[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Podniósł głowę; widział Dezyderatę i jej ekskluzywne sklepy: Gucci, Tsuyako, Hermes, Liberty.Przyglądał się przez chwilę, potem potrząsnął głową i podszedł do panelu, na który dotąd nie zwracał uwagi.Wyłączyl hologram i został wynagrodzony obrazem tarasowych budynków na przeciwległym stoku.Wziął telefon i wyniósł go na chłód balkonu.- Proszę mi znaleźć numer na Marcusa Garveya - zwrócił się do recepcji.- To holownik, zarejestrowany w kiści Syjon.- Głos chipu wyrecytował dziesięć cyfr.- Proszę pana - dodał - rejestracja, o której pan wspominał, jest panamska.Maelcum odpowiedział po piątym sygnale.- No?- Tu Case.Masz tam modem, Maelcum?- No.Wiesz, w komputerze nawigacyjnym.- Możesz go wymontować? Proszę.Podłącz do mojego Hosaki.Potem włącz dek.To ten karbowany przycisk.- Jak ci tam leci, chłopie?- Potrzebuję pomocy.- Już idę.Zaraz wyciągnę ten modem.Case nasłuchiwał cichych trzasków, gdy Maelcum łączył proste gniazdo telefoniczne.- Zalodzisz to - polecił Hosace, gdy tylko usłyszał sygnał.- Rozmawiasz z silnie monitorowanej lokalizacji - poinformował krótko komputer.- To pieprz - odparł.- Zostawmy lod.Żadnego lodu.Otwórz przejście na konstrukt.Dixie?- Cześć, Case.- Płaszczak mówił przez chip głosowy Hosaki, tracąc swój starannie wypracowany akcent.- Dix, chciałbym, żebyś przebił się tutaj i coś dla mnie znalazł.Nie musisz być dyskretny.Gdzieś tu jest Molly i chcę wiedzieć gdzie.Mówię z 335W, Intercontinental.Też była tu zameldowana, ale nie mam pojęcia, pod jakim nazwiskiem.Wjedź po tym telefonie i przejrzyj dla mnie ich rejestry.- Jak powiedziane, tak.- stwierdził Płaszczak.Case usłyszał biały szum penetracji.Uśmiechnął się.-.zrobione.Rose Kolodny.Wymeldowana.Potrzebuję paru minut na rozwalenie ich sieci zabezpieczeń tak głęboko, żeby wziąć namiar.- Działaj.Telefon trzaskał i brzęczał wysiłkami konstruktu.Case przeniósł go do pokoju i położył słuchawką w dół na łóżku.Poszedł do łazienki i umył zęby.Kiedy wracał, zapłonął monitor pokojowego zestawu audiowizualnego Brauna.Japońska gwiazda pop leżała wsparta o metalizowane poduszki, a niewidoczny reporter pytał o coś po niemiecku.Case patrzył.Po ekranie przeskoczyły niebieskie zygzaki interferencji.- Case, dziecino, do reszty straciłeś rozum? - Powolny, znajomy głos.Szklana ściana balkonu pstryknęła, włączając obraz Dezyderaty, lecz ulica rozmyła się, rozmazała, zmieniła we wnętrze Jarre de Thó w Chibie.Puste stoliki, czerwone neony replikujące się do nieskończoności w pokrytych lustrami ścianach.Wystąpił Lonny Zone, wysoki i blady.Poruszał się z podwodną gracją nałogu.Stał samotny wśród kwadratowych stolików, z rękami w kieszeniach spodni szarych jak skóra rekina.- Naprawdę, chłopie, wyglądasz na zdenerwowanego.Głos dobiegał z głośników Brauna.- Wintermute - stwierdził Case.Alfons ospale wzruszył ramionami i uśmiechnął się.- Gdzie Molly?- Nie twoja sprawa.Jakoś ci dziś nie idzie, Case.Płaszczak dzwoni we wszystkie dzwony Freeside.Nie sądziłem, że na to pójdziesz.Nie pasuje do twojego profilu.- Więc powiedz, gdzie ona jest, a go odwołam.- Zone pokręcił głową.- Nie potrafisz utrzymać swoich kobiet, co? Tracisz je, w ten czy inny sposób.- Oberwiesz za to.- Nie.To nie twój typ zachowania.Wiem o tym.A przy okazji, Case, zgaduję, że się domyśliłeś, że to ja kazałem Deane'owi skasować tę twoją cipcię w Chibie.- Przestań.- Case mimowolnie postąpił o krok w stronę okna.- Ale to nie ja.Zresztą, czy to ważne? Jak bardzo jest to istotne dla pana, Case? Przestań się oszukiwać.Znam twoją Lindę, chłopie.Znam wszystkie Lindy.Lindy to generyczny produkt mojego fachu.Wiesz, czemu postanowiła cię obrobić? Z miłości.Żebyś się przejął.Miłość.Pogadamy o miłości? Kochała cię.Niewiele była warta, ale kochała.Nie umiałeś sobie z tym poradzić.Teraz nie żyje.Pięść Case'a odskoczyła od szyby.- Nie rozwal sobie palców.Niedługo będziesz stukał w dek.- Zone zniknął, zastąpiony nocą Freeside i światłami budynków.Braun zgasł.Telefon na łóżku brzęczał monotonnie.- Case.- Płaszczak czekał.- Gdzieś ty był? Mam coś, chociaż niezbyt wiele.-Konstrukt wyrecytował adres.- Jest tam lod, dość dziwny jak na zwykły nocny klub.Nic więcej nie mogłem znaleźć bez zostawiania wizytówki.- Dobra.Powiedz Hosace, niech przekaże Maelcumowi, żeby odłączył modem.Dzięki, Dix.- Drobiazg.Długą chwilę siedział na łóżku, delektując się nowym uczuciem.Było jak skarb.Wściekłość.- Cześć, Lupus.Hej, Cath, to nasz przyjaciel, Lupus.- W drzwiach stał ociekający wodą Bruce.Miał ogromne źrenice.- Ale właśnie bierzemy prysznic.Zaczekasz? Czy chcesz się wykąpać?- Nie.Dzięki.Potrzebuję pomocy.- Odepchnął ramię chłopaka i wszedł do pokoju.- Człowieku, my naprawdę.-.chcecie mi pomóc.I cieszycie się, że wpadłem.Bo jesteśmy przyjaciółmi.Zgadza się? Jesteśmy?- Jasne.- Bruce zamrugał niepewnie.Case podał adres, który znalazł Płaszczak.- Wiedziałam, że to gangster - zawołała radośnie Cath spod prysznica.- Mam trójkołówkę hondy - poinformował Bruce.- To jedziemy.- Tamten poziom to pokoje - oznajmił Bruce, kiedy po raz ósmy poprosił Case'a, by powtórzył adres.Wsiadł na hondę.Skroplona para ciekła z rury wydechowej wodorowej baterii, a czerwona karoseria z włókna szklanego kołysała się na chromowanych amortyzatorach.- Długo cię nie będzie?- Trudno przewidzieć.Ale zaczekacie.- Jasne, zaczekamy.- Podrapał nagi tors.- Ostatnia część adresu to chyba pokój.Numer czterdzieści trzy.- Spodziewałeś się tego, Lupus? - Cath spojrzała w górę nad ramieniem Bruce'a.Jazda osuszyła jej włosy.- Raczej nie.A co, jakieś problemy?- Zejdź na najniższy poziom i poszukaj pokoju swojej przyjaciółki.Jeśli cię wpuszczą, w porządku.Jeśli nie chcą cię widzieć.- Wzruszyła ramionami.Case odwrócił się i ruszył w dół po spiralnych schodach z kutego w kwiaty żelaza.Po sześciu okrążeniach dotarł do nocnego klubu.Zapalił yeheyuana i spojrzał w stronę stolików.Freeside nagle nabrało sensu.Interesy.Czuł ich wibracje.To było to, lokalna działalność.Nie odstawiona na wysoki połysk Rue Jules Verne, ale coś rzeczywistego.Handel.Taniec.Klienci byli dość przypadkowi, połowa turystów, połowa mieszkańców wysp.Zatrzymał przechodzącego kelnera.- Na dół.Chcę zejść na dół.- Pokazał swój chip Freeside
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
-
Menu
- Index
- Fred Bergsten, John Williamson Dollar Overvaluation and the World Economy (2003)
- Paul Williams Mahayana Buddhism The Doctrinal Foundations, 2008
- Williams Tad Smoczy tron (SCAN dal 952)
- (eBook) James, William The Principles of Psychology Vol. I
- Żeleński Tadeusz Obrachunki Fredrowskie
- Frank Herbert Diuna tom 2
- Clarke Arthur C, Baxter Stephen Swiatlo minionych dni
- Nawiedzony dom
- Zaleski W. Rok koÂścielny z Maryją
- Chmielewska Joanna Wielki diament t.1 (SCAN dal 85
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- m-jak-milosc.pev.pl