[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Moja przeraźliwie rozrzutna matka, katastrofistka i z natury, wypłakiwała niepokoje na tym tle na łonie dziewięcioletniej córki i już wtedy zaczęłam się czuć odpowiedzialna za pieniądze.Idiotyzm to był niewątpliwy, mieliśmy już gospodarstwo, w które przekształcił się ów ogródek matki, napoczęty przed wojną, a zrealizowany po jej wybuchu, mieliśmy krowę, a może nawet dwie, konia, świnie, mnóstwo kur, kaczek, gęsi oraz indyków, mieliśmy co jeść, ojciec pracował i był bardzo dobrze widziany przez wroga, który dopiero pod koniec wojny nabrał podejrzeń, że coś tu nie gra.Możliwe, że wszyscy się nieco rozbestwili i z doskonałej pracy dyrektora Bataliony Chłopskie i okoliczne grupy partyzantów zaczęły odnosić korzyść zbyt jaskrawą.Szczegółów nie znam, byłam dzieckiem, a ojciec na ten temat milczał kamiennie aż do chwili aresztowania.Parę słów wybąkał dopiero długo po wojnie.Przy okazji wygłosił do mnie umoralniające przemówienie.— Córko moja — rzekł uroczyście — jeśli kiedykolwiek komukolwiek podpiszesz coś bez mojej wiedzy i zgody, wyrzeknę się ciebie i przestaniesz być moją córką.Pamiętna wieloletnich kłopotów, potraktowałam te słowa poważnie i miałam z tym potem krzyż pański, bo nie podpisując nikomu, sama też nie mogłam znaleźć dla siebie żyrantów.Elementarna przyzwoitość wzbraniała usług jednostronnych.Pierwsze wojenne wakacje spędziłam w Zalesiu.Lucyna i Teresa wynajęły tam willę na lato, stała w ogrodzie, blisko toru kolejowego.Osobom pociągi Warszawa–Grójec zatrzymywały się na przystanku o nazwie Zalesinek, pociągi przyśpieszone nie zatrzymywały się wcale.Willa usytuowana była o jakieś dwieście metrów od toru, pomiędzy nim a zadrzewionym ogrodem ciągnęła się wielka, płaska łąka i po wyjściu za ogrodzenie przejeżdżający pociąg było doskonale widać.Moja matka kursowała ustawicznie pomiędzy Grójcem a Warszawą, dostarczając babci i dziadkowi jakichś produktów spożywczych, po drodze zaś wyrzucając z okna wagonu paczki dla nas.Rzecz była uzgodniona, jeden raz Teresa spóźniła się odrobinę, biegła jeszcze przez łąkę, kiedy paczka podskakiwała już na trawie.Jako pierwszy dopadł jej chłopak pasący krowy, chwycił, ale Teresa już nadbiegła.— Oddawaj to! — wrzasnęła.— Twoje?!— A twoje?! — odwrzasnął chłopak zuchwale.Jakoś udowodniła mu swoje prawa do paczki, odzyskała ją i w triumfie przyniosła do domu.Przejęłam się tym okropnie i pilnowałam, żeby czatowała na pociąg zawczasu.Tamże, w tym Zalesiu.Lucyna miała swój upiorny sen.Jej pokój znajdował się na piętrze.Przyśniło jej się, że słyszy kroki, najpierw na dole, potem na schodach, ostrożne, skradające się, następnie kroki podeszły do jej drzwi, zatrzymały się i ujrzała, jak ugina się klamka.Powolutku, delikatnie drzwi zaczęły się uchylać.Obudziła się w tym momencie i zanim zdążyła otworzyć oczy, odruchowym gestem wcisnęła guzik nocnej lampki.Spojrzała i okazało się, że drzwi rzeczywiście uchylają się powolutku i delikatnie.Zamarła na moment, drzwi znieruchomiały.Zerwała się, chwyciła szlafrok, znalazła ranne pantofle, musiało to potrwać kilka sekund, wypadła do holu, zapalając światło.Nikogo nie zobaczyła, nic nie usłyszała.Pozapalała wszystkie światła, zeszła na dół, obejrzała drzwi i okna, wszystko było pozamykane, wróciła zatem na górę i położyła się spać, uznawszy widok za halucynację.Nazajutrz zaś, przy blasku dnia, wszystkie trzy ujrzałyśmy na grządce ślady dużych stóp, prowadzące do parterowego okna i z powrotem.Po dziś dzień całość pozostała zagadką, bo to parterowe okno rzeczywiście było zamknięte.Możliwe, że Lucynie przyśnił się po prostu zamiar złodzieja czy włamywacza, nie zrealizowany z racji trudności technicznych.Hodowało się w tym Zalesiu kurczaki i kury i przez te kurczaki dziwne, że mojej matki Niemcy nie zastrzelili.Faktem jest, że miała specjalne zezwolenie, wywleczone ze szkopów przez ojca, na przewiezienie piętnastu sztuk drobiu w dowolnie obranym kierunku, ale trzeba trafu, że na stacji kolejowej w Grójcu akurat była spożywcza łapanka.Zabrano wszystkim wszystko, w tym kurczaki mojej matce, ona zaś, wściekła, oburzona i zbrojna w swoje zezwolenie, awanturniczo zaczęła domagać się zwrotu [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • funlifepok.htw.pl
  •