[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- A mąż? A fotograf? Nie za dużo tego?Tereska w zadumie przez chwile usiłowała przegryźć nit­kę.Nie udało jej się, rozejrzała się w poszukiwaniu noży­czek.- Czy ja wiem.- powiedziała niechętnie, - Zależy w jakim czasie.Może to były raptem trzy wydarzenia w ciągu dziesięciu lat? Gdzie do licha te nożyczki, tu były.Okrętka w milczeniu wyciągnęła nożyczki spod podręcz­nika matematyki i podała je przyjaciółce.Miała jej za złe ten dziwny brak zainteresowania, poza tym zirytowała się na siebie, bo istotnie zapomniała spytać Krzysztofa, kiedy się to działo, te biegi, śledztwa i natrząsania z kumpla.Pomyś­lała, że musi do niego napisać i spytać go listownie.- Widzę, że już i Robin zaczyna wpływać na ciebie otępiające - powiedziała gniewnie.- A miałam nadzieję, że raz się obejdzie.- Za to ciebie Krzysztof wybystrza - odparła Tereska natychmiast.- Dojdzie może w końcu do tego, że zamieni­my się charakterami, dobrze ci tak.Ale w gruncie rzeczy masz rację, pośrednio to Robin, z tym, że nie otępiające, tylko dopingujące.Padam na pysk, możliwe, że trochę przesadziłam.Westchnęła tak ciężko, że Okrętka od razu zapomniała o pretensjach.Siedząc na tapczanie z paltem w objęciach, Tereska wyznała smętnie, że wzięła na siebie za dużo.Usiłowała zrobić wszystko naraz i teraz nie mieści się w czasie.Korepetycje, dwanaście godzin tygodniowo, kurs samochodowy, szkoła, lekcje, dodatkowo zaczęła się uczyć angielskiego, w charakterze zaś ostatniego gwoździa do trumny wystąpiła nauka konnej jazdy.Trochę jest od niej połamana.- Chyba upadłaś na głowę - powiedziała Okrętka ze zgrozą.- On rzeczywiście wymaga od ciebie tego wszyst­kiego?- Głupiaś, nic nie wymaga, to ja wymagam.Pierwszy raz w życiu czuję się gorsza, rozumiesz, wyraźnie widzę, że można wiedzieć i umieć więcej, można lepiej, za mało do tej pory zrobiłam, marnowałam czas.!- Na miłosierdzie pańskie.- wyszeptała Okrętka zdła­wionym głosem.- Żebyś wiedziała, jak oni obaj jeżdżą konno! - ciągnę­ła Tereska z narastającym zapałem.- On i jego ojciec.Boże drogi, stałam tam i patrzyłam, jak cep, jak krowa, jak skamieniała plazma.Byłam ohyda i mierzwa.Obaj świetnie znają angielski.- A francuski?.,- Francuski nie.Ale niemiecki.- Angielski i niemiecki, germańska grupa - przerwała energicznie Okrętka.- W takim razie powinnaś się uczyć włoskiego albo hiszpańskiego.Razem mielibyście opano­wane wszystkie grupy językowe.- Nie wszystkie, tylko dwie.Okrętka popatrzyła na Tereskę dziwnym wzrokiem.- Trzecią, o ile wiem, masz opanowaną prawie od uro­dzenia.Nie zauważyłaś tego?- Co.? A rzeczywiście.Może i masz rację, trzeba było włoskiego, włoski jest łatwy.Przepadło, angielski już za­częłam.- Z konia, oczywiście, zleciałaś?- Nie, jeszcze nie.- Dziwne.Byłam pewna, że zleciałaś i to parę razy, na głowę.Kiedy ci się kończy kurs samochodowy?- Piętnastego mam egzamin.Jeden, a osiemnastego drugi.- I co? Zdasz?Tereska prychnęła wzgardliwie i zwinęła palto w ciaśniejszy tłumok.- Zaraz mogę zdawać.To proste rzeczy, nic takiego, a jeździć umiem już dawno.Na motorze też, ósemki robię jedną ręką.Okrętka pokiwała głową.- I naprawdę nie mogłaś poczekać z tą resztą do końca półrocza? - spytała z wyrzutem.- No więc właśnie, teraz widzę, że może jednak należało poczekać - westchnęła Tereska z czymś w rodzaju skru­chy.- Będę mogła ograniczyć korepetycje, ten kurs mnie wydoił do ostatniego grosza, i prawdę mówiąc, nie mam już siły, bez przerwy jestem w galopie, wysypiam się raz na tydzień, w niedzielę.- A on co? - przerwała Okrętka surowo.- ślepy? Nie widzi, że się zaharowujesz? Nic na to nie mówi?Tereska z zakłopotaniem kręciła głową, pocierając brodą futrzany kołnierz.Na jej zmęczonej twarzy i w zamyślonych oczach pojawił się promienny blask, odrobinę jakby przy­tłumiony niepewnością.- Nie wiem.Ja mu się wcale nie przyznaję.Ale mam wrażenie, że się domyśla i wygląda, jakby się wahał, czy coś powiedzieć.Albo jakby czekał, co z tego wyniknie, załamię się czy nie.A chała, właśnie że się nie załamię.Te dwa tygodnie jeszcze wytrzymam, do końca półrocza prze­trzymam i korepetycje, a potem będę miała rajskie życie.Ale nie wymagaj ode mnie, żebym się w tej chwili zapalała do gnatów, zamków i latających boso facetów, nawet gdyby latali po grenlandzkim lodowcu! Okrętka znów pokiwała głowę smętnie i z rezygnacją.- Widzę, że obie cierpimy na to samo, zwyczajne wy­darzenia.Rozumiem, że ja, za karę, ale dlaczego ty.? A w ogóle kiedy go widziałaś ostatni raz?- Dwa tygodnie temu.Bo co?- Nic.I co.?Tereska spojrzała na przyjaciółkę i odgadła sens pytania.- Nic.Wszystko w porządku.Mogę go nie widzieć nawet dwa miesiące, nie ma znaczenia.Ale przyznam ci się.Wiesz, tak prawdę mówiąc.No, uczciwie mówiąc.- No! - pogoniła niecierpliwie Okrętka.Tereska westchnęła.- Przyznam ci się, że właściwie chciałabym wiedzieć, co On naprawdę myśli.Okrętka przetrawiała przez chwilę usłyszane słowa.Po-Czuła się zdezorientowana.- Jak to?! Nie wiesz?!Tereska poprawiła tłumok na kolanach.- Nie wiem.Czasem wydaje mi się, że wiem, ale częściej nie jestem pewna.To znaczy, jedno wiem, a drugiego nie.To znaczy, ogólnie w zasadzie wiem, ale w gruncie rzeczy i nie wiem.- Naprawdę nie możesz powiedzieć po ludzku ani jed­nego zdania?- Mogę.Rozumiesz, wyobraź sobie, nie zgadniesz, do głowy ci to nie przyjdzie.On mnie do tej pory ani razu nie pocałował.Przez dłuższą chwilę panowało milczenie.Tereska poruszyła się, zepchnęła na bok tłumok z kolan i spojrzała na przyjaciółkę.Okrętka patrzyła na nią z bezgranicznym poli­towaniem.- Co za kretynka! - powiedziała wzgardliwie.- Owszem, zgadnę.Możesz być spokojna, że zgadłabym to jako pierwsze.W oczy bije.- Jak to.? - spytała Tereska głosem pełnym napięcia.- Tak to [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • funlifepok.htw.pl
  •