X


[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Przyklęknąwszy, dotknąłem palcami liter na nagrobku i spytałem:  Pamiętasz mnie? ,po czym powoli wstałem.Postanowiłem znalezć teraz grób Gordona Cadmusa.Jakiś samochód zwolnił i za-trzymał się niedaleko na ulicy.Myślałem, że to Frannie, i odwróciłem się, ale była totylko brązowa furgonetka doręczająca paczki do domów.Wtedy po raz pierwszy mo-głem zobaczyć grób Pauline od tyłu.Grube, białe litery na kamieniu mówiły:  CZEZ,SAM!Po śmierci Pauline w Crane s View wydarzyło się dużo dziwnych rzeczy.O niektórychwiedzieliśmy już wówczas, o innych dowiedziałem się po latach od Franniego.Następnego dnia po znalezieniu jej ciała ktoś zrobił rundkę po miasteczku, wypisu-jąc białymi literami słowa  CZEZ, PAULINE! dosłownie wszędzie  na murach, ma-skach samochodów, chodnikach.Były na ścianie kościoła katolickiego, na wielkim okniesalonu Chevroleta, na budce kasjera w kinie.Nasza banda wyczyniała różne szaleństwa,ale to było obrzydliwe.Mieliśmy pewność, że nikt z nas nie był w to wplątany GregoryNiles, nasz klasowy mózg, powiedział, że to  czysty dadaizm.Nie bardzo wiedzieliśmy,co te słowa oznaczają, ale nie podobało nam się ich brzmienie i powiedzieliśmy, że jeślisię nie zamknie, to go zabijemy.Wystarczyło już, że Pauline nie żyła.Morderstwa niepasują do małych miasteczek i byliśmy oszołomieni tym, co się stało.Jednak ktoś, kogo64 być może znaliśmy, uważał, że to zabawne.Pisanie pozdrowienia dla zamordowanejdziewczyny było zabawne.Po raz pierwszy od chwili przyjazdu do mojego miasteczkazaczynałem mieć złe przeczucia.Gdy wróciłem do Connecticut, moje ukochane dziecko siedziało sobie w ogródkuz tyłu domu i karmiło popcornem Louie, mojego niemiłego psa.Oczywiście warknął namój widok, ale to normalne.Mogę go karmić stekami, obchodzić się z nim jak ze szkłemalbo zabierać go na wielogodzinne spacery.Wszystko na nic.Dalej warczy.Cass uważa-ła, że obwinia mnie za rozpad mojego ostatniego małżeństwa.Więc starałem się mu wy-tłumaczyć, że Irene też go nie lubiła, lecz wszystko na próżno.Znosiliśmy się, ponieważkarmiłem go, a on był mi jakimś towarzystwem w chwilach, gdy mój pusty dom robiłsię nieco za duży.Poza tym omijaliśmy się szerokim łukiem.Cass opiekowała się nim podczas mojego pobytu w Crane s View.Na stałe mieszkałaze swoją matką na Manhattanie, a do mnie przyjeżdżała tylko na weekendy.Usiadłem obok nich. Cześć, ptysiu. Cześć, tato. Cześć, Lou. Nawet nie raczył spojrzeć.Cass odwróciła się do mnie z uśmiechem. Jak tam wyprawa? W porządku. A jak Greta Garbo? W porządku.Cała nasza trójka siedziała nieruchomo jak posągi na Wyspie Wielkanocnej, wpa-trzona w przestrzeń.Louie dojrzał coś w kącie ogrodu i ruszył chyłkiem w tamtym kie-runku. Jak to jest, że gdy byłem mały, mieliśmy świetne psy, a gdy dorosłem, wybrałemcoś takiego? Jedyny facet na ziemi cierpiący na chroniczny zespół napięcia przedmie-siączkowego. Jej, tato, jesteś w świetnym humorze.Zagramy? Z rozkoszą. Wstałem i poszedłem do domu po rękawicę do baseballu i piłkę.Wszystko leżało na stoliku w hallu tuż obok listów.Przejrzałem cały plik i znalazłemekspres od Veroniki.Doceniłem fakt, że nie zadzwoniła, lecz nie miałem akurat nastrojudo czytania, więc odłożyłem go i wyszedłem na zewnątrz.Cass jeszcze jako mała dziewczynka była jednym z najlepszych graczy w małej lidze.Rzucała jak zawodowiec i była w stanie rzucić nawet w przyszłość.Sytuacja uległazmianie, gdy przybyło jej lat, lecz w dalszym ciągu uważam, że nie ma lepszego part-nera do gry.Kilka lat temu kupiłem jej na urodziny idiotycznie drogą rękawicę do base-ballu.Otworzyła wtedy pakunek, wyjęła ją i zanurzyła w niej twarz.Potem potarła sobienią policzki i powiedziała w uniesieniu:  Pachnie po prostu bosko!65 Porzucaliśmy sobie trochę, najpierw łagodnie, tylko dla rozgrzewki.I ten dzwięk,nieśmiertelny amerykański dzwięk białej piłki wpadającej w zagłębienie skórzanej ręka-wicy: ojciec i dziecko razem.Po kilku minutach dałem jej znak i zaczęła rzucać silniej.Uwielbiałem to.Wszystkie supły w mojej głowie zaczynały się powoli rozplątywać.Tadziewczyna naprawdę umiała świetnie rzucać  byłem pełen podziwu.Czasami uda-wało mi się złapać, ale czasami piłki były tak podstępne, że przelatywały obok mnie i lą-dowały przy ogrodzeniu.Akurat wracałem po jednym z takich rzutów, gdy Cass powie-działa: Tato, poznałam kogoś [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • funlifepok.htw.pl
  •  

    Drogi użytkowniku!

    W trosce o komfort korzystania z naszego serwisu chcemy dostarczać Ci coraz lepsze usługi. By móc to robić prosimy, abyś wyraził zgodę na dopasowanie treści marketingowych do Twoich zachowań w serwisie. Zgoda ta pozwoli nam częściowo finansować rozwój świadczonych usług.

    Pamiętaj, że dbamy o Twoją prywatność. Nie zwiększamy zakresu naszych uprawnień bez Twojej zgody. Zadbamy również o bezpieczeństwo Twoich danych. Wyrażoną zgodę możesz cofnąć w każdej chwili.

     Tak, zgadzam się na nadanie mi "cookie" i korzystanie z danych przez Administratora Serwisu i jego partnerów w celu dopasowania treści do moich potrzeb. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

     Tak, zgadzam się na przetwarzanie moich danych osobowych przez Administratora Serwisu i jego partnerów w celu personalizowania wyświetlanych mi reklam i dostosowania do mnie prezentowanych treści marketingowych. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

    Wyrażenie powyższych zgód jest dobrowolne i możesz je w dowolnym momencie wycofać poprzez opcję: "Twoje zgody", dostępnej w prawym, dolnym rogu strony lub poprzez usunięcie "cookies" w swojej przeglądarce dla powyżej strony, z tym, że wycofanie zgody nie będzie miało wpływu na zgodność z prawem przetwarzania na podstawie zgody, przed jej wycofaniem.