[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Ale mo¿e to i dobrze, ¿e twoja ró¿d¿ka odpali³a do ty³u.Lucjusz Malfoy jak nic wparadowa³by do szko³y, gdybyœ miotn¹³ zaklêciem w jego syna.A tak przynajmniej nie macie k³opotów na g³owie.Harry chcia³ powiedzieæ, ¿e k³opoty to nic w porównaniu z lawin¹ œlimaków wylatuj¹c¹ z ust, ale nie móg³, bo krajanka Hagrida sklei³a mu szczêki.- Harry - powiedzia³ nagle Hagrid, jakby jakaœ myœl wpad³a mu do g³owy - ja to mam szczêœcie, ¿e ciê pozna³em.S³ysza³em, ¿e rozdajesz swoje zdjêcia z autografem.Móg³bym dostaæ jedno? Harry tak siê wœciek³, ¿e zdo³a³ rozewrzeæ szczêki.- Nie rozdajê ¿adnych zdjêæ z autografem - zaprzeczy³ ze z³oœci¹.- To ten Lockhart opowiada jakieœ g³upoty.I urwa³, bo zobaczy³, ¿e Hagrid trzêsie siê ze œmiechu.- Tylko ¿artowa³em - powiedzia³ olbrzym, klepi¹c go po plecach, co spowodowa³o, ¿e Harry ugodzi³ nosem w stó³.- Przecie¿ wiem, ¿e nie jesteœ taki.Powiedzia³em Lockhartowi, ¿e nie musisz.Jesteœ s³awniejszy od niego, choæ wcale siê o to nie starasz.- Za³o¿ê siê, ¿e nie by³ tym zachwycony - powiedzia³ Harry, prostuj¹c siê i rozcieraj¹c sobie podbródek.- I zgad³eœ, jak amen w pacierzu.A potem mu powiedzia³em, ¿e nigdy nie przeczyta³em ¿adnej z jego ksi¹¿ek, no to on uzna³, ¿e nie warto ze mn¹ gadaæ i sobie poszed³.Mo¿e byœ zjad³ kawa³ek krajanki, co? - doda³, kiedy twarz Rona wychynê³a spod sto³u.- Nie, dziêki - odrzek³ Roñ s³abym g³osem.- Lepiej nie ryzykowaæ.- ChodŸcie, to wam poka¿ê, co wyhodowa³em - powiedzia³ Hagrid, kiedy Harry i Hermiona dopili herbatê.Za chatk¹, na ma³ym poletku z warzywami, Harry zobaczy³ z tuzin najwiêkszych dyni, jakie widzia³ w ¿yciu.Ka¿da by³a wielkoœci olbrzymiego g³azu.- Ale wyros³y, co? - Hagrid by³ wyraŸnie dumny ze swojego osi¹gniêcia.- Na Noc Duchów.bêd¹ ju¿ du¿e.- Czym je nawozi³eœ? - zapyta³ Harry.Hagrid rozejrza³ siê, jakby sprawdza³, czy nikt nie pods³uchuje.- No.tego.trochê im pomog³em.Harry zauwa¿y³ ró¿owy parasol Hagrida oparty o tyln¹ œcianê chatki.Ju¿ dawno odniós³ wra¿enie, ¿e nie jest to zwyczajny parasol; prawdê mówi¹c, podejrzewa³, ¿e ukryta w nim jest szkolna ró¿d¿ka Hagrida.Hagridowi nie wolno by³o u¿ywaæ czarów.Zosta³ wyrzucony z Hogwartu w trzeciej klasie, ale Harry'emu nigdy nie uda³o siê dowiedzieæ dlaczego - ka¿da wzmianka na ten temat powodowa³a, ¿e Hagrid chrz¹ka³ g³oœno i udawa³ g³uchego tak d³ugo, póki nie zmieniono tematu.- Zaklêcie ¯ar³ocznoœci, tak? - zapyta³a Hermiona, trochê zaciekawiona, a trochê zgorszona.- No, w ka¿dym razie nieŸle poskutkowa³o.- To samo powiedzia³a twoja m³odsza siostra - rzek³ Hagrid do Rona.- Wczoraj j¹ spotka³em.- Zerkn¹³ z ukosa na Harry'ego, a broda lekko mu siê zatrzês³a.- Powiedzia³a, ¿e tak sobie spaceruje po ³¹kach, ale.niech skonam, jeœli nie mia³a nadziei spotkaæ tutaj zupe³nie kogoœ innego.- Puœci³ do Harry'ego oko.- Gdyby mnie kto zapyta³, tobym powiedzia³, ¿e bardzo by siê ucieszy³a z podpisanego.- Och, zamknij siê - warkn¹³ Harry.Roñ parskn¹³ œmiechem i na ziemiê polecia³a garœæ œlimaków.- Uwa¿aj! - rykn¹³ Hagrid, odci¹gaj¹c Rona od swoich drogocennych dyni.Zbli¿a³a siê pora lunchu, a Harry mia³ dzisiaj w ustach tylko kawa³ek krajanki z melasy, wiêc uzna³, ¿e najwy¿sza pora, by wróciæ do szko³y.Po¿egnali siê z Hagridem i powêdrowali do zamku.Roñ co jakiœ czas beka³, ale „zrzuci³" tylko dwa ma³e œlimaki.Zaledwie weszli do ch³odnej sali wejœciowej, gdy rozleg³ siê dŸwiêczny g³os profesor McGonagall.- Ach, ju¿ jesteœcie! Potter i Weasley.- Profesor McGonagall kroczy³a ku nim z groŸn¹ min¹.- Odrabiacie dzisiaj szlaban.- Co mamy robiæ, pani profesor? - zapyta³ Roñ, nerwowo powstrzymuj¹c bekniêcie.- Ty bêdziesz czyœci³ z panem Filchem srebra w izbie pamiêci.Tylko bez ¿adnych czarów, Weasley.Zakasaæ rêkawy i do roboty.Roñ prze³kn¹³ œlinê.Argus Filch, woŸny, by³ znienawidzony przez wszystkich.- A ty, Potter, pomo¿esz profesorowi Lockhartowi odpowiadaæ na listy wielbicieli.- Och, nie.Czy nie móg³bym te¿ czyœciæ sreber? - jêkn¹³ Harry.- Nie, w ¿adnym wypadku - powiedzia³a profesor McGonagall, unosz¹c wysoko brwi.- Profesor Lockhart za¿yczy³ sobie wyraŸnie, ¿ebyœ to ty mu pomóg³.Punktualnie o ósmej, obaj.Harry i Roñ powlekli siê do Wielkiej Sali pogr¹¿eni w rozpaczy.Hermiona wkroczy³a za nimi z min¹ pod tytu³em Samitegochcieliœcie, takie s¹ szkolneprzepisy.Zapiekanka z miêsa i kartofli nie smakowa³a Harry'emu tak, jak siê spodziewa³.Ka¿demu z osobna - i jemu, i Ronowi - wydawa³o siê, ¿e trafi³ gorzej.- Filch bêdzie mn¹ pomiata³ przez ca³y wieczór - narzeka³ Roñ.- Tylko bez czarów! Przecie¿ tam jest ze sto srebrnych pucharów! Nie znam siê na mugolskich metodach czyszczenia!- Ja bym to wzi¹³ z poca³owaniem rêki - powiedzia³ Harry markotnym tonem.- U Dursejyów zawsze to robi³em [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • funlifepok.htw.pl
  •