[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Jak poprzednim razem, ten mrowiący kontakt jakbyotwierał okno w jego umyśle.Tym razem jednak zobaczył przez nie coś o wielebardziej poważnego.Był tam gniew, wściekłość i jedna twarz dziwnie podob-na do twarzy pana Wilka, a przecież inna.Cała szalejąca furia skierowana byłaprzeciw tej twarzy.Ciocia Pol cofnęła głowę. Prosiłam, żebyś tego nie robił, Garionie powiedziała rzeczowo. Niejesteś jeszcze gotowy. Kiedyś musisz mi powiedzieć, co to znaczy. Może zgodziła się. Ale nie teraz.Zamknij oczy i śpij.Wtedy, jakby to polecenie osłabiło jakoś jego wolej w jednej chwili zapadłw głęboki, spokojny sen.Następnego ranka śnieg przestał padać.Zwiat za murami imperialnego zajazduokrywał gruby, monotonnie biały płaszcz a powietrze wydawało się przesyconerodzajem wilgotnej zawiesiny, która była niemal chociaż nie całkiem mgłą. O, mglista Sendario rzucił ironicznie Silk przy śniadaniu. Dziwię sięczasem, że całe królestwo nie zardzewieje ze szczętem.99Jechali cały dzień szybkim, pochłaniającym dystans kłusem, wieczorem zaśnatrafili na kolejny imperialny zajazd, niemal identyczny jak ten, który opuścilirano.Były tak podobne, że Garion miał wrażenie, iż po całym dniu jazdy wróci-li tylko do punktu startu.Gdy odprowadzali konie do stajni, podzielił się swojąopinią z Silkiem. Tolnedranie są bardzo konsekwentni odparł Silk. Wszystkie ich za-jazdy są dokładnie takie same.Te same zabudowania znajdziesz w Drasni, Alga-rii, Arendii i wszędzie, gdzie biegną ich trakty.Ten brak wyobrazni to ich jedynasłabość. Czy nie nudzą się robieniem ciągle tego samego? Chyba w ten sposób czują się pewniej parsknął Silk. Chodz, poszu-kamy jakiejś kolacji.Na drugi dzień sypało znowu, ale koło południa Garion wyczul zapach innyniż ta lekka woń, jaką śnieg zdawał się emanować.Jak wtedy, gdy zbliżali się doDarine, pochwycił aromat morza i wiedział, że ich podróż dobiega końca.Camaar, największe miasto Sendarii i wielki port północnych mórz, od niepa-miętnych czasów rozciągał się szeroko wokół ujścia rzeki Wielki Camaar.Stano-wił naturalne zachodnie zakończenie Wielkiego Traktu Północnego, biegnącegodo Boktoru w Drasni, i równie naturalne zakończenie północne Wielkiego Trak-tu Zachodniego, który sięgał przez Arendię aż do Tolnedry i stolicy imperium,Tol Honeth.Twierdzenie, że wszystkie drogi kończą się w Camaarze, nie byłoprzesadnie dalekie od prawdy.Chłodnym póznym popołudniem zjeżdżali z płaskiego wzniesienia ku miastu.W pewnej odległości od bramy ciocia Pol zatrzymała się. Ponieważ nie udajemy już włóczęgów oświadczyła nie widzę potrze-by zatrzymywania się ciągle w podejrzanych gospodach. Szczerze mówiąc, nie zastanawiałem się nad tym przyznał pan Wilk. A ja tak stwierdziła. Mam już dość przydrożnych zajazdów i brud-nych wiejskich oberży.Potrzebuję kąpieli, czystego łóżka i porządnego jedzenia.Jeśli nie macie nic przeciw temu, tym razem sama znajdę dla nas nocleg. Oczywiście, Pol zgodził się potulnie pan Wilk. Jak sobie życzysz. Doskonale odparła i ruszyła ku bramie miasta.Pozostali jechali za nią. Jakie sprawy macie w Camaarze? spytał niezbyt uprzejmie jeden zestrażników w futrzanych pelerynach.Ciocia Pol zrzuciła z głowy kaptur i spojrzała na niego kamiennym wzrokiem. Jestem księżną Erat oznajmiła dumnie. Tamci to mój orszak, a mojesprawy w Camaarze nikogo nie powinny obchodzić.Strażnik zamrugał oczami i skłonił się z szacunkiem. Proszę o wybaczenie, wasza miłość.Nie chciałem być nieuprzejmy. Doprawdy? spytała ciocia Pol lodowatym tonem, wciąż spoglądającgroznie.100 Nie poznałem waszej miłości bełkotał nieszczęsny wojak, kuląc się podjej dumnym spojrzeniem. Czy mógłbym w czymś pomóc? Nie sądzę ciocia Pol zmierzyła go wzrokiem. Jaki jest najlepszyzajazd w Camaarze? To chyba Pod Lwem , pani. I.? spytała niecierpliwie. I co, pani? zmieszał się strażnik. Jak do niego trafić? wyjaśniła. Nie stój z otwartą gębą, jak głupek,tylko mów. To za komorami celnymi odparł strażnik, czerwieniąc się lekko. Po-jedziesz, pani, tą ulicą aż do Placu Celnego.Tam już każdy wskaże ci drogę.Ciocia Pol naciągnęła z powrotem kaptur. Dajcie mu coś rzuciła przez ramię i wjechała do miasta nie oglądającsię za siebie. Dzięki powiedział strażnik, gdy Wilk pochylił się i wręczył mu miedzia-ka. Muszę przyznać, że nigdy dotąd nie słyszałem o księżnej Erat. Szczęśliwy z ciebie człowiek westchnął Wilk. Jest bardzo piękna dodał z podziwem tamten. A temperament odpowiada jej urodzie. Dostrzegłem to. Zauważyliśmy twoją spostrzegawczość rzucił kpiąco Silk.Popędzili konie i dogonili ciocię Pol. Księżna Erat? spytał Silk z lekkim zdziwieniem. Zirytowały mnie maniery tego człowieka odparła dumnie. Mam jużdość okazywania pokory obcym.Na Placu Celnym Silk zatrzymał jakiegoś kupca, brnącego z pośpiechem pozasypanym śniegiem chodniku. Hej, ty rzucił możliwie obrazliwym tonem, zajeżdżając handlarzowidrogę. Moja pani, księżna Erat, szuka zajazdu zwanego Pod Lwem.Bądztak dobry i wskaż nam drogę.Kupiec zamrugał oczami i zaczerwienił się urażony. Tą ulicą odparł krótko, wskazując palcem. Spory kawałek.Będzie polewej stronie.Nad wejściem wisi szyld z lwem.Silk parsknął pogardliwie, cisnął kilka monet w śnieg u stóp zatrzymanegoi dumnie zawrócił konia.Garion zauważył, że kupiec był wściekły, ale schylił się,by poszukać w śniegu pieniędzy. Nie sądzę, by któryś z tych ludzi szybko o nas zapomniał mruknął kwa-śno Wilk, gdy odjechali na bezpieczną odległość. Zapamiętają przejazd aroganckiej arystokratki odparł Silk. Przebra-nie równie dobre jak każde inne.101Kiedy dotarli do zajazdu, ciocia Pol zażądała nie zwyczajnych sypialni, alecałego apartamentu. Mój szambelan ci zapłaci oświadczyła oberżyście, wskazując pana Wil-ka. Nasze juczne konie i reszta służby zostały trochę z tyłu, będę więc potrze-bowała krawcowej i pokojówki.Dopilnuj tego.Odwróciła się i wyniośle zaczęła wchodzić długimi schodami.Przed nią szedłposługacz wskazując drogę. Księżna ma bardzo stanowczy charakter odezwał się niepewnie oberży-sta, gdy Wilk odliczał pieniądze. To prawda przyznał starzec. Przekonałem się, że sprzeciw wobec jejżyczeń nie jest rzeczą rozsądną. Wykorzystam twe doświadczenie zapewnił oberżysta. Moja córkabędzie odpowiednia.Poślę ją, by służyła jej wysokości za pokojówkę. Wielkie dzięki, przyjacielu wtrącił Silk
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
-
Menu
- Index
- Kres Feliks W Krol Bezmiarow
- ISBN 0262041677 Privacy on the Line. The Politics of Wiretapping and Encryption
- O Diario de um Mago
- Michał Huzarski Taktyka ogólna wojsk lądowych
- Henryk Sienkiewicz Potop tom 3
- Adolf.Hitler. .Mein.Kampf.(osloskop.net)
- Judith McNaught DoskonałoÂść
- Krystyna Siesicka Zapalka na zakrecie
- Hobb Skrytobójca 2 Królewski Skrytobójca
- Eddings Dav
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- sp6zabrze.htw.pl