X


[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Kiedy znalazł się za odgrodzeniem, odkrył, że gruntopadał tu o sześć stóp w dół, w miejscu, gdzie przechodziładroga, powodując spadek terenu.Zeskoczył bez trudu, siłąrozpędu dotykając rękami żwiru, lecz natychmiast znów siępoderwał.Rzuciwszy szybkie spojrzenie dookoła zauważył dachczarnego samochodu ponad szczytami kilku młodych I drzewoliwkowych, jakieś sto jardów w górę pochyłości.Tylkoukształtowanie terenu i zakręt o 360�, który musieli pokonać,przeszkodziły pasażerom samochodu dostrzec go.Przy ocenie szybkości zbliżającego się pojazdu ten korzystnyukład przedstawiał sobą perspektywę zyskania dodatkowychkilku sekund.Odbijając się jak piłka gumowa Simonprzeskoczył przez drogę dwoma jeszcze większymi susami i dałnurka głową w dół za niższe ogrodzenie po przeciwnej stronie.Wylądował na plecach, turlając się jak spadochroniarz, iprzywarł płasko do ziemi.Niemal w chwilę pózniej samochód śmignął na zakręcie,ostro zahamował i stanął tuż za miejscem, w którym Simonprzebiegł przez drogę.Było to tak blisko, że żwir spod kółposypał się na ogrodzenie, a kurz zawisł nad głową Simona.Gdyby był opózniony o ułamek sekundy, schwytano by go nadrodze; gdyby jego karkołomny bieg w dół trwał dziesięćsekund dłużej, złapano by go w sadach, które mafiosi właśnieprzeszukiwali.Podnosząc się z niesłychaną ostrożnością, dopóki nie możnabyło wyjrzeć za płot tuż przy nim, zobaczył, jak czterechposzukiwaczy wdrapywało się na wyższe ogrodzenie, żebyrozbiec się pomiędzy drzewami.Kierowca, który prowadziłlimuzynę po skalnej drodze w dół z szybkością wystrzelonegopocisku, wciąż siedział za kierownicą, a niewiele dalejznajdowały się, całe w plamach od potu, plecy samego Ala Destamia, wykrzykującego rozkazy do idącej przodem bandyjego drabów.Wszyscy przejawiali swoją aktywność w kierunkuzakrętów w górę, widocznie w pełni przeświadczeni, że w tympunkcie musieli dobrze wyprzedzić Zwiętego, a zatem nienależy go szukać poniżej.Pokusa uderzenia z tyłu była prawie nie do przezwyciężenia igdyby chodziło tylko o Destamia lub jego kierowcę, Zwięty wporywie szlachetności prawdopodobnie by się jej nie oparł.Lecz obaj razem, nieco oddaleni od siebie, przedstawiali zbytwielkie ryzyko, że każdy chwyt zastosowany wobec jednegomógł drugiemu dać szansę podniesienia alarmu, któryprzekreśliłby wszystkie łatwe, z góry powzięte koncepcjetropicieli spodziewających się, że Zwięty wpadnie im w ręceschodząc od strony skały.Niechętnie przyznał, że był toprzypadek, w którym rozważania oparte o zdrowy rozsądekwinny wziąć górę nad powierzchownymi powabami efektownejsławy.Odwrócił się, raczej smętnie rozpamiętując bardziejmłodzieńczy okres swego życia, kiedy to postąpiłby inaczej, icicho zapuścił się między krzewy winnicy, w której wylądował.2Mógł sobie pozwolić na krótki wypoczynek, podczas gdyścigający daremnie przeczesywali zbocza powyżej, gdzie, jaksobie wyobrażali, osaczyli go.Z góry zakładając taką koncepcję,upłynęłoby od pół godziny do godziny na utwierdzenie się wprzekonaniu, że Zwięty przemknął się obok, a nie przyczaił sięw jakiejś nie odkrytej przez nich jamie.Wówczas musiano byprzekazać wiadomość o tym kwaterze głównej, celem podjęciaposzukiwań na szerszą skalę.Byłaby to ogólna akcja, do którejwciągnięto by całą mafię i wszystkich jej sympatykówobejmujących większość ludności wyspy.Ręce wszystkichzwróciłyby się przeciwko niemu; Simon zdawał sobie z tegosprawę.Myśli stawały się bardziej krzepiące w miarę jak wydłużał swoje kroki.Nie dać się schwytać w szpony mafii może byćnajtrudniejszym zadaniem w jego karierze, podobnej doszachownicy; ale jeżeli wymknie się z tego potrzasku, to potrafidać sobie radę ze wszystkim.Dużymi krokami przechodził przez tarasowo położonewinnice, jedna za drugą, kierując się ku osiedlu w dolinie.Contadini na peryferiach już się obudzili i spulchniali ziemięswoich poletek średniowiecznymi motykami.Zdawali sięobojętnie patrzeć na Simona przechodzącego obok, jak gdybyegzystencja w samym cieniu mafii uprawniała ich doobserwacji tylko wtedy, kiedy im szczególnie to przykazano.Widok mężczyzny idącego szybkim krokiem z kierunku, gdzieznajdowała się siedzibą mafii, nie wywołał żadnej reakcji pozapośpiesznym odwróceniem wzroku; będą pamiętać jegoprzejście, jeśli właściwe koła zapytają pózniej, lecz teraz ani niebędą przeszkadzali, ani nie udzielą pomocy.Simon usunął ich z myśli niby pionki w tej rozpaczliwej grzei nie zatrzymał się ani nie zrobił okrążenia z ich powodu,dopóki nie doszedł do pierwszych budynków miasteczka, gdzieprzystanął na krótko, żeby zrobić tyle, ile mógł, dla nadaniasobie nieco przyzwoitszego wyglądu.Jeden rękaw koszuli był nie do naprawienia, rozdarty prawieprzez całą długość.Oddarł mankiet i użył go jako opaski, zaktórą zawinął resztki rękawa.Kiedy zawinął drugi rękaw, żebyoba wyglądały jednakowo, rozdarcie na pierwszym stało sięledwo dostrzegalne.Otarł ręce z brudu, otrzepał spodnie z pyłutak jak potrafił i przeczesał włosy palcami drgnąwszy lekko,kiedy dotknęły wzgórka na potylicy, i robiąc w myśli następnyzapis obciążający rachunek Ala Destamia, do wyrównania wmomencie końcowych rozliczeń.Po czym tak gotów był dodalszej drogi jak kiedy indziej.Bezimienne miasteczko, do którego miał wejść, budziło sięjuż do życia i jak każdy mikroorganizm na południu byłoruchliwsze w chłodzie poranka, aby smaczniej drzemać wczasie skwarnego popołudnia.Nim w końcu wkroczył w wąskąuliczkę prowadzącą zapewne do głównej arterii, Simon obejrzałsię w tył, żeby sprawdzić, czy pościg jeszcze nie podąża za nim, i został nagrodzony nieoczekiwanym i przykuwającym wzrokwidokiem.Tutaj w dole miał szersze pole widzenia, obejmującenie tylko więzienie, z którego niedawno uciekł, na zwisającejskale, lecz również wynurzającą się spoza niej górę,pomniejszającą ją, i wierzchołek, z którego wzbijał się wzwyżcienki pióropusz dymu.Każdy, kto ma nawet najbardziej powierzchowne pojęcie owspaniałościach geologii, mógł rozpoznać cechy uśpionegowulkanu; a ponieważ tylko jeden taki znajduje się na Sycylii,zarazem najwyższy w Europie, jeden z największych na świecie,Simon wiedział, że góra, na którą spogląda, to musi być Etna.Ipoza przypadkowym zainteresowaniem wulkanami, jakiewzbudziła, spełniła ważną funkcję zorientowania Simona co domiejsca, w którym się znajdował.Dla uzmysłowienia sobie mapy Sycylii, jak to zrobił Zwięty,można by pomyśleć o kawałku pasztetu, przygotowanego dokopnięcia czubkiem buta, którego kształt ma półwysep włoski.Podobieństwo dotyczy jedynie zarysów i nie powinnodoprowadzić do żadnej symbolicznej kolizji [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • funlifepok.htw.pl
  •  

    Drogi użytkowniku!

    W trosce o komfort korzystania z naszego serwisu chcemy dostarczać Ci coraz lepsze usługi. By móc to robić prosimy, abyś wyraził zgodę na dopasowanie treści marketingowych do Twoich zachowań w serwisie. Zgoda ta pozwoli nam częściowo finansować rozwój świadczonych usług.

    Pamiętaj, że dbamy o Twoją prywatność. Nie zwiększamy zakresu naszych uprawnień bez Twojej zgody. Zadbamy również o bezpieczeństwo Twoich danych. Wyrażoną zgodę możesz cofnąć w każdej chwili.

     Tak, zgadzam się na nadanie mi "cookie" i korzystanie z danych przez Administratora Serwisu i jego partnerów w celu dopasowania treści do moich potrzeb. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

     Tak, zgadzam się na przetwarzanie moich danych osobowych przez Administratora Serwisu i jego partnerów w celu personalizowania wyświetlanych mi reklam i dostosowania do mnie prezentowanych treści marketingowych. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

    Wyrażenie powyższych zgód jest dobrowolne i możesz je w dowolnym momencie wycofać poprzez opcję: "Twoje zgody", dostępnej w prawym, dolnym rogu strony lub poprzez usunięcie "cookies" w swojej przeglądarce dla powyżej strony, z tym, że wycofanie zgody nie będzie miało wpływu na zgodność z prawem przetwarzania na podstawie zgody, przed jej wycofaniem.