X


[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nie poświęcałem już większej uwagi mojemu posiłkowi, przypatrywałem się jednak intensywnie Pani.Zdawała się nie zwracać żadnej uwagi na otoczenie.Było ich dwóch, dobrze ubranych i grzecznych.Jeden tubylec, ciemny jak orzech kokosowy, ale nie z rasy negroidalnej.Mieszkańcy Taglios byli ciemni, ale nie byli Murzynami.Wszyscy negroidzi, których tutaj widzieliśmy, przybyli z górnego biegu rzeki.Tego drugiego zdążyliśmy już poznać: Wierzba-Łabędź, z włosami żółtymi jak kukurydza.Łabędź przemówił do najbliższego mu Nar, podczas gdy jego towarzysz oceniał wysiłki Jednookiego.Skinąłem głową do Goblina, by zobaczył czy nie uda mu się czegoś wyciągnąć od Łabędzia.Powrócił z wyrazem zadumy na twarzy.- Łabędź powiedział, że ten facet obok niego to szef tych wszystkich czarnuchów.On się wyraził w ten sposób, nie ja.- Przypuszczałem, że poczuje się wreszcie zmuszony przyjść.Wymieniłem spojrzenia z Panią.Przybrała minę charakterystyczną dla imperatorowej, można było z niej wyczytać tyle co z kamienia.Miałem ochotę nią potrząsnąć, uścisnąć, zrobić coś, by wyzwolić te uczucia, które tak niedawno temu zdawały się w nas budzić.Wzruszyła ramionami.- Poproś ich, by się do nas przyłączyli - powiedziałem.- I powiedz Jednookiemu, żeby przysłał impa.Chciałbym, aby kontrolował tłumaczenie Łabędzia.Kiedy nasi goście zbliżyli się, służba padła na twarze.Po raz pierwszy byłem w Taglios świadkiem takiego zachowania.Książę Łabędzia to był naprawdę ktoś.Wierzba przeszedł od razu do rzeczy.- To jest Prahbrindrah Drah, gość, który stoi na czele tego wszystkiego.- A ty dla niego pracujesz.Uśmiechnął się.- W jakiś luźny sposób, można tak powiedzieć.Zostałem powołany do wojska.On chce wiedzieć, czy szukacie zlecenia.- Wiesz, że nie.- Powiedziałem mu.Ale chciał to sprawdzić osobiście.- Prowadzimy poszukiwania.Miałem nadzieję, że wypadło to dostatecznie dramatycznie.- Misja pochodząca od bogów?- Co?- Ci Taglianie są zabobonni.Teraz już powinieneś o tym wiedzieć.Może istnieć sposób na przeprowadzenie tego pomysłu z poszukiwaniami.Misja zesłana przez bogów.Pewien jesteś, że nie mielibyście ochoty zostać na jakiś czas w pobliżu? Zrobić sobie przerwę w podróży.Wiem jakie to męczące, podróżować i podróżować.A mój człowiek potrzebuje kogoś, kto odwaliłby dla niego odrobinę brudnej roboty.Wy, chłopcy, moglibyście trochę zarobić, zajmując się tym wszystkim.- Co, tak naprawdę, wiesz o nas, Łabędź? Wzruszył ramionami.- Opowieści.- Opowieści.Hmm.Prahbrindrah Drah powiedział coś.- On chce wiedzieć, dlaczego ten facet wisi w powietrzu.- Ponieważ chciał wbić mi nóż w plecy.Zaraz po tym, jak ktoś próbował otruć moich strażników.Za chwilę zamierzam zapytać go, dlaczego.Łabędź i Prahbrindrah zaczęli coś między sobą trajkotać.Prahbrindrah zdawał się rozdrażniony.Spojrzał na pieszczoszka Jednookiego i zatrajkotał jeszcze szybciej.- Chce dowiedzieć się więcej o waszej misji.- Słyszałeś wszystko, kiedy płynęliśmy w dół rzeki.Już mu opowiedziałeś.- Człowieku, on stara się być uprzejmy.Wzruszyłem ramionami.- Dlaczego tak interesuje go gromadka ludzi, którym zdarzyło się przejeżdżać przez jego miasto?Łabędź zaczynał zdradzać pewne zdenerwowanie.Zaczynaliśmy powoli dochodzić do sedna sprawy.Prahbrindrah wygłosił parę zdań.Łabędź przetłumaczył:- Prahbrindrah powiada, że mówiłeś dużo o tym, gdzie byłeś.on zresztą z przyjemnością posłuchałby o twoich przygodach, ponieważ interesują go sprawy odległych miejsc i ludzi.oraz o swoich poszukiwaniach, ale nie powiedziałeś, dokąd się tak naprawdę udajesz.- Brzmiało to tak, jakby starał się tłumaczyć bardzo dokładnie.Żabi Pysk skinął lekko głową.Podczas podróży na południe, od Trzeciej Katarakty niewiele zdradziliśmy Łabędziowi oraz jego gromadce.Ukrywaliśmy przed nimi tyleż samo, ile oni przed nami.Zdecydowałem się wypowiedzieć nazwę, którą lepiej może było zatrzymać dla siebie:- Khatovar.Wierzba nie troszczył się o tłumaczenie.Prahbrindrah zagadał coś.- Mówi, że nie powinniście tego robić.- Za późno by się zatrzymać, Łabędź.- Wówczas wpakujecie się w kłopoty, których sobie nawet nie potraficie wyobrazić, kapitanie.Łabędź przetłumaczył.Książę odpowiedział.Wydawał się podniecony [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • funlifepok.htw.pl
  •  

    Drogi uĚźytkowniku!

    W trosce o komfort korzystania z naszego serwisu chcemy dostarczać Ci coraz lepsze usługi. By móc to robić prosimy, abyś wyraził zgodę na dopasowanie treści marketingowych do Twoich zachowań w serwisie. Zgoda ta pozwoli nam częściowo finansować rozwój świadczonych usług.

    Pamiętaj, że dbamy o Twoją prywatność. Nie zwiększamy zakresu naszych uprawnień bez Twojej zgody. Zadbamy również o bezpieczeństwo Twoich danych. Wyrażoną zgodę możesz cofnąć w każdej chwili.

     Tak, zgadzam się na nadanie mi "cookie" i korzystanie z danych przez Administratora Serwisu i jego partnerĂłw w celu dopasowania treści do moich potrzeb. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

     Tak, zgadzam się na przetwarzanie moich danych osobowych przez Administratora Serwisu i jego partnerĂłw w celu personalizowania wyświetlanych mi reklam i dostosowania do mnie prezentowanych treści marketingowych. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

    Wyrażenie powyższych zgód jest dobrowolne i możesz je w dowolnym momencie wycofać poprzez opcję: "Twoje zgody", dostępnej w prawym, dolnym rogu strony lub poprzez usunięcie "cookies" w swojej przeglądarce dla powyżej strony, z tym, że wycofanie zgody nie będzie miało wpływu na zgodność z prawem przetwarzania na podstawie zgody, przed jej wycofaniem.