[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Za całą odpowiedź jego rozmówca uśmiechnął się tylko skromnie i ciągnął dalej:- Czy zechciałby pan wyjaśnić w kilku słowach naszym czytelnikom, co to jest Kontynuator?- Hmm - mruknął Myrron i zastanowił się.- Jak to panu wytłumaczyć? Jest to po prostu bardzo skomplikowany komputer, bardziej skomplikowany niż mózg ludzki.Jeśli do jego pamięci przeniesiemy wszystkie informacje zawarte w mózgu ludzkim, komputer ten zastąpi nam człowieka w jego czynnościach umysłowych.- Tak, to bardzo proste.Ale jaki jest cel tego wszystkiego?- Człowiek jest istotą śmiertelną.Ile lat może pracować uczony, artysta? Czterdzieści, najwyżej pięćdziesiąt.A maszyna jest, praktycznie biorąc, nieśmiertelna, bo każdy jej zużyty element można przecież wymienić.Poza tym pracuje szybciej.To, na co potrzeba całego ludzkiego życia, maszyna może wykonać w ciągu kilku tygodni.Mówiłem, że jest to układ bardziej skomplikowany niż mózg ludzki.I dlatego do jego pamięci będzie można przenieść zapisy nawet kilku mózgów.Będzie można dodawać osobowości !- Rozumiem.Człowiek doskonały, czy tak? Bo jeśli połączymy genialnego artystę, genialnego uczonego i genialnego wynalazcę, otrzymamy człowieka doskonałego, prawda?- Mniej więcej.Ale będziemy musieli najpierw zbadać, co z takiego dodawania wyjdzie.- A czy nie uważa pan, że skoro ta maszyna będzie doskonalsza od człowieka, człowiek stanie się niepotrzebny?- Nie, nie ! - zaprotestował energicznie Myrron.- Ona wyręczy człowieka tylko tam, gdzie nie sięgają jego możliwości.- Jeszcze jedna rzecz mnie interesuje.W tej chwili widzę pana, widzę ulicę za oknem, słyszę pańskie słowa.Odbieram też wrażenia smakowe, węchowe, dotykowe.A w jaki sposób ta maszyna będzie odbierała wszystkie te wrażenia? Czy zaopatrzył ją pan w elektroniczny nos i elektroniczny język?- Nie.Kontynuator nie ma żadnego.kontaktu ze światem zewnętrznym.Do wejść maszyny, które pełnią funkcję jego zmysłów, dołączyliśmy fantomaty.Jeden z nich dostarcza informacji z zakresu wrażeń wzrokowych, drugi - słuchowych, trzeci - zmysłu równowagi, i tak dalej.Kontynuator może więc wąchać kwiaty, słuchać muzyki, oglądać piękny zachód słońca.Żyje jednak w świecie sztucznym, stworzonym przez nas.Świat ten może być kopią naszego, ale może być też światem, który nie ma swego odpowiednika w rzeczywistości.- Tak, to bardzo ciekawe.A czy Kontynuator będzie wiedział, że nie jest człowiekiem?- To zależy tylko od nas, ekipy kierującej.Sam nie dowie się nigdy.A zresztą Kontynuator jest przecież w pewnym sensie człowiekiem.- A czy może, jak każdy człowiek, kierować swoim postępowaniem?- Oczywiście, młody człowieku - Myrron pokręcił głową na taką ignorancję.- Jeśli na przykład zechce wyjechać do innego miasta, to nic prostszego.Fantomaty, którymi, mówiąc nawiasem, kieruje specjalny komputer, dostarczają jego "zmysłom" wrażeń, że idzie na dworzec, kupuje bilet, wsiada do pociągu, jedzie, widzi, co dzieje się za oknem.Między Kontynuatorem i fantomatami istnieje sprzężenie zwrotne.Czy to, co mówię, nie jest dla pana zbyt trudne?- Nie, jasne jak słońce.A kto za pomocą fantomatów stwarza "życiorys" Kontynuatora?- My.Mamy specjalną krupę, która układa scenariusz życia Kontynuatora.- To na pewno wymaga olbrzymiej pracy.- Mamy do pomocy maszyny.I mamy czas.Zawsze można wyłączyć Kontynuator i zastanowić się, jak ułożyć jego dalsze "życie".- A czy można skasować cały zapis i wprowadzić informacje z mózgu innego człowieka?- Nic prostszego - powiedział z niejakim zniecierpliwieniem Myrron.- Na głównym pulpicie sterowniczym jest taki guzik.Zadzwonił telefon.- Przepraszam pana - powiedział Myrron i podniósł słuchawkę.- Słucham !- Myrron? Przed chwilą dzwoniła do nas klinika.- To ty, Trelley ?- Tak, ja.Rodzina tego zmarłego studenta nagle wycofała swoją zgodę.A klinika nie ma w tej chwili innych zwłok w stanie hibernacji.I co teraz zrobimy?Myrron zmarszczył czoło.- Skontaktujcie się z innymi klinikami.Ja połączę się z Prezesem, może on nam pomoże.Zresztą, zejdę do was, może coś wymyślimy.Odłożył słuchawkę.- Muszę pana pożegnać - powiedział do dziennikarza.Dzwonił jeden z moich współpracowników.Zaszły nieprzewidziane trudności.Dziennikarz pochylił się nad notesem i skwapliwie bo zanotował.- A czy wolno wiedzieć, na czym te trudności polegają?- Do pierwszych eksperymentów nie będziemy używać żywych ludzi, ale zwłok wstanie hibernacji, dla ostrożności.I nagle okazało się, że nie mamy skąd tych zwłok wziąć.Nie pozostaje nam nic innego, jak czekać na czyjąś śmierć, najlepiej jakiegoś naukowca.Nie, nie.Tego proszę nie notować, to tylko żart.Przepraszam, że pana opuszczam, ale bardzo się śpieszę.Myrron otworzył drzwi do pokoju sekretarki.Na jego widok uśmiechnęła się promiennie.- Pan już wychodzi? Życzę sukcesu, życzę sukcesu!- Telefony do mnie proszę przełączać na dyspozytornię Kontynuatora.- Dobrze.Trzymam za pana kciuki !Drugi raz w tym dniu Myrron uśmiechnął się.Powiedział nawet komplement:- Pani jest.jedyna w swoim rodzaju.Sekretarka zaczerwieniła się.A Myrron już kroczył szparko korytarzem.Tego, co stało się w chwilę później, nie zapamiętał.A wyglądało to tak: Kiedy był już przy schodach, kiedy dotykał ręką poręczy, potknął się o róg chodnika - znów odwinięty.Próbował uchwycić się poręczy, przez ułamek sekundy zawisł na niej i - runął schodami w dół.Głową naprzód.Ocknął się w niedużym, białym pokoju.Wielkie okno do połowy zasłonięte, stolik, umywalka z lustrem, na wieszaku gruby szlafrok w pasy, słowem - szpital.Był sam.Olsza, spokój, chwiejące się na wietrze gałęzie drzew za oknem.Próbował unieść się, ale zaraz jęknął z bólu i znów opadł na poduszkę.Drzwi za Trelleyem, Grappinem a Rohrem zamknęły się.Wychodząc każdy z nich rzucał Myrronowi spojrzenie, w którym można było wyczytać współczucie i otuchę.Słyszał ich oddalające się kroki na korytarzu, ich dyskretne, przyciszone głosy.Na stoliku zostały róże i kilka książek, o które prosił.Znów został sam.Leży tu dopiero drugi dzień, a ma wrażenie, że od wczorajszego poranka upłynął rok.I pomyśleć, że czeka go na pewno jeszcze kilka takich pustych i monotonnych dni.Podobno lekarze podejrzewają, że uległ poważnemu, ale ukrytemu urazowi głowy.Ładna historia! Chwila nieuwagi i takie skutki.Na samą myśl, że musi tu leżeć bezczynnie, przykuty do łóżka, robi mu się gorąco.Tak, najgorszym uczuciem jest bezsilność.Ale czy warto patrzeć na to tak czarno? Cóż to da, czy to w czymś pomoże? Ma przed sobą kilka dni spokoju i samotności.Teraz, kiedy wszystkie prace przygotowawcze są już za nim, a pozostała tylko seria prób, na całą sprawę Kontynuatora można spojrzeć z pewnego dystansu.Bo cóż, w ciągu wieloletniej pracy nad Kontynuatorem nie zawsze miał przed oczami cel, do którego zdążał.Rozpraszały go sprawy techniczne, drobne problemy, które podsuwał każdy dzień.A tu potrzeba spojrzenia szerszego, z góry.Teraz ma okazję ku temu.Los nie jest aż tak złośliwy, jak wydawało mu się przed chwilą.Może wypadek na schodach to uśmiech losu? Bo wyobraźmy sobie taką sytuację: tu, w szpitalu, uprzytamnia sobie nagle, że w czasie budowy Kontynuatora coś przeoczono, że zakradł się błąd.A może to nie los (ślepy traf, przypadek, mniejsza o nazwę) był przyczyną wypadku? Może to podświadomość? Przecież tyle razy pragnął, choć wstydził się do tego przyznać, by zapis jego mózgu został przetransponowany do Kontynuatora [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • funlifepok.htw.pl
  •