[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Tylko o ornatach kościelnych nie wspominali jakoś pamiętnikarze.Ostatnim sukcesem wojsk wandejskich było zdobycie Le Mans.Łatwo pojąć, jak obrabowane zostało miasto, w którego mury schroniła się odczłowieczona przez cierpienia ciżba.Schroniła się nie na długo.W nocy z 12 na 13 grudnia grenadierzy Marceau zdobyli Le Mans bagnetem.Kléber twierdził, że w całej swej długiej praktyce zawodowego wojaka nie widział tak strasznej masakry.Westermann szalał, komisarze polityczni moralnie patronowali przedsięwzięciu, tamci dwaj prawdziwi ludzie nie wytrzymali długo widoku rzezi bezbronnych, publicznego gwałcenia żywych, a podobno i martwych kobiet.Zastosowali czysto wojskowy, regulaminowy — chciałoby się rzec — środek przywoływania do porządku.Dobosze uderzyli w bębny na alarm.Taki sygnał posłyszy najbardziej rozbestwiony żołnierz i stanie w szeregu.Niedobitki Wandejczyków zachowały się tak, jakby zapragnęły skonać na własnych śmieciach.Od Laval zakręciły raz jeszcze na południe, ku Loarze.Tutaj, koło Ancenis, de la Rochejaquelein i Stofflet odcięci zostali od towarzyszy broni, gdy przypadkowo znalezionym czółnem przeprawili się na lewy brzeg, by zagarnąć jakieś zauważone z daleka barki.Środków przeprawy brakowało nieszczęśnikom, jedyną posiadaną łódkę wieziono w taborze niczym skarb.Teraz, kiedy na rzece pokazały się w dodatku kanonierki, pozostawała jedyna droga odwrotu.Wiodła na zachód, podobna do szerokiego, lecz nieustannie się kurczącego korytarza.Po lewej stronie wezbrana Loara, po prawej — w oddali — takaż Vilaine, w perspektywie ocean, za plecami bezustannie naciskający “błękitni” z Westermannem w straży przedniej, który na swym szlaku przemieniał w mogiłę “każdą fermę i każdy dom”.Koniec armii katolickiej i królewskiej nastąpił 23 grudnia 1793 roku, pod Savenay.Polityczni Napoleonowie doszli do.wniosku, ż& będzie on krótki i łatwy, można więc uderzać beztrosko.Całkiem co innego pomyślał sobie Kléber widząc, jak ubezpieczenia wandejskib bagnetem odrzuciły grenadierów.— Jeżeli nie uciszysz tych adwokackich wrzasków — rzekł wiec do dowodzącego Marceau — jutro znajdziemy się w Nantes z nieprzyjacielem na karku.Savenay zdobyte zostało nocą regularnym natarciem, prowadzonym przez obu generałów.Ostami oddziałek powstańczy z samozaparciem bronił wyjścia z miasta, by kobiety, dzłeci i bezbronni mieli czas schronić się w lasach.Nie na wiele przydała się ta ofiarność, Komitet Ocalenia Publicznego otrzymał wkrótce od Westermanna następujący raport:“Nie ma już Wandei, obywatele republikanie.Wraz ze swymi kobietami i dziećmi zginęła ona pod naszą wolną szablą.Grzebię ją w bagnach i lasach Savenay.Zgodnie z rozkazami, któreście mi dali, miażdżyłem dzieci kopytami koni, masakrowałem kobiety, które — przynajmniej te właśnie — nie będą już rodzić bandytów.Nie mam na sumieniu wzięcia chociażby jednego jeńca.Tępiłem wszystkich.Moi huzarzy mają przy końskich ogonach strzępy bandyckich sztandarów.Drogi są zasłane trupami.Jest ich tyle, że w wielu miejscach tworzą piramidy.Bez przerwy rozstrzeliwuje się w Savenay, ponieważ ciągle przybywają bandyci pragnący się poddać.My nie bierzemy jeńców; trzeba by im było dawać chleb wolności, litość zaś to nie rewolucyjna sprawa”.Jedno zdanie z tego raportu należy przytoczyć zupełnie osobno: “Klébera i Marceau nie ma tutaj”.W końcowym okresie wojny wandejskiej obaj oni stali się tak dalece podejrzani we względzie politycznym, że ten pierwszy mawiał do drugiego: “Zgilotynują nas razem”.Bo też obydwaj zachowywali się w sposób wysoce nieprawidłowy.Tak na przykład w Le Mans, do spółki z przyszłym generałem Savary, ocalili życie dwudziestoletniej Angelice des Mesliers, prowadzonej już na stracenie.Marceau pozwolił sobie nawet zakochać się w niej.Karygodny brak czujności został w porę dostrzeżony, zapobieżono złu, panna des Mesliers oddała głowę, lecz było to zasługą innych, politycznie czystych ludzi, nie rozgrzeszało wiec winowajców.Nie można wątpić, że spór ‘pomiędzy wodzami z awansu politycznego a żołnierzami z zawodu przedłużył wojnę.Gdyby pozostawiono fachowcom wolną rękę, Francja nie straciłaby aż tyle krwi.Powstańców pobito by wcześniej, mniej wyrżnięto by bezbronnych.Wkrótce po tym wszystkim Marceau napisał do siostry, że raz na zawsze wyjeżdża z Wandei i w przyszłości walczyć będzie już tylko z nieprzyjacielem zewnętrznym.Mógł to uczynić, z czystym sumieniem żołnierskim opuścić plac dotychczasowych bojów.W Wandei przycichł już okrzyk “rembarre! rembarre!”, z którym tłumy uzbrojonych chłopów wypadały zza żywopłotów, szły do regularnych bitew.Rozmaite rozmyślania snuć można, podziwiając paryski Łuk Tryumfalny.Wiadomo powszechnie, że pod jego arkadą przez dwadzieścia cztery godziny stał wyniosły katafalk Wiktora Hugo, by stolica, Francja i Europa mogły złożyć hołd wielkiemu pisarzowi.Wzruszające wspomnienie mąci nieco żal, iż na monumencie, który posłużył sprawie syna, zapomniano wyżłobić imienia i nazwiska ojca, generała Sigisberta Hugo, który bił się w Wandei, później zaś, za Napoleona, także w innych krainach i — jak wynika z jednego z wierszy Wiktora — nawet gerylasów hiszpańskich traktował po ludzku.Widnieje za to na Łuku nazwisko generała Turreau.Pierwsza egzekucja przez utopienie odbyła się w Nantes 16 listopada, wspominało się już o tym.Wojna wandejska jeszcze wtedy trwała, powstańcy szli na Granville.Wyczyny Jana Chrzciciela Carrier określone zostały na początku tych rozważań jako początkowe akordy finału.Dopiero teraz przyszedł czas na pobieżne z konieczności wsłuchanie się w jego pełnię.Zanim się jednak do tego przystąpi, trzeba wspomnieć, że Nantes nie stanowiło wyjątku.Mordowano zawzięcie w wielu miastach, w Saumur, zwłaszcza zaś w Angers, gdzie komisarz miejscowy, nazwiskiem Francastel, nie tylko działał, to znaczy wyprawiał na tamten świat tysiące ludzi płci obojej, lecz i pisywał płomienne apele: “Wandea zostanie wyludniona, lecz Republika pomszczona i spokojna.Bracia, niechaj Terror nie schodzi z porządku dziennego, a wszystko będzie dobrze”.Komendę po Marceau wziął w Wandei generał Turreau, który okazał się człowiekiem systematycznym i przezornym.Opracował plan pacyfikacji, lecz zażądał od Konwencji wyraźnych rozkazów, aby — jak sam podkreślił — bez reszty wyjaśnić kwestię odpowiedzialności.Oględność ta zapewne pozwoliła mu ominąć cało wszelkie Scylle i Charybdy, zachować rangę za Napoleona i zdobyć miejsce na Łuku Tryumfalnym.Na obwodzie Wandei skoncentrowało się dwanaście silnych, zachowujących łączność pomiędzy sobą oddziałów, które przeszły do historii pod nazwą “kolumn piekielnych”.Koncentrycz7 nie ruszyły one w głąb kraju niszcząc wszystko, co napotykały po drodze.Okazało się, że dotychczasowe okrucieństwa i rzezie nie wyczerpywały jeszcze możliwości ludzkich.28 lutego 1794 roku w miejscowości Luc-sur-Boulogne padły pięćset sześćdziesiąt trzy ofiary.Pacyfikatorzy utrudzili się, lecz nie napotkali oporu, bo były to wyłącznie kobiety i dzieci.W lesie Vezins, gdzie znajdował się szpitalny obóz niedobitków, wyrżnięto tysiąc dwieście osób [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • funlifepok.htw.pl
  •