X


[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Powinien zapytać, czy Keith Winton wyszedł na obiad, czy wyjechał z miasta - albo czy wiedzą, gdzie jest.Jednak było już za późno - chyba żeby znów chciało mu się stać w kolejce.Nagle zapragnął jak najszybciej wyjść ze sklepu i dowiedzieć się wszystkiego, nieważne jak niebezpieczne mogło się to okazać.Szybko przeszedł kilka przecznic dzielących go od biurowca, w którym Wydawnictwa Bordena zajmowały całe dziesiąte piętro.Wjechał windą na górę, nabrał powietrza w piersi i wysiadł.ROZDZIAŁ VIIKoktajl z KallistoStanął przed dobrze znanymi pięknymi drzwiami, które zawsze podziwiał.Były one z tych nowoczesnych; wyglądały jak jednolita tafla szkła z futurystycznym chromowanym uchwytem.Zawiasy były wpuszczone w ścianę lub niewidoczne.Napis “Zjednoczone Wydawnictwa Bordena" znajdował się na poziomie oczu; mały i schludny, wypisany metalicznymi literami wtopionymi w grube szkło.Keith bardzo delikatnie chwycił za uchwyt, jak zawsze starając się nie zostawiać śladów palców na tej piękne płycie z powietrza, otworzył drzwi i wszedł.Ta sama mahoniowa barierka, te same obrazy - przedstawiające sceny z polowania - na ścianach.I ta sama pulchna Marion Blake, z tymi samymi wydętymi wargami i zaczesanymi do góry ciemnymi włosami, siedząca przy tym samym biurku.Była pierwszą znajomą osobą, którą spotkał od.Boże, czy to naprawdę zaczęło się wczoraj o siódmej wieczorem? Wydawało mu się, że minęły już całe tygodnie.Przez krótką chwilę miał ochotę przeskoczyć przez barierkę i pocałować Marion Blake.Do tej pory natrafiał na znajome rzeczy i miejsca, ale nie znajome osoby.To prawda, że adres w stopce egzemplarza Surprising Stories wskazywał, iż Wydawnictwa Bordena wciąż tu były, nadal prowadziły interes w tej samej budzie, ale teraz zrozumiał, że niezbyt w to wierzył, dopóki nie przekonał się, że Marion Blake wciąż jest recepcjonistką.Przez ułamek sekundy ten znajomy widok i fakt, że wszystko w biurze wyglądało tak, jak pamiętał, sprawiły, iż zwątpił w realność wydarzeń ostatnich osiemnastu godzin.To niemożliwe, po prostu niemożliwe.I wtedy Marion Blake odwróciła się i spojrzała na niego; a wyraz jej twarzy nie świadczył o tym, że go poznaje.- Tak? - spytała niecierpliwie.Keith odchrząknął.Żartuje? Nie zna go, czy też po prostu się wygłupia? Odchrząknął jeszcze raz.- Czy zastałem pana Keitha Wintona? Chciałem się z nim zobaczyć.Mogło to zostać uznane za kontr - żart; jeśli teraz się do niego uśmiechnie, będzie mógł odpowiedzieć uśmiechem.- Pan Winton wyszedł już do domu, proszę pana - powiedziała.- Hmm.A pan Borden.Czy jest w biurze?- Nie, proszę pana.- A Bet.panna Hadley?- Nie, proszę pana.Prawie wszyscy wyszli o pierwszej.W tym miesiącu o tej porze kończymy pracę.- O tej.och, tak.- Keith zatrzymał się w porę, zanim wpadł na całego dziwiąc się czemuś, co niewątpliwie powinien wiedzieć.- Zapomniałem - dokończył niezręcznie.Zastanawiał się, dlaczego zamykają o pierwszej po południu i dlaczego właśnie w tym miesiącu.- Zatem przyjdę jutro - rzekł.- Hmm.Kiedy mogę złapać pana Wintona?- Około siódmej.- Sio.- Znów powstrzymał się przed powtórzeniem jej słów.Czy miała na myśli siódmą rano, czy siódmą wieczór? Na pewno to pierwsze; siódma wieczór to niemal pora zamglenia.Nagle zrozumiał; to było tak proste, że zastanawiał się, dlaczego nie wpadł na to wcześniej.Oczywiście, że w mieście w którym wprowadzono zamglenie, w mieście, którego ulice były śmiertelnie niebezpieczne po zmroku, w mieście bez normalnego życia nocnego, godziny pracy zostały zmienione.Godziny pracy musiały być inne, aby pracownicy mogli w ogóle mieć jakieś życie osobiste.Wszystko się zmieniało, skoro człowiek musiał być w domu przed zmrokiem, i to zapewne dużo wcześniej, żeby zapewnić sobie bezpieczeństwo.Dzień pracy musiał zaczynać się o szóstej lub siódmej rano - około godziny po tym, jak wschodzące słońce rozpuści mgłę - i trwać do pierwszej lub drugiej po południu.To dawało ludziom wolne popołudnie jako ekwiwalent wieczorów.Oczywiście, to musiało być tak.Keith zastanawiał się, czemu nie wpadł na to czytając książkę o zamgleniu.I była to dobra wiadomość.Oznaczała, że Broadway nie musiał być tak martwy, jak Keith przypuszczał.Z pewnością są przedstawienia, zabawy i koncerty, tyle że po południu, a nie wieczorem [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • funlifepok.htw.pl
  •  

    Drogi uĹźytkowniku!

    W trosce o komfort korzystania z naszego serwisu chcemy dostarczać Ci coraz lepsze usługi. By móc to robić prosimy, abyś wyraził zgodę na dopasowanie treści marketingowych do Twoich zachowań w serwisie. Zgoda ta pozwoli nam częściowo finansować rozwój świadczonych usług.

    Pamiętaj, że dbamy o Twoją prywatność. Nie zwiększamy zakresu naszych uprawnień bez Twojej zgody. Zadbamy również o bezpieczeństwo Twoich danych. Wyrażoną zgodę możesz cofnąć w każdej chwili.

     Tak, zgadzam się na nadanie mi "cookie" i korzystanie z danych przez Administratora Serwisu i jego partnerĂłw w celu dopasowania treści do moich potrzeb. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

     Tak, zgadzam się na przetwarzanie moich danych osobowych przez Administratora Serwisu i jego partnerĂłw w celu personalizowania wyświetlanych mi reklam i dostosowania do mnie prezentowanych treści marketingowych. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

    Wyrażenie powyższych zgód jest dobrowolne i możesz je w dowolnym momencie wycofać poprzez opcję: "Twoje zgody", dostępnej w prawym, dolnym rogu strony lub poprzez usunięcie "cookies" w swojej przeglądarce dla powyżej strony, z tym, że wycofanie zgody nie będzie miało wpływu na zgodność z prawem przetwarzania na podstawie zgody, przed jej wycofaniem.