[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Było to niezwykle złożone dzieło i Holrun z trudem krył podziw dla technicznej sprawności tego człowieka.Haczyk zwolnił w innym miejscu w kącie poniżej, jakby nagle przyciągnięty przez nieznaną siłę - potem ruszył dalej i ponownie zatrzymał się w ostrym rogu.Holrun obserwował biernie, co się dzieje.Mógł wyrwać się już teraz, nie zważając na zastosowane zaklęcie.Niebezpieczeństwo miało przyjść później.Lepiej pozwolić pierwiastkowi na wstępne ryzyko.Ten znów zalśnił w jednym z kątów, prawie się zatrzymując, a wtedy Holrun skoncentrował całą swą uwagę na tym miejscu.Tak.W czasie odpływu jednej z pulsacji był pewien, że wykrył cienką jak pajęczyna linię nienaturalnego spoiwa, przez które można by przeprowadzić mikrolin percepcji.Jednakże pierwiastek nie wziął tego pod uwagę i powrócił do ostrego kąta, w którym skończył swą wędrówkę.Obserwował uważnie, pewny tego, co nastąpi.Haczyk wyciągnął swój ostry koniec, nawiązał kontakt i przesłał w to miejsce psychiczne naciski.Niczym rozwinięta sprężyna jasnoniebieski strażnik przeskoczył do przylegającego kąta.Haczyk walczył przez moment o swą wolność, a następnie zamarł w bezruchu.Zaczął się kurczyć, a po chwili został całkowicie pochłonięty.Błękitna sprężyna odpłynęła i zatrzymała się, pulsując teraz jeszcze jaskrawszą barwą.Po kilku uderzeniach przyłączyła się do innego kąta i dodatkowa światłość, jaką z niego wyssała, odprowadzona została do struktury samego zaklęcia.Oddaliła się ponownie i znieruchomiała niewyraźne, błękitne zjawisko.Holrun podkradł się bliżej.Widział wcześniej, jak pierwiastek blokował zaklęcie i dokładnie je analizował.Rysy, które na początku uznał za część konstrukcji, zamigotały i zgasły w otwarte obszary wprowadzone zostały kliny, które ograniczały wszelki dostęp, gdy tylko zaklęcie wezwane było do działania.Obserwując ich przemieszczenia, pomyślał o osobniku, który wprowadził pierwiastek na arenę.Kiedy tylko zorientował się, że pierwiastek zniknął, już stwarzał odpowiednie warunki, aby przywołać następny, by mógł kontynuować badania i blokadę.Na powierzenie nowego zadania potrzebował dodatkowego czasu.A to umożliwiało Holrunowi swobodę działania bez żadnych zakłóceń.O ile, oczywiście, ktoś inny nie użyłby zaklęcia w tym samym czasie.Wtedy Holrun byłby zniszczony.Przesunął się na niższy kąt.Jedyne, co mu pozostało, to określenie kierunku, w którym podążało zaklęcie.Stanął przed dwoma wyborami.Wybór błędny przekreśliłby wszystko, całkowicie unieruchamiając lustro - pomyślał, filtrując ponownie czar.Jedna linia była cieńsza od drugiej i wskazywała na wysoki ton głosu czarownika, który wydał ten dźwięk.Zazwyczaj zaklęcie rozpoczynało się niskim tonem, a kończyło się wysokim.Były jednak wyjątki.W tym przypadku każda z linii mogła reprezentować przygotowawczy gest.Zbliżył się jeszcze bardziej i nawiązał chwilowy kontakt z grubszą linią.Niebieska spirala zaświeciła w jego stronę, ale zanim nadleciała, zdążył się wycofać, zabierając ze sobą cenną informację: linia odpowiedziała na połączenie! A zatem, to było słowo, a nie gest.Patrzył i czekał, aż spirala uspokoi się.Tym razem opadała bardzo powoli, aż w końcu odpłynęła badając po drodze większe kąty.Gdyby wszedł do zaklęcia z właściwej strony, byłby bezpieczny, gdyż na czas operacji strukturalnej jej czujność zostałaby osłabiona.Pozostało tylko jedno zagrożenie - ktoś uruchomiłby zaklęcie w chwili, gdy Holrun badał je od środka.Spirala osunęła się ponownie, a on zagrał na cieńszej linii, cofając się natychmiast.Niebieskie zjawisko zareagowało w przewidywany sposób, ale zignorował to, przetwarzając dodatkową informację, którą właśnie zdobył: było jeszcze jedno echo, zaczynało się i kończyło słowem.Wciąż nie mógł stwierdzić z całą pewnością, które ramię kąta oznaczało początek, a które koniec -poza przypuszczeniem dotyczącym niższego tonu.Cofnął się i ogarnął wzrokiem całe zaklęcie, starając się zapamiętać ogólne wrażenie całej konstrukcji.Poszukał w pamięci podobnych zjawisk, rozważył je i doszedł do końcowego wniosku, że musi polegać wyłącznie na subiektywnych uczuciach, które właśnie w nim narastały.Ruszył do przodu i spenetrował końcówkę cieńszej linii.Nie dostrzegł uderzenia jasnoniebieskiego zjawiska, gdyż poruszał się już w obrębie systemu zaklęcia.Gdy usłyszał pierwsze słowo zrozumiał, że jego przypuszczenie było słuszne.Wszędzie rozbrzmiewał typowy dźwięk.Rozpoczął wędrówkę po zaklęciu, notując wrażenia każdego gestu zawartego w każdym słowie, zapisując je wszystkie w pamięci.Gdy dotarł do końca, przeskoczył nad przepaścią i rozpoczął kolejne okrążenie.Tym razem chodziło o wrażenie ogólne, a nie szczegóły.I jeszcze raz.Podziwiał pomysłowość konstrukcji, zdając sobie sprawę, iż któregoś dnia sam będzie potrzebował podobnego środka transportu.W tych czasach nie widywało się takich magicznych statków.Jeszcze jedno okrążenie.Teraz obserwował wszystko niezwykle uważnie, szukając precyzyjnie właściwego miejsca do ataku.Aha!Siódmy człon zakończył się twardą spółgłoską i od niej też zaczął się człon ósmy.Podobnie było w przypadku dwudziestego trzeciego i dwudziestego czwartego słowa.Przeszedł przez nie po raz drugi.Cezura między parą siedem-osiem była trochę dłuższa.Podczas kolejnej rundy stanął i wprowadził w szczelinę miękkie ,,t".Nawet gdyby Jelerak zechciał sprawdzić własne żakiecie, dźwięk ten nie zostałby wykryty między parami spółgłosek.Następnie odpłynął od swego osobliwego pierwiastka, tworząc prosty system pod-zaklęć, w którym wszystkie linie były równoległe i nakładały się na istniejące elementy czaru.Skończył, po raz kolejny przemierzył zaklęcie, niczego nie skreślając.W czasie następnego okrążenia uaktywnił „t" i przeniknął przez swój własny system.Doskonale.Pod-zaklęcie wykorzystało rdzeń systemu Jeleraka, ale połączenie powinno działać.Przesączył energię z własnej istoty przez skonstruowany system, ożywił go i w myślach zagrał na nosie niebieskiemu zjawisku.Nagle cała konstrukcja znikła, a Holrun znalazł się we własnym zwierciadle, obserwując swą leżącą postać.Opuścił lustro, zmniejszył tempo swych wibracji i otworzył oczy.Przeciągnął się, a na jego twarzy pojawił się uśmiech.Udało się - bez pozostawienia żadnych śladów.Wstając, przeciągnął się raz jeszcze, pomasował czoło i skronie, przetarł oczy.Ziewnął, sięgnął po czarny kryształ i postawił go przed sobą.Zdołał jednak zebrać swe siły, skupić uwagę i wypowiedzieć imię Meliasha.Obraz pojawił się natychmiast.- Witaj - powiedział.- Jak leci?- Holrun! Co się stało? To trwało tak długo!- Pracowałem nad tą cholerną konstrukcją.Opowiem ci teraz o zwierciadle Jeleraka
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
-
Menu
- Index
- Hearne Kevin Kroniki Żelaznego Druida Tom 6 Kronika Wykrakanej mierci
- Roger Manvell, Heinrich Fraenkel Goering
- Roger Lancelyn Green Mity Skandynawskie
- Cook Glenn Czerwone Zelazne Noce
- Mitchell Margaret Przeminęło z wiatrem (tom 3)
- Mitchell Margaret Przemięło z wiatrem (tom 2)
- Cook Robin Toksyna (4)
- Charrette Robert N Wybieraj swych wrogow z rozwaga
- Williams Tad Smoczy tron (SCAN dal 952)
- Grisham John Obronca ulicy (2)
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- lkloc7.opx.pl