[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.– Nie są – zapewnił, zaciskając prawą dłoń na rękojeści jednego z długich noży.Gamet skrzywił się i odwrócił wzrok.– Wy troje możecie odejść – oznajmiła po chwili Tavore.Temul wahał się przez chwilę.– Przyboczna, moja kompania chce walczyć – oznajmił.– Czy mamy zostać przydzieleni do legionów?Tavore uniosła głowę.– Kapitanie Temul, ile wiosen widziałeś?– Czternaście.Przyboczna skinęła głową.– Kapitanie, w tej chwili nasza kawaleria składa się wyłącznie z kompanii ochotników Seti.W sumie jest ich pięciuset.Według wojskowej nomenklatury to w najlepszym razie lekka jazda, a w najgorszym zwykli zwiadowcy.Żaden z nich nie widział walki i żaden nie jest wiele starszy od ciebie.Twój oddział składa się z czterdziestu Wickan i wszyscy poza czterema są młodsi od ciebie.Na czas marszu na północ twoja kompania zostanie przydzielona do mojej świty, kapitanie Temul.Jako moi osobiści strażnicy.Najlepsi jeźdźcy spośród Seti będą służyli jako posłańcy i zwiadowcy.Zrozum, brak mi sił na kawaleryjskie kampanie.Czternasta Armia składa się głównie z piechoty.– Taktyka Coltaine’a.– To już nie jest wojna Coltaine’a – warknęła Tavore.Temul wzdrygnął się, jakby go uderzyła.Jego twarz pobladła.Zdołał ukłonić się sztywno, po czym odwrócił się na pięcie i wyszedł z komnaty.Po chwili Nul i Nadir podążyli za nim.Gamet odetchnął głęboko.– Chłopak chciał zanieść swoim Wickanom dobre wieści.– Żeby uciszyć narzekania czterech wojowników Głupiego Psa – zgodziła się przyboczna głosem, w którym pobrzmiewała jeszcze nuta irytacji.– Swoją drogą, cóż za trafnie dobrana nazwa.Powiedz mi, pięści, jak twoim zdaniem przebiega dyskusja między Blistigiem a Tene Baraltą? Stary weteran chrząknął.– Podejrzewam, że jest bardzo ożywiona, przyboczna.Tene Baralta zapewne się spodziewał, że zachowa swoje Czerwone Miecze jako oddzielny pułk.Wątpię, by zbytnio go pociągało dowodzenie czterema tysiącami malazańskich rekrutów.– A admirał, który czeka na dole w mesie?– Nie mam pojęcia, przyboczna.On słynie z małomówności.– Jak sądzisz, dlaczego po prostu nie pozbawił dowodzenia wielkiej pięści Pormquala? Dlaczego dopuścił do zagłady Coltaine’a i Siódmej Armii, a potem również armii wielkiej pięści?Gamet mógł jedynie pokręcić głową.Tavore przyglądała mu się jeszcze przez kilka uderzeń serca, po czym podeszła powoli do leżących na stole zwojów.Podniosła jeden z nich i usunęła tasiemkę.– Cesarzowa nigdy nie miała powodów, by wątpić w lojalność admirała Noka.– Ani Dujeka Jednorękiego – mruknął pod nosem Gamet.Usłyszała te słowa i podniosła wzrok.Przez jej twarz przebiegł krótki, nerwowy uśmiech.– W rzeczy samej.Zostało nam jeszcze jedno spotkanie.– Wetknęła zwój pod pachę i ruszyła ku małym, bocznym drzwiom.– Chodź.Pokój znajdujący się za ścianą był niski, a jego ściany niemal całkowicie zasłaniały gobeliny.Leżące na podłodze dywany wyciszały ich kroki.Pośrodku stał niewielki, okrągły stolik.Wisiała nad nim zdobna lampa oliwna, która była tu jedynym źródłem światła.Naprzeciwko znajdowały się drugie drzwi, niskie i wąskie.Stolik był jedynym meblem w całej komnacie.Tavore upuściła zwój na poobijany blat.Gamet zamknął za sobą drzwi, odwrócił się i zobaczył, że przyboczna patrzy na niego.Nagle wydała mu się bezbronna.Weteran poczuł w żołądku ucisk lęku.Nigdy w życiu nie widział czegoś podobnego u tej córki rodu Paranów.– Przyboczna?Odwróciła wzrok i wyraźnie wzięła się w garść.– W tym pokoju cesarzowa nie jest obecna – rzekła cicho.Gamet wstrzymał oddech, po czym skinął głową.Mniejsze drzwi się otworzyły.Pięść odwrócił się i zobaczył wysokiego, niemal zniewieściałego mężczyznę obleczonego w szary strój.Nieznajomy wszedł do środka ze spokojnym uśmiechem na przystojnym obliczu.Podążała za nim zakuta w zbroję kobieta – oficer Czerwonych Mieczy.Jej śniadą skórę pokrywały tatuaże w stylu Pardu; wielkie, czarne, szeroko rozstawione oczy spoglądały znad wysoko osadzonych kości policzkowych, a nos był wąski i orli.Kobieta bynajmniej nie wyglądała na zadowoloną.Patrzyła na przyboczną z wyrazem wystudiowanej arogancji.– Zamknij za sobą drzwi, kapitanie – poleciła jej przyboczna.Odziany na szaro mężczyzna spojrzał na Gameta.Jego uśmieszek wyrażał lekkie zdziwienie.– Pięść Gamet – stwierdził.– Pewnie wolałbyś nadal przebywać w Uncie, tym pełnym życia sercu imperium, i rozmawiać z handlarzami koni w imieniu rodu Paranów.Tymczasem znowu zostałeś żołnierzem [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • funlifepok.htw.pl
  •