[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Jego pensja roczna wynosiła obecnie sześćdziesiąt dwa tysiące dolarów i znalezienie w najbliższej przyszłości równie dobrej pracy mogłoby okazać się trudne.Ale nigdy nie troszczył się zbytnio o pieniądze i nie miał zamiaru zaczynać troszczyć się o nie teraz.O wiele bardziej interesowało go to, jaki obrót przybiorą sprawy w Missisipi.Po dziesięciu dniach w roli obrońcy skazanego na śmierć wiedział, że potrzebuje pomocy.— Czy pod sam koniec będzie ciężko? — zapytał przerywając martwą ciszę.Goodman wstał powoli z krzesła i podszedł do okna.— Bardzo ciężko.Przez ostatnie kilka nocy nie będziesz mógł zasnąć.Zaczniesz się chwytać każdej szansy.Reakcje sądów są nieprzewidywalne.Reakcje całego systemu są nieprzewidywalne.Będziesz wysyłał wnioski, skargi, zażalenia i apelacje, wiedząc doskonale, że nie odniosą żadnego skutku.Dziennikarze będą siedzieli ci na karku.A co najważniejsze, będziesz chciał spędzić jak najwięcej czasu ze swoim klientem.To wariacka robota i do tego prowadzona w całości za darmo.— A więc będę potrzebował pomocy.— O tak.Nie poradzisz sobie w pojedynkę.W trakcie egzekucji Maynarda Tole’a mieliśmy jednego prawnika z Jackson w biurze gubernatora, drugiego w siedzibie Sądu Najwyższego, następnego w Waszyngtonie i jeszcze dwóch w bloku śmierci.Dlatego musisz podjąć jutro rano walkę.Potrzebna ci jest firma i jej możliwości.Nie osiągniesz nic sam.Musi stać za tobą cały zespół.— To zwyczajny cios poniżej pasa.— Wiem.Rok temu skończyłeś studia, a teraz zostajesz zwolniony.Wiem, że to boli.Ale wierz mi, to potrwa tylko chwilę.Decyzja o twoim zwolnieniu nie uzyska poparcia.Za dziesięć lat będziesz wspólnikiem w tej firmie i wtedy ty będziesz terroryzował młody narybek.— Niech pan za bardzo na to nie liczy.— Adamie, musimy wracać do Chicago.Mam dwa bilety na samolot o siódmej piętnaście.Będziemy w Chicago o ósmej trzydzieści i znajdziemy sobie jakąś miłą restauracyjkę.— Powinienem się spakować.— Nie ma sprawy.Spotkajmy się na lotnisku o wpół do siódmej.Sprawa została załatwiona, zanim jeszcze rozpoczęło się posiedzenie.Obecnych było jedenastu członków komisji do spraw kadrowych, czyli przybyła jedna osoba więcej, niż wynosiło wymagane kworum.Wszyscy zamknęli się w bibliotece na sześćdziesiątym piętrze i usiedli przy stole zastawionym dzbankami z kawą, umieszczając na nim grube teczki z aktami, miniaturowe dyktafony i sfatygowane notatniki.Jeden z obecnych przyprowadził swoją sekretarkę, która która usiadła w przedpokoju i pisała coś bez chwili przerwy.Ci zapracowani ludzie mieli za niespełna godzinę rozpocząć kolejny szalony dzień pełen nie kończących się spotkań, konferencji, narad, zeznań, procesów, rozmów telefonicznych i ważnych lunchów.Dziesięciu mężczyzn, jedna kobieta, wszyscy pomiędzy trzydziestką a czterdziestką, wspólnicy w Krawitz & Bone, śpieszący się, by powrócić do swoich zagraconych biurek.Sprawa Adama Halla była dla nich utrapieniem.Cała komisja kadrowa była dla nich utrapieniem.Nie należała bowiem do tych zaszczytnych gremiów, w których przyjemnie zasiadać, oni jednak zostali wybrani w przewidzianym trybie i nie śmieli odmówić.Wszystko dla firmy!Adam przybył do biura o wpoi do ósmej.Nie było go przez osiem dni, co stanowiło jego najdłuższą jak dotąd nieobecność.Emmitt Wycoff przy dzielił jego zajęcia innemu młodemu pracownikowi.W Kravitz & Bane nigdy nie brakowało pierwszoroczniaków.O ósmej Adam ukrył się w małym, nie używanym pomieszczeniu konferencyjnym niedaleko biblioteki.Był zdenerwowany, ale robił wszystko, żeby tego nie okazywać.Pił kawę i czytał poranne gazety.Przestudiował listę piętnastu członków komisji kadrowej, z których żadnego nie znał.Piętnastu obcych ludzi, którzy mieli przez najbliższą godzinę żonglować jego przyszłością, a potem odbyć szybkie głosowanie i wrócić do ważniejszych zajęć.Wycoff pojawił się na kilka minut przed ósmą.Adam podziękował mu za wszystko, przeprosił, że sprawił taki kłopot, a Emmitt obiecał mu szybkie i pozytywne zakończenie sprawy.Parę minut po ósmej do pokoju wszedł Garner Goodman.— Wygląda to całkiem nieźle — powiedział prawie szeptem.— Na razie obecnych jest jedenaście osób.Mamy poparcie co najmniej pięciu.Trzej ludzie Rosena z podkomisji są również obecni, ale wygląda na to, że Rosenowi może zabraknąć jednego czy dwóch głosów.— Czy Rosen też tam jest? — zapytał Adam, znając odpowiedź, ale mając nadzieję, że stary sukinsyn wyzionął ducha we śnie.— Tak, oczywiście.I myślę, że jest zaniepokojony.Emmitt dzwonił po ludziach do późna w nocy.Mamy duże poparcie i Rosen o tym wie.— Goodman wyślizgnął się z pokoju i zniknął.O ósmej piętnaście sekretarz rozpoczął posiedzenie, stwierdzając, że jest kworum.Zwolnienie Adama Halla było jedynym punktem porządku dziennego.Emmitt Wycoff mówił pierwszy i w ciągu dziesięciu minut opisał gładko, jak wspaniałym prawnikiem jest Adam.Stał na końcu stołu przed rzędem półek z książkami i referował spokojnie, jakby przekonywał o czymś ławę przysięgłych.Duża część członków komisji w ogóle go nie słuchała.Przeglądali dokumenty i gryzmolili w swoich kalendarzykach.Garner Goodman był następny.Szybko scharakteryzował sprawę Sama Cayhalla i szczerze stwierdził, że w jego opinii Sam zostanie stracony w przewidzianym terminie.Potem zaczął wychwalać Adama i powiedział, że być może postąpił źle nie ujawniając swojego związku z Samem, ale że nie ma to teraz żadnego znaczenia.Tamto było wtedy, a teraz jest teraz i trzeba wziąć się do roboty, skoro klientowi zostały tylko trzy tygodnie życia.Wycoffowi ani Goodmanowi nie zadano ani jednego pytania.Najwyraźniej rezerwowano je dla Daniela Rosena.Prawnicy mają dobrą pamięć.Poderżniesz któremuś gardło jednego dnia, a on będzie latami czekał w krzakach, żeby się zemścić.Daniel Rosen dał wiele powodów, żeby inni chcieli się na nim zemścić.Przez długie lat ranił swoich własnych ludzi.Zachowywał się jak gbur, kłamca i łajdak.W swoich złotych latach był jednak sercem i duszą firmy, i doskonale zdawał sobie sprawę, że otacza go legenda.Sądził, że nikt nie stanie przeciw niemu.Obrażał więc młodych pracowników i prześladował wspólników [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • funlifepok.htw.pl
  •