[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Nawet nie zapytałaś o Kate.Margo westchnęła.- Będzie na mnie wkurzona.- Nie na ciebie, tylko na okoliczności - poprawiła ją Laura.- Pozwól się jej wyzłościć.Twójbagaż jest na lotnisku?- Mhm.- Nagle poczuła się tak zmęczona, że wydawało jej się, jakby brodziła po kleistymbłocie.- Zajmę się tym.Idz się wyspać.Porozmawiamy jutro, kiedy poczujesz się lepiej.- Dziękuje, Lauro.- Margo zatrzymała się na progu gościnnego pokoju, opierając się ofutrynę.- Zawsze jesteś pod ręką, gdy cię potrzebuję.- Po to są właśnie przyjaciele.- Laura pocałowała ją lekko w policzek.- %7łeby zawsze być podręką.Idz już spać.Margo nie zawracała sobie głowy piżamą.Zostawiła ubranie na podłodze tam, gdzie upadłoprzy rozbieraniu.Naga, wsunęła się do łóżka i podciągnęła miękki pled pod samą brodę.Wiatr wył za oknami, deszcz niecierpliwie bił w szyby.Z dala dochodził ryk przypływu, któryukołysał ją do głębokiego snu bez marzeń.Nawet nie drgnęła, gdy do pokoju wsunęła się Ann, wygładziła koce i pogłaskała córkę pogłowie, odmawiając po cichu modlitwę.29 ROZDZIAA TRZECITypowe.Wylegujesz się w łóżku do południa.Margo ledwie usłyszała ten głos przez sen.poznała go jednak i jęknęła głucho: - Kate.idz do diabła, dobrze?- Też się cieszę, że cię widzę - Kate Powell, pełna radości życia, energicznie rozciągnęła storyi promienie słoneczne poraziły oczy Margo, jak błysk lasera.- Nienawidzę cię, teraz i na wieki.- Margo obronnym gestem przykryła twarz poduszka.- Idzsię znęcać nad kimś innym.- Wzięłam sobie wolne popołudnie, żeby móc się pastwić właśnie nad tobą.- Kate, jakzwykle praktyczna, siadła na łóżku i wyrwała poduszkę z rąk przyjaciółki.Za pogodną minąkryła się prawdziwa troska.- Wyglądasz nie najgorzej.- Jak na zmartwychwstańca - mruknęła Margo.Zmusiła się, by otworzyć jedno oko, ujrzałachłodną, ironiczną minę Kate i zacisnęła powieki.- Idz sobie stąd.- Pójdę ale zabiorę ze sobą kawę.- Kate wstała i napełniła filiżanki napojem z dzbanka, którypostawiła przedtem na podłodze.- Croissanty też wezmę.- Croissanty.- Margo uważnie węszyła, po czym otworzyła oczy.Ujrzała Kate, przełamującądelikatnego rogalika.W powietrzu zapachniało jak w raju.- Chyba umarłam we śnie, jeśliwłaśnie ty przynosisz mi śniadanie do łóżka.- Chyba - podkreśliła Kate i ugryzła spory kawałek.W rzadkich chwilach, gdy pamiętała ojedzeniu, lubiła sobie dogadzać.- Laura mnie zobowiązała.Musiała pojechać na zebraniejakiegoś tam komitetu; nie dało się tego przełożyć.- Kate podniosła tacę.- Siadaj.Obiecałamjej, że dopilnuje, żebyś coś zjadła.Margo podciągnęła prześcieradło pod brodę i chciwie sięgnęła po kawę.Wypiła i poczuła, że otępienie, spowodowane zmianą czasu podczas lotu do Ameryki,zaczyna ustępować.Potem, popijając płyn łyczkami, uważnie obserwowała kobietę, którasprawnymi ruchami smarowała swojego rogalika dżemem truskawkowym.Kruczoczarne włosy, obcięte krótko jak u chłopaka, okalały trójkątną twarz, o miodowejkarnacji.Margo wiedziała, że nie chodzi tu o modę, ale o wygodę.Na szczęście dla Kate,fryzura idealnie pasowała do wielkich, egzotycznych, brązowych oczu i aroganckiego,ostrego podbródka.Mężczyznom pewnie podoba się ten odrobinę krzywy zgryz, któryłagodzi wyraz twarzy, oceniła Margo.Ale Kate nie zależy na łagodności, dodała w myśli.Prosty granatowy kostium w jodełkę niema w sobie nic zalotnego.Złote dodatki są malutkie i eleganckie, a włoskie czółenka -praktyczne.Nawet perfumy mówią wprost, że oto mamy przed sobą poważną pracującąkobietę, pomyślała Margo, gdy poczuła smugę zapachu.30 Ten aromat podpowiada, żeby nie zawracać używającej takich perfum kobiecie głowygłupstwami, uznała i uśmiechnęła się do przyjaciółki.- Wyglądasz jak ideał biegłej rewidentki.- A ty jak hedonistka.Obie wyszczerzyły zęby w parodii uśmiechu.%7ładna z nich się nie spodziewała, że oczyMargo zajdą łzami.- Boże, nie wygłupiaj się.- Przepraszam.- Margo, pochlipując otarła oczy ręką.- Wszystko tam, we mnie, w środkuzachowuje się jak na huśtawce.Do niczego się nie nadaję.Kale, sama bliska płaczu, wyciągnęła dwie chusteczki higieniczne.Zawsze płakała na widokcudzych łez, szczególnie gdy chodziło o kogoś z rodziny.A Margo należała do rodziny, mimoże nie łączyły ich więzy krwi.Było tak od dnia kiedy ośmioletnią Kate, osieroconą przezrodziców, zaopiekowali się Templetonowie, którzy otoczyli ją troską i miłością.- Masz, wytrzyj sobie nos - nakazała sucho.- Oddychaj głęboko.Napij się kawy.Tylko niepłacz.Wiesz, że wtedy ja też zacznę.- Laura po prostu otworzyła drzwi i wzięła mnie do siebie.- Margo osuszyła oczy i zmusiłasię, by mówić spokojnym głosem.- Witaj w domu, powiedziała, wyśpij się dobrze.- A co miała twoim zdaniem zrobić? Wyrzucić za drzwi kopniakiem?Margo potrząsnęła głową.- Nie.Laura by tego nie zrobiła.Ale cała ta obrzydliwa sprawa może jej zaszkodzić.Prasapewnie natychmiast zajmie się tym aspektem mojej historii.Dziecięca przyjazń zniesławionejgwiazdy ze znaną panią z towarzystwa.- Przesadzasz - skomentowała sucho Kate.- Nikt w Stanach nie uważa cię za gwiazdę [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • funlifepok.htw.pl
  •