[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Próbuję mówić o walce aniołów, której jesteśmy ofiarami.O tym, że jeśli określona liczba ludzi zdobędzie dość wiary, by zmienić ten stan rzeczy, to wszyscy inni, w każdym punkcie globu, zakosztują dobrodziejstwa tej zmiany.Ale oni nie dają wiary moim słowom i nie robią nic.- Są jak te wspaniałe góry.Kto stanie u ich podnóża, nie może oprzeć się myśli o wielkości stworzenia.One są żywym świadectwem miłości, jaką Bóg nas darzy, ale ich rola na tym się kończy.Są tak niepodobne do rzek, które, płynąc, zmieniają pejzaż.- To prawda.Dlaczego jednak nie możemy stać się podobni do gór?- Może dlatego, że los gór jest przesądzony - muszą podziwiać ciągle ten sam krajobraz.Nie odezwał się ani słowem.- Ja też chciałam stać się górą - ciągnęłam dalej.- W moim życiu każda rzecz była na swoim miejscu.Miałam zdobyć posadę w administracji państwowej, wyjść za mąż, uczyć własne dzieci religii moich przodków, w którą sama od dawna nie wierzyłam.Dzisiaj jestem gotowa rzucić to wszystko i pójść za mężczyzną, którego kocham.Całe szczęście, że zrezygnowałam z bycia górą - nie wytrzymałabym długo.- Jest wiele mądrości w tym, co mówisz.- Nie przestaję się dziwić sobie samej.Kiedyś potrafiłam rozmawiać tylko o dzieciństwie.Podniosłam się z ziemi.Przeor uszanował moje milczenie i nie podjął rozmowy, póki nie dotarliśmy do drogi wiodącej do miasteczka.Tam ujęłam jego dłonie i ucałowałam je.- Żegnaj, ojcze.Chciałabym, abyś wiedział, że cię rozumiem, podobnie jak rozumiem miłość, jaką go darzysz.Uśmiechnął się i pobłogosławił mnie.- Ja też.rozumiem twoją - odrzekł.Przez resztę dnia spacerowałam w dolinie, bawiąc się śniegiem.Dotarłam w końcu do miasteczka sąsiadującego z Saint-Savin, gdzie połknęłam kanapkę z pasztetem, przyglądając się dzieciom grającym w piłkę.Weszłam do tamtejszego kościoła i zapaliłam świecę.Przymknęłam oczy i powtórzyłam modlitwy, jakich nauczyłam się wczoraj.A potem wypowiedziałam kilka słów pozbawionych sensu, patrząc na krzyż za ołtarzem.Powoli dar języków spłynął na mnie.I stało się to o wiele prościej niż mogłam przypuszczać.Pośpieszne mamrotanie zdań, wypowiadanie niedorzecznych słów mogło się wydać śmieszne komuś obserwującemu mnie z boku.Ale Duch Święty tak właśnie przemawiał do mojej duszy i mówił jej o tym, co potrzebowała usłyszeć.A kiedy poczułam się już oczyszczona, zamknęłam ponownie oczy i zmówiłam moją modlitwę:“Najświętsza Panno, przywróć mi wiarę, abym mogła stać się narzędziem w Twoich rękach.Pozwól mi uczyć się miłości, gdyż miłość nigdy nie oddala od marzeń.Niech stanę się towarzyszką życia i sprzymierzeńcem mężczyzny, którego kocham.Niech u mego boku czyni to, co czynić musi”.Noc już prawie zapadła, kiedy powróciłam do Saint-Savin.Przed domem, w którym wynajęliśmy pokój, stał jego samochód.- Gdzie się podziewałaś? - wykrzyknął na mój widok.- Spacerowałam i modliłam się.Wziął mnie w ramiona.- Bałem się, że wyjechałaś.Jesteś tym, co w moim życiu najcenniejsze.- Ty również - odrzekłam.Zatrzymaliśmy się w miasteczku nie opodal San Martin de Unx.Śnieg i deszcz pomieszały nam szyki i przeprawa przez Pireneje trwała dłużej niż się spodziewaliśmy.- Umieram z głodu - powiedział, wysiadając z samochodu.Nawet nie drgnęłam.- No chodź! - nalegał i otworzył drzwi z mojej strony.- Chcę ci zadać jedno pytanie.Pytanie, jakiego nigdy dotąd nie postawiłam nikomu.Natychmiast spoważniał.Bawił mnie jego niepokój.- Czy to naprawdę takie ważne?- Bardzo ważne - odparłam, przybierając równie poważną minę.- Moje pytanie brzmi: “Dokąd jedziemy?”.Oboje wybuchnęliśmy śmiechem.- Do Saragossy - odpowiedział z nie ukrywaną ulgą w głosie.Wysiadłam z samochodu i ruszyliśmy na poszukiwanie jakiejś restauracji.O tej porze mieliśmy raczej niewielkie szansę znalezienia czegoś, co byłoby jeszcze otwarte.“To wcale nieprawda - pomyślałam.- Inna odeszła ode mnie, a cuda się przecież zdarzają”
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
-
Menu
- Index
- Farmer Philip Jose wiat Rzeki 04 Czarodziejski labirynt
- Coelho Paulo Demon i panna prym
- Coelho Paulo 11 minut
- Paulo Coelho Jedenascie minut
- INSTRUKCJA OBSŁUGI FORD TRANSIT I
- Galaktyczni rozbitkowie suzuki
- manuela gretkowska dom dzienny
- Glen Cook Biala Roza (2)
- Gilstrap John Za kazda cene (SCAN dal 785)
- Kelly Cathy Sekrety z przeszłoÂści
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- sp6zabrze.htw.pl