nie zrobił, gdyż uważał to za stratę czasu i środków - przerwał na chwilę.- Ponieważ on wiedział, jak to zrobić, ja także to wiem.Co więcej, wiem, jak zbudować osłonę.Jeśli połączymy obie metody, możemy część mocy fali rozproszyć, a część skierować na Imperium!Śpiew Ognia zagwizdał cicho; Karal siedział zamyślony.- Nie wiem, czy powinniśmy to robić - rzekł w końcu.- Czy Imperium na to zasługuje?Śpiew Ognia spojrzał na niego z niedowierzaniem.- Mówisz to po tym, co ci zrobili? Karal potrząsnął głową.- To nie oni to zrobili, ale dwóch, trzech ludzi: Celandine, który dostał to, na co zasłużył, książę Tremane, kimkolwiek jest i być może cesarz.Oni - całe Imperium, to wielka liczba ludzi, w większości pewnie nawet nieświadomych istnienia Karsu - westchnął.- Śpiewie Ognia, nie popełniaj błędu, któ­ry my, Karsyci, powtarzaliśmy ciągle w stosunku do Valdemaru: nie wyobrażaj sobie Imperium jako olbrzymiej grupy wro­gów bez twarzy, odpowiedzialnych za wszystkie postępki swych przywódców.W Imperium mieszkają tysiące niewinnych ludzi, którzy nie zasłużyli na to, by ich kurczęta przemienić w krwio­żercze potwory tylko dlatego, że kilku ich rodaków nas skrzyw­dziło.Śpiew Ognia wzruszył ramionami, ale z jego zakłopotanej twarzy Karal wyczytał, że wysłuchał wszystkiego.- Nie popełniaj jeszcze jednego błędu - ciągnął.- Nie zakładaj, że ten, kto wydał rozkaz, zdawał sobie sprawę z je­go konsekwencji.Z wyjątkiem Solaris i heroldów, mających u boku.- skrzywił się, czując wchodzącego Altrę - czwo­ronożne, czasem kłopotliwe, wszystkowiedzące sumienie, przywódcy to tylko ludzie i często zapominają zastanowić się, zanim zaczną działać.No tak - odezwał się Altra.- Piękne przemówienie.Kło­potliwy, tak?Karal podrapał kota za uszami, co zostało przyjęte z wielkim zadowoleniem.- Jednak musimy jakoś sobie poradzić z następną burzą, prawda? - odezwał się An'desha.- Teraz, skoro mogę znów jasno myśleć, proponuję zwołać magów.Wytłumaczę wszystko za jednym razem.- Czy mam zawiadomić także mistrza Nortena i mistrza Levy'ego? - zapytał Karal, gdyż to jego zadaniem było zwykle odnajdywanie potrzebnych ludzi.An'desha zastanawiał się chwilę.- Chyba tak - odrzekł.- Pomogą nam znaleźć miejsca ustawienia umocnień; przydadzą się ich obliczenia.Karal nagle zdał sobie sprawę, że An'desha zachowuje się nieco inaczej; trudno mu było uchwycić różnicę - zawierała się bardziej w jego sposobie mówienia niż w samych słowach.“On.na Pana Słońca, on mówi jak dorosły! Już nie zacho­wuje się jak przestraszone dziecko! Nareszcie wygląda na swój prawdziwy wiek!”Nie odezwał się; jednak bardzo ucieszyło go to odkrycie - według niego An'desha zmienił się na lepsze.Można się zastanawiać, jak Śpiew Ognia zareaguje na nowo zdobytą przez podopiecznego niezależność - zauważył Altra mimochodem.O tym samym pomyślał w tej chwili Karal.Cóż.nic się na to nie poradzi.Śpiew Ognia będzie musiał się z tym pogodzić, czy mu się to spodoba czy nie.Według Karala nie była to chwilowa zmiana; Śpiew Ognia potrzebował czasu, by ją rozpoznać i przyzwyczaić się do nowego An'deshy.Albo nie - dodał Altra.Karal wymierzył mu w myśli ostrego kuksańca [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • funlifepok.htw.pl
  •