X


[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Kazia też ma ścisłe łóżko i operację jutro, więc nie mogłem wymagać, żeby ona przyszła do mnie.- A czy pan wie - mówi doktor - że mogę teraz pójść na salę operacyjną i skreślić z tablicy pana nazwisko?- Co pan zrobi, doktorze, to już pana sprawa.Będę miał dosyć czasu na leżenie po operacji.Sześć tygodni ścisłego łóżka- jak pójdzie dobrze, a całą wieczność - jak pójdzie źle.- Jestem gotów założyć się z panem, że złapię pana na chodzeniu najpóźniej w tydzień po, operacji.- To pan przegra zakład - nie dam się więcej złapać.Gdy już doktor wyszedł, pielęgniarka przyniosła mi jakiś proszek.- Co to jest? - pytam.- Luminal.Żeby pan dobrze spał, bo noc przed operacją chorzy przeważnie nie śpią.- Nie potrzeba - odpowiedziałem - i bez luminalu będę spał.Całą noc spałem jak suseł.Postanowiłem ogolić się tuż przed zabraniem mnie na salę operacyjną, bo nie wiem; kiedy będę mógł się znów ogolić, a „ciotka” nie lubi nie ogolonych mężczyzn.Z tego powodu mamy często kupę śmiechu.Gdy ktoś jest zarośnięty, w czasie obchodu rozmowa jest krótka: „Dlaczego nie ogolony? Natychmiast ma się pan ogolić” - i „ciotka” przechodzi do następnego chorego.Gdy facet chce mówić, jak się czuje, co go boli czy o innej sprawie, „ciotka” odpowiada: -;,Z nie ogolonym nie rozmawiam”.Zastanawiałem się, dlaczego tak uparcie goni chorych do golenia i chyba słusznie wyrozumowałem, że jest to walka z załamywaniem się psychicznym, którego pierwszym objawem jest niedbanie o swój wygląd zewnętrz­ny.Chodzi taki jak łajza, nie umyty, nie ogolony, nie uczesany, a podobno dobre samopoczucie psychiczne to pięćdziesiąt procent wygranej w leczeniu.W tej chwili na operacji jest Kazia.Wiem, że po mnie przyjdą o jedenastej trzydzieści.Jest godzina dziesiąta, jestem już ogolony, nudno, więc warto jeszcze pospać kilka minut.Obudziła mnie pielęgniarka, która przyszła zrobić zastrzyk z morfiny.Teraz już nie staram się usnąć, bo.za dwadzieścia - trzydzieści minut przesiadka na operacyjną.W błogim nastroju spowodowanym działaniem morfiny patrzyłem na dalsze przygotowania.Przyniesiono do pokoju kuchenkę elektryczną i garnek z roztworem terpentyny i będą gotowali, żeby wytworzyć w pokoju „leśne powietrze”, którym podobno chorym po operacji lżej oddychać.Przyniesiono też trzy wąskie i twarde poduszki, które układa się w specjalny sposób: dwie wzdłuż i trzecia u góry w poprzek.Na poprzecznej leży głowa, a na bocznych ramiona, w ten sposób, że miejsce operowane znajduje się między poduszkami.Niech pan siada na wózek, jedziemy - powiedziała pielęgniarka z miłym uśmiechem, zapraszając do zajęcia miejsca.- Po co? A sam nie dojdę?- Nie wolno.Od tej chwili już nie wolno samemu chodzić.Jest pan po morfinie.Ułożony na stole chirurgicznym w pokoju przygotowawczym obserwowałem doktora, jak ustawia igły, strzykawki, środki znieczulające i dezynfekujące.Na oświetlonej matowej szybie przypiął kliszę rentgenowską z moją dziurą w płucu, a po chwili kontroluje kartę z temperaturą i dane personalne:„Imię, nazwisko, waga: 62 kilogramy” - mówi półgłosem sam do siebie.„Akurat prawda - pomyślałem - tylko 58 kilogramów”.Podawałem wyższą wagę z obawy, że-przy mniejszej może nie zechcą operować, a nie mam czasu dłużej czekać.Leżę już pięć i, pół miesiąca.Weszła „ciotka”.Podeszła szybkim, energicznym krokiem, klepnęła tanie po gołym boku, usiadła przy mnie na małym stołeczki; pomyślała chwilę i Powiedziała:- No, musimy porozmawiać poważnie.Przewiduję, że nie uda się Wytworzenie odmy.Co wtedy robić? Zaszywać?- Plastykę - odpowiedziałem zdecydowanie.- Jak się ma takie dziurzysko; nie ma się co namyślać.- To niech pan znieczula do pierwszego etapu plastyki - powiedziała, wstając do doktora i po chwili już jej nie było.„Chyba żebra polecą - pomyślałem.-Najgorsze, że to dwie operacje, bo po trzech tygodniach, kiedy już chorzy nieźle się czują, robią następne żebra”.Doktor napędzlował mi plecy, kłuł, zmieniał igły i strzykawki, przez cały czas prowadziliśmy rozmowę.Po chwili sanitariusz przeniósł mnie do właściwej sali i ułożył na stole operacyjnym.Już jestem przywiązany do stołu, leżę na prawym boku, a prawa ręka, którą trzymam w worku z watą, przełożona jest między częściami stołu.Przed sobą mam podpórkę, przez którą przełożona jest ręka lewa.- Ostrzegam uczciwie - odezwałem się - że od tej chwili nie biorę odpowiedzialności za słowa, które mogę wypowiedzieć, boję się, że mogę posłużyć się łaciną.- Proszę bardzo, może pan sobie pozwolić - odpowiedziała „ciotka” - ja też potrafię.- A gdybym krzyknął lub jęczał, to niech pani bije.Tymczasem na ramkę nad głową zarzucono zielone prześcieradło.Przy głowie, na niskim stołku usiadł doktor, założył na moją rękę aparat da mierzenia ciśnienia i sprawdził tętno.Na plecach czułem ostre szczypanie.Pomyślałem, że przyczepiono prześcieradło.- Zaczynamy - usłyszałem nad sobą głos „ciotki”.I zaczęło się.Słychać szczęk narzędzi chirurgicznych.„Ciotka” rzuca nazwy różnych narzędzi.już nie czulę szczypania.Czuję się tak, jakby położono na mnie olbrzymi ciężar.- Patyk! - wołam spod prześcieradła.- Jaki petyk? - pyta „ciotka”.- Nie wiem, ale doktor wczoraj pouczał, żebym współpracował z zespołem, a koledzy po operacjach mówili, że pani często w czasie operacji woła: „patyk!” A teraz jeszcze tego słowa nie słyszałem.- Pan podpowiada mi, co mam robić? - Właśnie staram się współpracować.Wszyscy się śmieją.- Pomagam tak, jak potrafię - mówię niby poważnie,Raptem czuję silny nacisk na podpórkę.Żebra mi połamią! Wstrzyma­łem oddech i naprężyłem mięśnie lewej ręki.- O, teraz niech pan współpracuje z nami.Proszę lekko oddychać i zwolnić mięśnie, bo nie możemy wyjąć łopatki.- Dla was zrobię wszystko - odpowiadam - już rozluźniam.- Znów nacisk na podpórkę, a po chwili już leżę swobodnie.- Wyszła? - pytam.- Wyszła.Ale niech pan stara się nie naprężać mięśni, bo słaba kobieta trzyma łopatkę, a to jest bardzo męczące - najcięższa funkcja w czasie operacji.- Pani doktor, przykro mi, że się pani męczy, gdyby to było możliwe, chętnie bym drugą ręką pomógł trzymać.- Och! Zaraz żebro leci - odezwałem się po chwili.- A skąd pan wie?- Ma się to muzykalne ucho.Słyszę szczęk grubego żelaza.- Patrzcie poznał się - śmieje się doktor [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • funlifepok.htw.pl
  •  

    Drogi uĚźytkowniku!

    W trosce o komfort korzystania z naszego serwisu chcemy dostarczać Ci coraz lepsze usługi. By móc to robić prosimy, abyś wyraził zgodę na dopasowanie treści marketingowych do Twoich zachowań w serwisie. Zgoda ta pozwoli nam częściowo finansować rozwój świadczonych usług.

    Pamiętaj, że dbamy o Twoją prywatność. Nie zwiększamy zakresu naszych uprawnień bez Twojej zgody. Zadbamy również o bezpieczeństwo Twoich danych. Wyrażoną zgodę możesz cofnąć w każdej chwili.

     Tak, zgadzam się na nadanie mi "cookie" i korzystanie z danych przez Administratora Serwisu i jego partnerĂłw w celu dopasowania treści do moich potrzeb. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

     Tak, zgadzam się na przetwarzanie moich danych osobowych przez Administratora Serwisu i jego partnerĂłw w celu personalizowania wyświetlanych mi reklam i dostosowania do mnie prezentowanych treści marketingowych. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

    Wyrażenie powyższych zgód jest dobrowolne i możesz je w dowolnym momencie wycofać poprzez opcję: "Twoje zgody", dostępnej w prawym, dolnym rogu strony lub poprzez usunięcie "cookies" w swojej przeglądarce dla powyżej strony, z tym, że wycofanie zgody nie będzie miało wpływu na zgodność z prawem przetwarzania na podstawie zgody, przed jej wycofaniem.