[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Poważne zagrożenie.Rada powinna natychmiast przegłosować wyrzucenie ich.- Przełknął z trudem ślinę i uśmiechnął się do Jeannie.- I myślę, że nasi radni powinni pamiętać o tym, że ten rok jest rokiem wyborów.Jego uwagę nagrodziły burzliwe oklaski.Springer bił w dłonie z całej siły, próbując zwrócić na siebie jego uwagę.Matt wykazał wielką odwagę.Większość członków rady należała bowiem również do komisji oświaty - a zatem byli jego pracodawcami.Wright uśmiechnął się nagle:- I możecie być pewni, że Jeannie i ja będziemy pamiętać w listopadzie, kto jak głosował w tej sprawie.A jeżeli Błękitne Bractwo tu zostanie, to czeka nas kilka zmian w składzie Rady Miejskiej.Na sali rozległ się ryk.Matt usiadł.Żona złapała go za ramię i trzymała mocno.Alan zamachał w ich kierunku.Żałował, że nie było na zebraniu Margaret, ale postanowiła zostać, gdyż stwierdziła, że Samantha potrzebuje jej teraz bardziej niż kiedykolwiek.Spencer, Lewis, Moser i Preston nadal wbijali wzrok w stół.Kent skinął głową i Ed Stratton wsadził mu w usta pękate cygaro.Kiedy ucichły oklaski, podniósł rękę Pete Lewis.- Chciałbym coś powiedzieć, panie burmistrzu.- Śmiało, Pete.Mów.Sklepikarz wyprostował swój wąski krawat i obciągnął cienką marynarkę.- Chciałbym przemówić - zaczął - jako obywatel Hudson City, a nie tylko jako członek Rady Miejskiej.Pieniądze, które Bractwo tutaj wydaje, są nam potrzebne.Sześciuset ludzi potrzebuje mnóstwo żywności, ubrań, artykułów gospodarstwa domowego, najrozmaitszych materiałów, benzyny, drewna.Wszystko, co kupuje każdy z nas, jest potrzebne także im.Możecie sobie myśleć: "No tak, to świetnie dla facetów, którzy mają sklepy".Ale posłuchajcie.Odkąd przyjechali Braciszkowie, zatrudniłem trzy nowe sprzedawczynie.Miejscowe dziewczyny: Molly Franklin, Betty Peters i Barbarę James.U Gary'ego Spencera pracuje czterech nowych chłopaków: synów Strattona, Joego Francisa i Davy'ego Johnsona.Podobnie jest w składzie Mosera, na stacji benzynowej , w drugstorze - wszędzie.Błękitni Bracia oznaczają dla nas miejsca pracy i pieniądze i nie możemy sobie pozwolić, by je stracić.- Dziękuję - powiedział Kent, ale Lewis nie dał mu dojść do słowa.- Jeszcze nie skończyłem! To, że tu kupują, jest dla nas dobre.Także to, co robią, jest dobre.Mój syn, Dick, spędza z Braciszkami mnóstwo czasu.I nie widzę, żeby poniósł z tego powodu jakąś szkodę.Zawsze był dobrym dzieckiem, a teraz jest jeszcze lepszy.Chłopak zabrał mnie parę dni temu do ośrodka Bractwa.Odbyłem miłą pogawędkę z kilkoma z ich przywódców.- Głos sklepikarza przyjął pełen respektu ton.- Rozmawiałem nawet z Michałem.Diabelnie sympatyczny facet.Wiecie państwo, jestem diakonem w kościele, ale uważam, że Braciszkowie oferują całkiem wartościową propozycję dla kogoś, kto naprawdę poszukuje Boga.Muszę wam powiedzieć, że dzięki nim ponownie zastanawiam się nad niektórymi sprawami.Usiadł.Burmistrz podziękował mu i rozejrzał się w poszukiwaniu podniesionych rąk, ale Lewis oszołomił nieco słuchaczy.Springer uniósł dłoń.Kent spojrzał jeszcze raz, jak gdyby nie był pewien, czy Alan powinien w tym momencie zabrać głos, ale nikt więcej się nie zgłaszał.- Doktor Springer.Alan wstał, odwrócił się i stanął twarzą do tłumu.- Bardzo się cieszę, że Pete Lewis uważa, iż członkowie sekty nie wyrządzili jego synowi żadnej krzywdy i.zazdroszczę mu.Mam córkę i wiem, że tracę ją na rzecz Błękitnego Bractwa.Odczekał chwilę, słuchając pomruku tłumu.Miał teraz szansę na odwrócenie wszystkiego co powiedział Lewis i przegłosowanie wyrzucenia Bractwa z miasta.Nieoczekiwanie w jego oczach pojawiły się łzy.Poczuł, że traci nad sobą kontrolę.Zebrani zauważyli to; nadstawili uważnie uszu, poruszeni jego cierpieniem.- Chcę odzyskać moją córkę - powiedział, kiedy mógł już zaufać własnemu głosowi.- I chcę odzyskać moje miasto, mój dom.Wolałbym posyłać moją córkę do szkoły bez obawy, co inni zrobią z jej umysłem.Powinna sama, bez nacisków, wybierać swoją wiarę.Nie pozwolę, żeby wdarli się przemocą do jej życia.Pragnę, by wyrosła na istotę ludzką, a nie na maszynę.Poczuł, że cisną mu się na usta kolejne słowa, fala uczuć chcąca wyrazić całą jego udrękę, ale instynkt podpowiedział mu, że powiedział już dość.Po chwili ciszy ludzie zaczęli bić brawo.Oklaski brzmiały spokojnie, nie tak gromko jak poprzednio, ale smutno, jak odgłos padającego deszczu [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • funlifepok.htw.pl
  •