X


[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Przemawiał mecenas Plussex, który orzekł, iż Mattrass jest przypadkowym fenomenem kosmicznym, gdy przewodniczący zbliżył się ku mnie z groźnym marsem i niepokojąco skaczącą w dłoni kompasową strzałką.Już służba porządkowa chwytała mnie za kołnierz, gdy, wyrzuciwszy z kieszeni scyzoryk, nóż do konserw, dziurkowane jajko metalowe do parzenia herbaty oraz oderwawszy od podwiązek przytrzymujące skarpetki sprzączki niklowane, przestałem oddziaływać na magnesową igłę i zostałem dopuszczony do dalszego udziału w obradach.Zdemaskowano czterdzieści trzy dalsze roboty, gdy pod-profesor Buttenham wyjawił nam, że Mattrass może być traktowany jako rodzaj kosmicznego zbiegowiska - przypomniałem sobie, że już była o tym mowa, widocznie prawnikom zaczynało brakować konceptu - kiedy znowu poszła w ruch kontrola.Teraz prześwietlano bez pardonu obradujących i okazało się, że ukrywali pod nieposzlakowanie leżącymi ubraniami części plastikowe, korundowe, nylonowe, kryształowe, na koniec słomkowe.Podobno w jednym z ostatnich rzędów odkryto kogoś z włóczki.Gdy kolejny mówca zeszedł z podium, ujrzałem się sam jak palec pośród olbrzymiej pustej sali.Mówca został prześwietlony i natychmiast wyrzucony za drzwi.Wtedy przewodniczący, ostatni człowiek, który prócz mnie pozostał na sali, podszedł do mego fotela.Jakoś ni stąd, ni zowąd, sam nie wiem jak, wyjąłem mu z ręki kompasik, który zawirował oskarżające i obrócił się przeciw niemu.Postukalem go palcem w brzuch, a że zadźwięczał, odruchowo ująłem go za kołnierz, wyrzuciłem za drzwi i zostałem takim sposobem sam.Stałem, samotny, w obliczu kilkuset porzuconych teczek, grubych foliałów z aktami, meloników, lasek, kapeluszy, ksiąg w skórę oprawnych i kaloszy.I, pochodziwszy sobie jakiś czas po sali, widząc, że nie mam tu nic do roboty, odwróciłem się na pięcie i poszedłem do domu.ZAKŁAD DOKTORA VLIPERDIUSAStało się to przez dentystę, który nałożył mi metalowe korony.Sprzedawczyni, do której uśmiechnąłem się w kiosku, wzięła mnie za robota.Przekonałem się o tym dopiero w kolejce podziemnej, rozłożywszy gazetę.Był to “Kurier Bezludny”.Nie przepadam za tym pismem, nie żebym miał jakieś anty-elektryczne uprzedzenia, ale nazbyt schlebia ono gustom czytelników.Całą pierwszą stronę zajmowała sentymentalna historia pewnego matematyka, który zakochał się w maszynie cyfrowej.Przy tabliczce mnożenia jeszcze się jakoś trzymał, ale kiedy doszło do rozwiązywania równań nieliniowych entego stopnia, począł namiętnie ściskać jej klawisze, powtarzając: “Najdroższa! Nigdy cię nie opuszczę!” itp.Zniesmaczony, zajrzałem do działu towarzyskiego - ale były tam tylko monotonne wyliczenia, kto, kiedy i z kim skonstruował potomstwo.Kolumnę literacką otwierał wiersz zaczynający się od zwrotki:”Cóż to za robot piękny i młody,I cóż to za robotniczka,Ona mu z dzbana daje pentodyA on jej - wtyczki z koszyczka”.Dziwnie mi to jakoś przypominało skądinąd znane poezje, ale nie mogłem sobie przypomnieć ich autora.Były tam jeszcze wątpliwej jakości dowcipy na temat ludzi, o gnomistykach, specach od krasnoludków, o pochodzeniu skrzatów od krasnala jaskiniowego i podobne brednie.Ponieważ miałem jeszcze przed sobą pół godziny jazdy, wziąłem się do studiowania drobnych ogłoszeń - jak wiadomo i w lichym piśmie bywają one działem często ciekawym.Ale i tu czekało mnie rozczarowanie.Ktoś chciał odstąpić serwobrata, ktoś wyuczał korespondencyjnie kosmonautyki, ktoś inny ogłaszał się, że rozbija na poczekaniu jądro atomowe.Złożyłem gazetę, by ją wyrzucić i wzrok mój padł wtedy na spory anons w ramce: “Zakład doktora Vliperdiusa - leczenie chorób nerwowych i psychicznych”.Wyznać muszę, że problematyka demencji elektrycznej zawsze mnie pociągała.Pomyślałem sobie, że wizyta w podobnym sanatorium mogłaby niejedno przynieść.Nie znałem osobiście Vliperdiusa, ale nazwisko nie było mi obce: opowiadał mi o nim profesor Tarantoga.To, co przyjdzie mi na myśl, zwykłem realizować natychmiast.Po powrocie do domu zatelefonowałem więc do sanatorium.Doktor Vliperdius zrazu wyrażał zastrzeżenia, ale gdym się powołał na naszego wspólnego znajomego, Tarantogę, zmiękł.Wyprosiłem wizytę w dniu następnym, bo była to niedziela i miałem przed południem sporo wolnego czasu.Jakoż po śniadaniu pojechałem za miasto, gdzie w okolicy słynnej z małych jezior znajdował się malowniczo położony w starym parku zakład psychiatryczny.Vliperdius - jak mi powiedziano - oczekiwał mię w gabinecie.Budynek wypełniało słońce, bo ściany były po nowoczesnemu z aluminium i szkła.Na sufitach widniały barwne panneau z igrającymi robotami.Ponurym nie dałoby się nazwać tego szpitala; z niewidzialnych sal dochodziły dźwięki muzyki, przechodząc przez hali zauważyłem chińskie łamigłówki, barwne albumy i rzeźbę przedstawiającą śmiały akt robótki.Doktor nie ruszył się z miejsca za obszernym biurkiem, ale okazał mi wiele uprzejmości: jak się dowiedziałem, czytał i znał doskonale niejedną z mych książek podróżniczych.Niewątpliwie był nieco staromodny, nie tylko w manierach, bo zupełnie po staroświecku był przymocowany do podłogi, jak jakiś archaiczny Eniak.Być może nie powściągnąłem zdziwienia, widząc jego żelazne nóżki, bo rzekł, śmiejąc się:- Wie pan, ja tak oddany jestem mej pracy, mym pacjentom, że nie odczuwam najmniejszej potrzeby opuszczania zakładu!Wiem, jak czuli bywają psychiatrzy na punkcie swej specjalności, a także, jak razi ich postawa przeciętnego człowieka, doszukującego się egzotyki i monstrualności w umysłowych aberracjach, bardzo więc ostrożnie wyłuszczyłem moją prośbę.Doktor odchrząknął, zamyślił się, zwiększył sobie napięcie anodowe i powiedział:- Jeśli panu na tym zależy.ale myślę, że się pan rozczaruje.Obecnie nie ma już szałowych robotów, panie Tichy, to stare dzieje.Stosujemy terapię nowoczesną.Metody minionego stulecia - to glejowanie przewodów, by główna rura zmiękła, używanie dławików i innych narzędzi tortur - należą już do historii medycyny.Hm [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • funlifepok.htw.pl
  •  

    Drogi użytkowniku!

    W trosce o komfort korzystania z naszego serwisu chcemy dostarczać Ci coraz lepsze usługi. By móc to robić prosimy, abyś wyraził zgodę na dopasowanie treści marketingowych do Twoich zachowań w serwisie. Zgoda ta pozwoli nam częściowo finansować rozwój świadczonych usług.

    Pamiętaj, że dbamy o Twoją prywatność. Nie zwiększamy zakresu naszych uprawnień bez Twojej zgody. Zadbamy również o bezpieczeństwo Twoich danych. Wyrażoną zgodę możesz cofnąć w każdej chwili.

     Tak, zgadzam się na nadanie mi "cookie" i korzystanie z danych przez Administratora Serwisu i jego partnerów w celu dopasowania treści do moich potrzeb. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

     Tak, zgadzam się na przetwarzanie moich danych osobowych przez Administratora Serwisu i jego partnerów w celu personalizowania wyświetlanych mi reklam i dostosowania do mnie prezentowanych treści marketingowych. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

    Wyrażenie powyższych zgód jest dobrowolne i możesz je w dowolnym momencie wycofać poprzez opcję: "Twoje zgody", dostępnej w prawym, dolnym rogu strony lub poprzez usunięcie "cookies" w swojej przeglądarce dla powyżej strony, z tym, że wycofanie zgody nie będzie miało wpływu na zgodność z prawem przetwarzania na podstawie zgody, przed jej wycofaniem.