[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Niktpogrążony w tej mrocznej nicości nie mógł mu się oprzeć.Wystarczy, by zabrałich ze sobą w zaświaty dzięki Man ithowi, a tam zabicie ich będzie dziecięcąigraszką.-Panie  zaczął Sulthor, kiedy ujrzał wreszcie migotliwy obraz Maolmordhypośród wyskokich płomieni  odparli atak gorgunów i kontynuują ucieczkę napółnoc.Płomienie nagle wystrzeliły w górę jakby pod wpływem gniewu z wraz z nimiuniósł się obraz Maolmordhy.-Z pewnością zdążają do Sai-Miny  zagrzmiał władca gorgunów. Wez trzechHerilimów, Sulthorze i przywiez mi ciało tego dziecka w całunie, który cipowierzyłem.-Tak, panie.-Nie zawiedz mnie książę Herilimów.Twoja porażka mogłaby położyć kresnaszym zamiarom.-Panie dostarczę ci tę żmiję do świątyni Shankha jak najszybciej.Przysięgam.Obraz Maolmordhy rozmył się w płomieniach.*William czekał już od godziny na moment rozpoczęcia inicjacji, zamkniętyprzez druidów w małej pustej celi.Panowała tu całkowita ciemność, którahttp://chomikuj.pl/Manija.B80 zmuszała do refleksji.W głębi duszy wiedział, że taki był cel owego zamknięcia nakłonienie ucznia do zastanowienia się nad swym dotychczasowym życiem ipożegnanie się z nim.Lecz William nie mógł się spokojnie oddać medytacji.Był zbyt zajęty wydarzeniami, które miały wkrótce nastąpić, a o którychwiedział niewiele.Chciałby zachować spokój mędrca, ale mimo woli wybiegałmyślą naprzód w poszukiwaniu otuchy, której zupełnie nie mógł znalezć.Czypowinien poszukać w sobie Saimana, żeby rozgrzać ciało i uspokoić umysł? Czypowinien sam sobie z tym poradzić? Czy niepokój oznacza, ze nie jest jeszczegotowy, by zostać druidem? Czy może wszyscy uczniowie odczuwali ten samniepokój, przebywając w czterech ścianach tej ciemnej celi? Czy zadał sobie topytanie, które powinien był zadać? Czy istnieje tylko jedna właściwa postawagodna naśladowania, by być doskonałym uczniem i stać się dobrym druidem?Nie ośmielił się odpowiedzieć na wszystkie te wątpliwości.A kiedy w końcuzjawiono się po niego, William właśnie odszukał w sobie Saimana.Kiedy drzwi się otworzyły, rozpoznał Shehana, jednego z dwunastu WielkichDruidów.Choć twarz zasłaniał mu biały kaptur, to musiał być on, najbardziejtajemniczy i uduchowiony ze wszystkich.-Kim jesteś?  zapytał Shehan uroczystym tonem.William nauczył się rytuału, znał poszczególne formuły i wciąż je powtarzał,lecz tym razem słowa te nabrały sensu, głębokiego sensu, który wreszcie wydałmu się jasny.-Uzdrowicielem  odpowiedział bez wahania.-Czego chcesz?  ciągnął Shehan, kładąc dłoń na jego ramieniu.-Zwiatła!-Czy wzmocniłeś swoją duszę w samotności tego miejsca?-.Tak Rytuał zmusza mnie do kłamstwa.Nie robiłem nic innego w tej przeklętej celi,jak tylko niepokoiłem się.Czy powinienem wyznać prawdę i odpowiedzieć? Może jednak wszystkie pytania, jakie sobie zadałem, w rzeczywistościwzmocniły moją duszę? Chciałbym to zrozumieć.Ten rytuał jest jak triady.Uczysz się go na pamięć, a potem musisz go samemu pojąć.Czy muszęzrozumieć wszystko dzisiaj, czy nastąpi to z czasem?.-Zatem możesz pójść ze mną uzdrowicielu.Shehan pochylił się, by pomóc Williamowi zdjąć sandały.Młody uczeń musiałudać się na ceremonię boso.William podziękował pokornie Shehanowi anastępnie poszedł za Wielkim Druidem aż do wyjścia z korytarza głównegobudynku.Przybyli na dziedziniec Sai-Miny gdzie znajdował się ogromykamienny krąg.Widok był olśniewający.Zapalono pochodnie, którychmigotliwe światło rzucało cienie na kamienie oraz na białe płaszcze druidów.Ci, którzy w przeszłości byli bardami, grali teraz na harfach przejmującąmelodię, która chwytała za serce, niesiona delikatnym podmuchem wiatruprzesyconym zapachem kadzideł.Wszyscy Wielcy Druidzi i pozostali druidziSai-Miny byli zgromadzeni wewnątrz kręgu, zwróceni na wschód, w stronęstuletniego dębu, pod którym zasiadał Arcydruid.William w asyście Shehana oraz procesji druidów dotarł do wejścia dokamiennego kręgu.Przed nim stali dwaj druidzi trzymając w dłoniach częśćhttp://chomikuj.pl/Manija.B81 złamanego miecza.Wokół nich czterech innych dzierżyło długie tyki, doktórych końca przytwierdzona była płachta z białego lnu zdobionego jemiołą,okrywającą całą procesję niczym namiot.William poczuł, że dostaje gęsiejskórki.Całym jego ciałem wstrząsnął lodowaty dreszcz.Czy to oznaka strachu?Melancholia wywołała smutną melodią? Emocje mieszały się i miał wrażenie,że wszystko dzieje się we śnie.Jego stopy zdawały się same podążać zaShehanem, który prowadził go teraz na zachodnią stronę kręgu, w rytmdzwięków harfy [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • funlifepok.htw.pl
  •