[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Lord Leef powiedział mu kiedyś, że najlepszym sposobem na uniknięcie kłótni jest niedopuszczanie do niej.Nazywał to taktycznym odwrotem.Alessan zatrzymał się na króciutko w drzwiach Wielkiej Sali, przyglądając się temu, co działo się na dziedzińcu i na drodze.Rozbijano namioty, nad ogniskami stały trójnogi z zawieszonymi kociołkami, w jamie do pieczenia rozpalono świeży ogień i ustawiono ponownie rożen.Ze wschodu posuwała się powoli drogą, grupa jeźdźców i biegusów.Alessan dostrzegł swego brata Dangela i dwóch ruathańskich gospodarzy z obnażonymi mieczami.Nad zagłębieniem terenu, gdzie kazał Normanowi palić padłe zwierzęta, unosiła się smuga czarnego dymu.Każdy, kogo przyłapano na opuszczaniu Warowni, powinien zostać zatrudniony w oddziale grabarzy.Jakiś jeździec ostro popędzał swojego wierzchowca, który galopem wjechał na rżysko, załomotał kopytami po drodze, wyminął namiot i ognisko.Biegus zatrzymał się, a jeździec zeskoczył i rozejrzał się niespokojnie.Kiedy Alessan wyszedł z cienia, jeździec rzucił uzdę i podbiegł do niego.- Lordzie Alessanie, Vander nie żyje!Rozdział VIISiedziba Uzdrowicieli i Weyr Fort, Przejście bieżące, 3.11.43Grzmiący odgłos huczał w czaszce Capiama, aż wreszcie uzdrowiciel zbudził się i obronnym gestem chwycił się za głowę.To bębnienie słyszał już w koszmarach sennych, sprawiających mu istne męki.Leżał teraz w łóżku wyczerpany wysiłkiem związanym z powrotem do rzeczywistości.Przy następnym grzmocie bębnów osłabłą ręką naciągnął sobie poduszkę na głowę.Czy oni nigdy tego nie skończą? Nie miał pojęcia, że bębny są tak piekielnie głośne.Dlaczego nigdy nie zwracał na nie uwagi? Uzdrowicielom należał się jakiś własny, spokojny kąt.Musiał sobie jeszcze dodatkowo zatkać uszy rękami, żeby to pulsowanie nieco przycichło.Potem uświadomił sobie, że przecież zostawił te wszystkie komunikaty z poleceniem, by przekazano je do ważniejszych Cechów i Warowni.Dlaczego wysyłają je dopiero teraz? Pewnie już jest południe! Czy mistrz bębnistów nie zdaje sobie sprawy, jak ważną rzeczą jest kwarantanna? A może to jakiś złośliwy uczeń schował gdzieś komunikaty, chcąc zyskać nieco czasu na sen?Capiam nie przypominał sobie, żeby kiedykolwiek tak go bolała głowa.To było nie do zniesienia.A serce bilo mu coraz szybciej, dostosowując się do rytmu bębnów.Dziwna sprawa! Capiam leżał w łóżku, w głowie mu boleśnie huczało, a serce kołatało mocno.Na całe szczęście bębny wreszcie umilkły, ale ani jego głowa, ani serce nie zareagowały na to.Capiam przetoczył się na bok, usiłując usiąść.Musi poszukać jakiegoś lekarstwa, żeby uśmierzyć ten ból głowy.Zwiesił nogi nad podłogą, podparł się i podniósł.Kiedy udało mu się usiąść prosto, aż jęknął z dotkliwego bólu.Skierował się chwiejnym krokiem do swojej szafki.Głowa bolała go coraz bardziej.Sok fellisowy.Kilka kropli.To mu pomoże.Nigdy go nie zawiódł.Odmierzył dawkę, zamrugał oczyma, żeby rozkleić powieki, nalał wody do kubka i przełknął miksturę.Zataczając się wrócił do łóżka, niezdolny utrzymać się w pionie.Zdyszał się od tego niewielkiego wysiłku, serce biło mu jak oszalałe i oblewał się potem!Miał już za sobą zbyt wiele bezsennych nocy i wypełnionych napiętą pracą dni, żeby to im przypisywać winę za ten stan rzeczy.Jęknął znowu.Przecież on nie ma czasu, żeby chorować.Nie powinien był złapać tej przeklętej choroby.Uzdrowiciele nie poddawali się żadnym dolegliwościom.Poza tym tak bardzo przestrzegał tego, żeby zawsze, po zbadaniu każdego pacjenta, dokładnie umyć się w roztworze czerwonego ziela.Czemu sok fellisowy nie działa? Głowa bolała go tak, że nie był w stanie myśleć.Musi się jednak skoncentrować.Tyle było do zrobienia.Musi uporządkować swoje notatki, przeanalizować przebieg choroby, żeby zapobiec takim komplikacjom jak zapalenie płuc i choroby układu oddechowego.Jak miał jednak pracować, skoro oczy mu się same zamykały? Wyrzekając na niesprawiedliwość losu, przycisnął dłonie do skroni, a następnie do swojego gorącego, wilgotnego czoła.Na Skorupy! Jest rozpalony od gorączki.Uświadomił sobie, że ktoś jest w pokoju, zanim jeszcze usłyszał cichy szmer przy drzwiach.- Nie podchodź do mnie - powiedział z naciskiem, podnosząc gwałtownie rękę; od tego nieostrożnego ruchu ból głowy ponownie przybrał na sile i Capiam aż jęknął.- Nie podejdę.- Desdra! - Odetchnął z ulgą.- Postawiłam ucznia przy drzwiach, żeby nasłuchiwał, czy się nie obudziłeś.- Jej słowa działały kojąco.- I ty dostałeś tej gorączki?- Wiesz, jest w tym jakaś sprawiedliwość.- Capiama rzadko opuszczało poczucie humoru.- Byłoby tak, gdyby nie to, że jesteś najbardziej poszukiwanym człowiekiem na Pernie.- Ta kwarantanna nie została przyjęta z entuzjazmem?- Można by tak powiedzieć.Wieża bębnów przeżywa stan oblężenia.Fortine jak dotąd radzi sobie jakoś.- W plecaku są moje notatki.Daj je Fortine’owi.Jest dużo lepszy w systematyzowaniu niż w diagnozowaniu.Będzie miał wszystko, czego dowiedziałem się o tej epidemii [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • funlifepok.htw.pl
  •