[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.bezkresnego Terytorium, dowodzoną.właśnie.przezPrzedzieleni konnymi stali w małych grupach ze kogo!zwieszonymi głowami, lub siedzieli na piachu, brocząc Czy przez samego Tanalottę czy przez kogoś, ktokrwią.Jakiś oddziałek nie chciał złożyć broni i teraz jeno straszliwego czarnoksiężnika udaje?kończono wyrzynanie ostatnich nieugiętych żołnierzysarkidzkich.***Był to przykry widok.Bonifacjusz odwrócił wzrok ipopatrzył ku rzece.I tam sprawy przybrały I w tym dniu bój nie przyniósł rozstrzygnięcia.pomyślniejszy obrót.Liczni lennicy dołączyli do swego Książę patrzył na ognie Sarkidów i Pahonów, rozpalonesuwerena i Maurycy z ich pomocą spychał najezdzców po tamtej stronie, i martwił się szczupłością swych sił.ku stromemu brzegowi.Poczuł coś na kształt gniewu, a Troska ta nie pozwoliła mu zasnąć.W nocy krążyłraczej irytacji.Nie wydał takiego polecenia, uczynili to po obozowisku, odwiedzając liczne posterunki.Dałobez jego zgody.To on tu przecież dowodzi, nie mu to sposobność do rozmów z prostymi wojownikami.Maurycy Vont.Z radością przekonywał się, że coraz bardziej- Panie! - rumak możnowładcy zarył kopytami obok szanują go i cenią.Już nie postrzegali w nim dziwaka iksiążęcego wierzchowca.- Uczę ich pływać! Musisz to nieudacznika.Zrozumieli, że jest godnym synem swegokoniecznie zobaczyć, wodzu! ojca, który wszak tron tlusculański wywalczyłPrawie że dziecinny uśmiech szczęścia rozpromienił mieczem, będąc po prawdzie zwykłym uzurpatorem.twarz arystokraty.Jego koń, zniecierpliwiony Kiedy nastał świt, nie wydarzyło się nic.Ażprzedłużającym się oczekiwaniem, starał się Bonifacjusz tym się zaniepokoił.Nie mógł zrozumieć,bezskutecznie ugryzć rumaka Bonifacjusza.Zwierzęciu dlaczego wrogowie nie starają się ich zaskoczyć.pewnie wydawało się, iż to ciąg dalszy walki, że bitwa Toteż z pewną ulgą powitał widok (musiał jednaktrwa nadal.długo na to czekać) nieprzyjacielskiej jazdy, znów- Koniecznie, panie! szturmującej obronę przy brodzie.Zdecydował się nagle, w okamgnieniu, odrzucając Wtedy w umyśle księcia zrodził się nowy zamysł.precz wyrzuty sumienia, Właściwie powinien zostać w Wpuści część wrażych sił na tlusculański brzeg itym miejscu, lecz skoro Maurycy uczy ich pływać.wytraci je ze szczętem!Jakże można przepuścić taką wspaniałą okazję! Nie zdążył jednakowoż wprowadzić w życie swegoLiny łączące brzegi rzeki, za pomocą których zamiaru.piechota wroga wcześniej się przeprawiała, były już Coś go od tego powstrzymało.Coś straszliwego idawno odrąbane mieczami Tlusculańczyków i istotnie niewyobrażalnego.teraz Sarkidzi pobierali brzemienny w następstwa kurs Na tyłach armii tlusculańskiej zalśniły w słońcunauki pływania.Nielicznym tylko udawało się białe tarcze sarkidzkich hoplitów, a na najwyższym zutrzymywać głowy nad powierzchnią, jednak i ci górskich wzniesień pokazali się łucznicy.niewielkie mieli szansę na dotarcie do zbawczego Znalazł się w pułapce.W jakiś czarnoksięski sposóbbrzegu.Utrudniał im to bystry nurt, zbroje, których nie Tanalotta zdołał usadowić się za plecami mocnozdążyli się pozbyć, wiry na rzece, wciągające ich w osłabionej armii Bonifacjusza.Było to niczym wyrokgłębinę.Natomiast piechurzy na tratwach byli śmierci.systematycznie obsypywani strzałami i coraz to któryślądował w Wodzie! Nad tym wszystkim unosił się ***jeden potężny ryk trwogi, przemieszany z okrzykamidochodzącymi z tamtej strony rzeki.Były to okrzyki Oczywiście - wydał potrzebne rozkazy.bezsilnej wściekłości.Sarkidzi w żaden sposób nie Przegrupował część oddziałów.Przy rzece zostawiłmogli pomóc topiącym się towarzyszom.Cała większość jazdy i trochę lekkiej piechoty, wzmocnionejwielotysięczna armia przypatrywała się owemu oszczepnikami i łucznikami.To wojsko powierzyłwidowisku, dla niej - budzącemu grozę, dla wojska pieczy Maurycego Vonta.książęcego zaś - będącego obrazem triumfu i W pewnym momencie przekonał się z przerażeniem,ukoronowaniem żołnierskiego wysiłku.że wróg zdołał obejść jego pozycję (w jaki sposób?Bonifacjusz nie potrafił oprzeć się wrażeniu, że kiedy? w nocy?) także konnicą.przybył w samą porę.Gdyby nieco pózniej wydał Na szczycie pokazała się lekka jazda pahońska.Byłokawalerii Maurycego rozkaz do ataku, nieprzyjaciel to jakby ponowienie wyroku.Liczył jeszcze na to, żezdołałby przerzucić przez rzekę silniejsze oddziały, konni nie zdołają zejść ze wzniesienia, lecz próżne byłyktórych już nie udałoby się zepchnąć z powrotem do to rachuby; właśnie schodzili, snadnie znalezliwody.stosowną ścieżynkę.I nawet nie pomyślał (wtedy.) o sobie, tak jak Mógł tylko czekać.Atak pod górę zmęczonymi ipomyśleć powinien - że wbrew temu, co sądzili o nim przetrzebionymi oddziałami byłby szaleństwem.inni, jest prawdziwym wodzem!LIPIEC 2003 UPADEK MAGA TANALOTTY*** - Oszukałeś mnie! - zawołał do rybaka, czyli w pustąprzestrzeń, gdyż ludzie Bonifacjusza najwyrazniejKsiążę wjechał na pagórek.Otaczało go paręnastu nikogo nie dostrzegali (ciągle nie dostrzegali), trudnojezdnych z przybocznego pocztu.Sarkidzi schodzili już więc było im pojąć, z kim ich książę tak ożywionyze szczytu.Ich czołówki kryły się w lasku porastającym dyskurs prowadzi.Wręcz czuł na karku ichpodnóże wzniesienia.zaniepokojone spojrzenia.Naraz ujrzał przed sobą pojedynczego człowieka.Rybak nie zareagował.Na razie.Przysiągłby, na pamięć swej matki, że wyszedł on Kiedy Bonifacjusz ponowił swój rozpaczliwyprosto ze skał.Nie zza nich, a z nich.okrzyk, rybak runął na kolana i krzyknął:Znał tego człowieka.- Panie, okaż swą przedwieczną moc! I STAAORybak sunął ku niemu chyba nie dotykając ziemi.SI!!!Przyglądał się temu - osłupiały.Z niewiadomego miejsca trysnął gejzer, zatrzęsło się- Morbulo - rzekł do wodza Isajów.- Skąd on się tu wzgórze, a błyskawicznie pędząca lawina błota iwziął? głazów jęła pochłaniać rozciągniętą na zboczach armię- Kto, panie? Nikogo nie widzę.Tanalotty.- Niemożebna! Tlusculańczycy przypatrywali się temu zrazu wRybak stał już przed Bonifacjuszem.I pozdrawiał osłupiałym zdziwieniu,.potem z okrzykami radości, ażnastępcę uniesionym ramieniem.wreszcie -z wrzaskiem pełnym strachu, gdyż- Książę - rzekł.- Jeszcze nie wszystko stracone.Pan śmiercionośna lawina nie zdradzała ochoty naZastępów da ci zwycięstwo, jeśli będziesz mu powolny.zatrzymanie się.- Człowieku! Jak śmiesz mnie nachodzić! Całe wojsko Bonifacjusza rzuciło się do ucieczki.Uwierzyłem twoim słowom, a Tanalotta żyje i dalej Uciekł i książę [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • funlifepok.htw.pl
  •