[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Śniły mu się cudowne sny, znacznie piękniejsze niż sny z dzieciństwa, i wzbierała w nim jakaś dziwna miłość, miłość dla tej wspaniałej inteligencji flirtującej z Ziemią.Jego ekipa była w stanie pełnej gotowości.Ale to oczekiwanie mąciło jakieś dziwne uczucie, którego Keys teraz doznawał.Wydawało mu się, że jest razem ze Statkiem i z jego załogą.Ich siła ujawniła się, utożsamiła w stale drgającej fali myśli, która kontrolowała go, jak na monitorze.Czuł, że oni nie znajdą tej istoty z kosmosu, bo brak im współczucia i doświadczenia.Zrobił wszystko, co mógł, by uchronić ich zagubionego towarzysza.Wozy naukowej ekipy świeciły się, a przez otwarte drzwi można było zobaczyć ich wnętrza - czytniki migotały, wskazówki tańczyły, skomplikowane układy - błyszczały.Przynosił to w ofierze owej zagubionej istocie ze wszechświata.Elliott wrócił do domu, kretynek Lance mu towarzyszył.- Co ci się stało na biologii, Elliott.Coś ci odbiło dzisiaj, wiesz?- Wiem.- Dziwaczne zachowanie.Nie sądzisz, że to głupio zwracać na siebie uwagę.w takiej chwili? -.Kretynek rzucił Elliottowi znaczące spojrzenie, niczym mysz, która zjadła kawał sera i rozgląda się teraz na lewo i prawo.Elliott popatrzał na Lance'a i znów nabrał ochoty kopnąć go w tyłek, ale powstrzymał się, ponieważ teraz, jak i przedtem w oczach kretynka odbijały się oczy E.T.z zapalonymi maleńkimi światełkami.Elliott westchnął i poszedł ku schodom, Lance nie odstępował go ani na krok, jakby był przyklejony.- Muszę przyznać, że dałeś w kość tej biokreaturze.Dzieci, które przyszły po nas do pracowni, twierdziły, że on był odurzony eterem.Ty wiesz, co się dzieje w takim stanie? Facet traci koordynację ruchów, potyka się.Tak właśnie z nim było.Weszli do pokoju Elliotta, utorowali sobie drogę poprzez rumowisko rzeczy i otworzyli schowek, gdzie znaleźli E.T.leżącego na poduszkach, z nogami uniesionymi do góry.Lance był przerażony.- Ty go zostawiasz samego? Zwariowałeś.To jest najcenniejsza istota na świecie! Każdy może tu wtargnąć i porwać go albo on sam się skaleczy, czy coś złego sobie zrobi.Elliott podniósł starego wędrowca z poduszki.- Jest pijany.E.T.otworzył oczy.- Powiedz: sześć butelek.- Dosyć wypiłeś, E.T.Sędziwy pielgrzym z przestworzy gwiezdnych wykonał jakieś znaki swym kosmicznym palcem i wybałuszył oczy.Miał czkawkę.Lance mówił dalej osłupiały:- Po co go ukrywasz? Czy wiesz, że wielu" ludzi płaci mnóstwo pieniędzy, żeby zobaczyć grupę KISS? A on jest ważniejszy niż KISS, jest ważniejszy niż Jankesi w Nowym Jorku! Elliott, masz tu kopalnię złota! Wyprowadź go na dwór.Lance gestykulował, chciał pokazać, że ma wszelkie kwalifikacje, by być menedżerem.Jego sterczący kosmyk włosów błyskał czerwienią, sprawiał więc wrażenie, jakby został oskalpowany podczas trudnej ucieczki z pułapki na myszy pełnej sera; zasługiwał, by zrzucić go ze schodów.Ale był kretynkiem i nie zdawał sobie z tego sprawy.Więc po kretyńsku ględził dalej:- Ty, ja i E.T.Musimy to uprawomocnić.Elliott podtrzymywał E.T., ale sędziwy wędrowiec chwiał się do przodu i do tyłu.- Powiedz: ból głowy, Elliott.- On ma kaca - jęknął Lance.- Ty nie wiesz, jak opiekować się istotą pozaziemską.Powinieneś tu mieć jakiegoś “trenera".Elliott w dalszym ciągu trzymał mocno E.T., ale czuł ciężar jego ciała - jakąś dziwną ciężkość, ogromną ciężkość; niczego takiego dotąd nie doznał.- E.T.- Potrząsnął nim i Pozaziemski skierował wzrok na niego.Chłopiec ujrzał w jego oczach wizje kosmosu, których nigdy w ciągu kilku tygodni przebywania razem z nim nie widział.Były to najbardziej odległe sygnały.Przeniknęły one ciało Elliotta i poczuł ciężar także własnego ciała.- E.T., co się.dzieje.?Sędziwy wędrowiec osunął się.Jego gęstość zmieniła się.Był jak jądro spadającej gwiazdy, siła przyciągania Ziemi kompletnie go obezwładniła.Stawał się czarną dziurą w przestworzach.Lance również doświadczył działania siły ciężkości.Stał się jeszcze niższy, skurczył się jak szczur pod ramieniem E.T.- Widzisz, on się porozumiewa poprzez ciebie.On należy do ciebie.Ale musisz to przeprowadzić prawnie.Mój tata jest adwokatem.On coś wymyśli.Zostaniemy milionerami, pojedziemy wszędzie.Każdy zechce nas poznać.Staniemy się najsławniejszymi chłopcami na świecie.Wszyscy będą chcieli zobaczyć E.T.A on będzie nasz.Ale E.T.nie należał do nikogo, tylko do siły ciężkości.Doszedł do siebie, nieco zneutralizował alkohol w swoim organizmie.Ale innej rzeczy, tej głębokiej implozji swej istoty, nie mógł zmienić.- Ach, ja.Zataczał się, słaniał.To był koniec jego gwiezdnego życia.Kurczył się od wewnątrz do wymiarów główki od szpilki.Ale nie wolno mu zabrać ze sobą chłopca.A jednak wszystko zmierza ku temu.Czarna dziura jest otwarta i nie można od niej uciec.Lotnicy, którzy latają zbyt blisko, zostaną pochłonięci - takie jest prawo wszechświata.- Powiedz.odejdź.Próbował odsunąć ich.Ale oni przylgnęli do niego i czuł ich miłość.Szalone dzieciaki, nie idźcie ze mną! Ja jestem E.T.Wasze umysły nie mogą dotrzymać mi kroku.Ja jestem sędziwym podróżnikiem w przestworzach, a wy małymi szczeniaczkami.Harvey wślizgnął się do pokoju, spoglądając spode łba.Wracała Mary: pies słyszał, jak zmierza do kuchni.A więc musi ostrzec Elliotta.Warknął przed drzwiami schowka i w chwilę potem je otworzył.Popatrzał na przybysza z kosmosu i swym psim mózgiem ogarnął czarną przepastną otchłań, w którą wpadały świetlne kości, jedna za drugą.- Zostawcie mnie.- powiedział E.T., próbując podnieść ręce, ale Wielka Teoria działała i jego skoncentrowana energia, tak bardzo przydatna w przestworzach, tutaj nie miała zastosowania.Musi znaleźć sposób, żeby mógł umrzeć tylko sam.Ale nawet kiedy tak się stanie, ta siła może być tak wielka, że potrafi wchłonąć w siebie inne siły.Czyż on, samotny obcy przybysz, mógłby wywołać implozję całej Ziemi? Czy jego śmierć może obrócić wszystko w niwecz?- Powiedz.niebezpieczeństwo.Przenosił się na różne kosmiczne poziomy, ale nie mógł znaleźć odpowiedniej formuły, żeby to zneutralizować.Utknął tutaj, a jego Statek oddalił się o całe lata świetlne.- On.jest.taki ciężki - sapał Lance, gdy taszczyli go przez pokój.Z ogromnym wysiłkiem podnieśli go i położyli na łóżku Elliotta, właśnie w momencie, gdy usłyszeli kroki Mary na schodach.W chwilę potem Mary otworzyła drzwi.- Cześć, chłopcy!Harvey stanął przed nią i zaczął służyć.Sierść mu się zjeżyła, niebywale naelektryzowana, gdy osłaniał Elliotta i Lance'a, przykrywających E.T.kocem.- Co wy wyrabiacie z Harveyem? - zapytała Mary, gdy pies stał przed nią, dysząc i machając łapą.- Daliście mu jakieś narkotyki? Mówcie prawdę.- Harvey! - zawołał Elliott.- Uspokój się.E.T.spadał, spadał coraz głębiej.Czuł obecność wiotkiej istoty, matki tego domu, i wiedział, że ją również pociągnie ta siła, lecz on nie miał już ochoty na intymne wyznania, ponieważ kroczył zupełnie inną drogą niż ona.Jej kosmos i jego są przeciwstawne.Jej świadomość ulegnie rozpadowi, tak samo jak chłopców.Jeśli nie wstanę.nie wstanę.Powiedz: wstań.Ale nie mógł się ruszyć.Mógł tylko słuchać obcego języka Ziemi.- Jak było w szkole?- Dobrze.- Chcecie coś zjeść?- Zaraz zejdziemy na dół.- Macie.trochę ementalera? - Nagle Lance poczuł się dziwacznie.Wydało mu się, że się gdzieś zapada
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
-
Menu
- Index
- Fred Bergsten, John Williamson Dollar Overvaluation and the World Economy (2003)
- Paul Williams Mahayana Buddhism The Doctrinal Foundations, 2008
- Williams Tad Smoczy tron (SCAN dal 952)
- (eBook) James, William The Principles of Psychology Vol. I
- 1. Tokarka uniwersalna
- Piekara Jacek Mlot na czarownice
- Steiner Rudolf Droga do wtajemniczenia
- KS. DR PROF. MICHAŁ SOPOĆKO MIŁOSIERDZIE BOGA W DZIEŁACH JEGO TOM II
- Trylogia arturiańska 01 Bernard Cornwell Zimowy monarcha
- NieÂśmiałoÂść. Jak się jej pozbyć Aleksander Łamek full
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- katkaras.opx.pl