[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Lynettei Lysette wyglądały identycznie, ale dzięki sukniom  białej wyszy-wanej w kolorowe kwiaty i szafirowej  można było powiedzieć, żesą to dwie skrajnie różne kobiety.Z bliska na ich twarzach 254/272widoczne były różnice zarysowane przez przeżycia (lub też ichbrak), ale z daleka były nie do odróżnienia.Gdy powóz zbliżał się już do podjazdu pod domem Lysette, Si-mon spojrzał w górę i ujrzał nieznaczny ruch firan na piętrze.Prze-biegł go dreszcz.Instynkt podpowiadał mu, że coś tu jest niew porządku, a nigdy dotąd jeszcze go nie zawiódł.Plan ruszył pełną parą.Dla postronnego obserwatora mężczyznaubrany w cynamonową marynarkę wysiadł beztrosko z powozu,podając ramię kobiecie w białej sukni wyszywanej w kwiaty.Na jejblond włosach lekko przechylił się kapelusik.Zapłacili woznicyi weszli po schodach do środka.Wewnątrz panowała przytłaczająca cisza.Nienaturalna cisza.Dom Lysette był niewielki, ale powinny towarzyszyć mu jakieśodgłosy krzątaniny.Weszli dalej do holu.Oboje spięci w oczekiwaniu zasadzkirozglądali się nerwowo.Zaplótł palce na jej nadgarstku i próbowałtrzymać ją za sobą, ale odmówiła.Powoli, ostrożnie poruszali się w głąb domu.Pracowaliw tandemie, jakby robili to od zawsze.Weszli po schodach i dotarli na piętro.Zatrzymali się przydrzwiach do górnego saloniku.Chwycił klamkę i popchnął os-trożnie drzwi.Zatrzymały się pod naporem czegoś ciężkiegoleżącego na podłodze.Spojrzał w dół i ujrzał zakrwawione ramię.Cofnął się, ale zbyt pózno.Najpierw pojawiła się lufa pistoletu, a zaraz za nią jej właściciel. Bonjour  powiedział męski głos z wyraznym tonem kpiny. Thierry  szepnęła Lynette.Głos miała chłodny, wyzbytyemocji.Thierry zrobił krok nad zwłokami leżącymi na podłodzei wyszedł na korytarz.Wykrzywił twarz. Ty nie jesteś Quinn  rzucił w kierunku mężczyzny towar-zyszącemu Lynette. 255/272Eddington, ubrany w cynamonową marynarkę Simona,wyprostował się i uśmiechnął szeroko. Masz rację, koleżko.Nie jestem Quinn.Marguerite wprowadziła córkę do domu Solange, dłonie miałysplecione.De Grenier wszedł tylnym wejściem, niosąc torbęz wiadomościami napisanymi przez L Esprita do Desjardins a.Marguerite drżała na samą myśl o człowieku, który odebrał jejdziecko na całe dwa lata.Były to dwa lata wypełnione cierpieniem,które przeżyła tylko dzięki miłości do Lynette. Tędy, ma petite  powiedziała do Lysette, kierując jej kroki nakrętą klatkę schodową. Gdy już odpoczniesz, chętnie dowiem sięwięcej na temat twojego pana Jamesa. Oczywiście, maman  odparła cicho Lysette.Oczy błyszczaływ jej bladej twarzy, dłoń drżała w uścisku dłoni Marguerite, którejserce pękało, widząc jej strach i zdenerwowanie.Objęła ją ramieniem i pocałowała w czoło. To sypialnia, w której spała Lynette  powiedziała, gdy dotarłyna piętro.Weszły do środka, gdzie nadal panował nieład po gorączkowychposzukiwaniach odpowiedniej garderoby przez Lynette. Celie?  zawołała Marguerite, opuszczając Lysettew poszukiwaniu służącej.Przeszła do buduaru i saloniku, ale nig-dzie nie było po niej śladu. Poczekaj chwilkę  powiedziała do Lysette spod ściągniętychbrwi. Może jest u mnie.Przyznaję, że też byłam bardzo zdener-wowana przed naszym spotkaniem i narobiłam podobnegobałaganu u siebie.Lysette kiwnęła głową i weszła w głąb pokoju.Marguerite poszłado swojego, który znajdował się po drugiej stronie korytarza.Zobaczyła, że w jej sypialni również nadal panował bałagan.Ubra-nia i części garderoby leżały porozrzucane na łóżku i fotelach. Celie? 256/272Zostawianie takiego bałaganu było zupełnie niepodobne do Ce-lie.Zdenerwowana Marguerite pośpiesznie udała się do buduaru.Weszła przez szeroko otwarte drzwi i stanęła nagle, zasłaniającusta, by powstrzymać krzyk przerażenia.Celie leżała na podłodze, jej martwe oczy patrzyły na Marguerite,a sine usta pokrywała piana.W jednej dłoni trzymała zwitek papi-erów, a w drugiej ściskała czarną, woskową pieczęć. Celie!  krzyknęła z żalem i przerażeniem Marguerite.Przezplecy przebiegł jej lodowaty dreszcz, wypełnił trzewia lodemi wstrząsnął całym ciałem.Przerażona uciekła i pobiegła do Lysette.Wpadła do pokojui roztrzęsionymi rękami zamknęła za sobą drzwi na klucz.Oddychała tak szybko, że omal nie zemdlała. Maman!  Podbiegła do niej Lysette. Co się stało? Celie. powiedziała, łapiąc z trudem oddech. Celie nie żyje.Zginęła w taki sam sposób, jak służba w jej domu lata temu.Odtrucizny.Marguerite wiedziała od razu. Nie  szepnęła Lysette.Usta jej drżały, a oczy wypełniły sięłzami.Marguerite poczuła ostry ucisk w żołądku, gdy pokój zawirowałjej przed oczami. Mon Dieu, co teraz zrobimy?Usłyszały zgrzyt zamka w drzwiach.Marguerite odwróciła sięi zasłoniła Lysette własnym ciałem [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • funlifepok.htw.pl
  •