[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wszędzie była krew.Wypuszczony nóż upadł na podłogę.– Sloane – powiedział łagodnym tonem, mrugając szybko, jakby dopiero w tej chwiliuświadomił sobie moją obecność – co ty tu robisz, kochana?Wyciągnęłam do niego ręce i przygarnęłam jego głowę do piersi.Czułam na dłoni jego ciepłą krew.James pozostawał we mnie wtulony, ale zachowywał się apatycznie, jakby był całkiem pusty.Jakby on również był już martwy.Postanowiłam sobie, że tego dnia nie będę już więcej płakać.Ponieważ teraz miałam już pewność, że również James zachorował.– Wszystko będzie dobrze – powiedziałam, odgarniając jego spocone jasne włosy.Wypowiedziałam te słowa zupełnie beznamiętnym tonem.Jedno było pewne: że to, co mówię, nie ma prawa się ziścić.– James, wszystko się ułoży.* * *Na szczęście rany nie były zbyt głębokie.Wspólnymi siłami odkaziliśmy je i opatrzyliśmy.Na koniec James założył koszulę z długim rękawem, pod którą ukrył bandaż.Długoprzekopywałam się przez lekarstwa jego taty, aż w końcu natrafiłam na coś, co – jak sądziłam –pomoże mu się uspokoić.Potem zajęłam się czyszczeniem pokoju.Szorowałam podłogę, starając się usunąć ślady krwi, ale w końcu uznałam, że i tak trzeba będzie w tym miejscu postawić krzesło.Scyzoryk wyrzuciłam do kubła na śmieci.Przez chwilę rozważałam nawet ukrycie przed Jamesem wszystkich noży, jakie trzymali w domu, ale zrezygnowałam z tego pomysłu.Nie chciałam, żeby jego tata nabrał podejrzeń.James leżał w łóżku, wpatrzony nieruchomym wzrokiem w sufit.Przykryłam go kołdrą, ale mimo to nadal dygotał.Wślizgnęłam się do łóżka i położyłam obok niego.Rzut oka na zegarek upewnił mnie, że lada moment wróci jego ojciec.Zarzuciłam Jamesowi ramiona na szyję i mocno go przytuliłam.Odczekałam, aż zaczną działać tabletki, a kiedy zapadł w sen,wymknęłam się z pokoju.Miałam nadzieję, że ojciec Jamesa nie wie jeszcze, co stało się z Millerem.Liczyłam, że wróci z randki i od razu się położy.A rano pojedzie do pracy, zanim jeszcze jego syn się obudzi.Mogłabym wtedy tu wrócić i pomóc Jamesowi zebrać się do szkoły.Zeby dojść do siebie, będzie potrzebował czasu.A także mojego wsparcia.Ale w końcu wszystko wróci do normy.A za pięć miesięcy skończy osiemnaście lat.Wówczas nie będą już mogli go zabrać.Zaopiekuję się nim, tak jak on mną, kiedy umarł Brady.Tamtego dnia nad rzeką, gdy mój brat odebrał sobie życie, mało brakowało, a poszłabym w jego ślady.ROZDZIAŁ ÓSMYMiędzy moim bratem a mną było tylko jedenaście miesięcy różnicy i nigdy się ze sobą nie kłóciliśmy.Brady był moim najlepszym przyjacielem, oprócz niego miałam tylko Lacey.Wpewnym momencie zaprzyjaźnił się co prawda z Jamesem, ale nigdy się ode mnie nie odsunął.Na kilka tygodni przed jego śmiercią zaczęłam się potajemnie spotykać z Jamesem.Kiedy u nas nocował, zjawiał się w moim pokoju o trzeciej nad ranem.Całowaliśmy się wówczas w ciszy, żeby nikogo nie obudzić.Gdy mnie nie było w domu, zostawiał mi pod poduszką liściki.Zadurzyliśmy się w sobie na zabój.Nasz związek trzymaliśmy w tajemnicy przed Bradym, ponieważ obawialiśmy się, żesytuacja stałaby się niezręczna.Poza tym wiedzieliśmy, że zaczęto by nam utrudniać spotykanie się – musielibyśmy zapomnieć o wspólnych nocach pod jednym dachem czy wypadach do lasu z namiotem.Brady przez jakiś czas chodził z dziewczyną o imieniu Dana, ale się rozstali.Dana zwierzyła się potem Jamesowi, że Brady zachowywał się dziwnie.Twierdziła, że był oziębły.James zbyłdziewczynę pod byle pretekstem, potem jednak zagadnął na ten temat Brady’ego.Mój brat zbagatelizował całą sprawę.Stwierdził, że śmierdziało jej z ust.To wszystko.Brady postawił sobie za punkt honoru, że nauczy mnie pływać.Zawsze chodziliśmy w tosamo miejsce nad rzeką.Prąd nie był tu zbyt silny i można było do woli pluskać się w głębokiej wodzie.Pewnego popołudnia Brady zapowiedział mi i Jamesowi, że wyjątkowo wybierzemy się gdzie indziej.– Tam jest naprawdę pięknie – mówił, prowadząc samochód.– Idealne miejsce do pływania.Z tylnego siedzenia dobiegło rozbawione parsknięcie Jamesa.– O ile twoja siostra założy bikini, nie mam nic przeciwko tej zmianie.Brady nie kazał mu się zamknąć, uśmiechnął się tylko w odpowiedzi, a w lusterkuwstecznym błysnęły jego podkrążone oczy.Prowadził powoli, jakby donikąd mu się niespieszyło.Obejrzałam się na Jamesa, ale on tylko wzruszył obojętnie ramionami.Tamtego dnia zastanawiałam się nawet, czy powinniśmy powiedzieć Brady’emu o tym, co nas łączy.Rozważałam, czy nastał już ku temu odpowiedni czas.Zresztą moim zdaniem zachowanieBrady’ego świadczyło, że sam się już wszystkiego domyślił, jednak James sądził, że za zmianą sposobu bycia Brady’ego stoją inne przyczyny.Twierdził, że mój brat po prostu stresuje się egzaminami końcowymi.A potem już nigdy nie mieliśmy okazji do zwierzeń.Przebrałam się w kostium kąpielowy i podeszłam do Brady’ego, który stał na wysokimurwisku wpatrzony w rwący nurt.Po jego ustach błąkał się tajemniczy uśmiech.– Nie da się tu pływać – krzyknął James, rozkładając ręcznik w trawie daleko od wody [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • funlifepok.htw.pl
  •