[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Dokąd? - spytał Alan.- Powiedział tylko, że jeszcze się zobaczymy.I że bardzo mu pan pomógł.- To naprawdę ciekawy człowiek.- Jestem wdzięczna za to, co zrobiłeś, Alanie.- Nic nie zrobiłem.Prosiłaś go o pomoc?- Rozmawialiśmy o tym.Powiedział, że być może będzie mógł to zrobić taniej niż zwykle.Słyszał pan dziś rano autobusy?Springer widział je z okna pokoju.Siedział tak, sącząc kawę, rozkoszując się gorącym, letnim porankiem, rozmawiając z Ellen, kiedy kierowcy wrócili z góry i weszli do sklepu.Murzyn zauważył doktora i machnął mu ręką.- Proszę dać temu człowiekowi filiżankę kawy.- Z nogą lepiej? - upewnił się Alan.- Przestała boleć w środę.Wyrzuciłem pigułki i podarłem rachunek od lekarza.Kierowcy zamówili śniadanie.Jeden z nich powiedział:- Przywieźliśmy wam następnych świrów.- Nową grupę? - spytał Springer.- Tak.O rety, szkoda, że pan nie widział tamtych poprzednich w niedzielę wieczorem.Zupełnie pokręceni.Czarny mężczyzna przytaknął.- Żywe trupy.Wielkie oczy i uśmiechy jak u sparaliżowanych.Opiekunowie mówili: "módlcie się", a trupy się modliły.Mówili: "śpiewajcie", a trupy śpiewały.Jak w horrorze.Nie wiem, co oni im zrobili, ale zrobili to dobrze.- Nigdy pan czegoś takiego nie widział.Wrzeszczeli, krzyczeli, a tu nagle zapada zupełna cisza i wszyscy zaczynają płakać.Zgrzytają zębami, wyją, a opiekunowie biegają w tę i z powrotem pomiędzy siedzeniami i krzyczą, że mają jeszcze trochę popłakać.Płaczą jeszcze i jeszcze, a tu nagle opiekunowie zaczynają się śmiać, a wtedy trupy też.Śmieją się jak dzicy, a potem śpiewają kolejną pieśń.- To samo u mnie - powiedział drugi kierowca.- Przez całą drogę.- Tak - odezwał się trzeci.- Potem nagle zaczynali się ściskać i całować, zupełnie jakby mieli zamiar rozpocząć wielką orgię; z tym że chłopcy całowali chłopców, a dziewczyny - dziewczyny, ponieważ posadzili ich oddzielnie - chłopaków po jednej stronie autobusu, dziewczyny po drugiej.-Ale to nie miało związku z seksem - powiedział Murzyn.- Tylko takie poklepywanie, jakby pan trzymał swoje dzieci na kolanach.Rozumie pan, o co mi chodzi?- Takie przyjazne - podsunął mu Springer.- Niezupełnie.Raczej jak gdyby dodawali sobie otuchy albo.- Gratulowali - wtrącił jego sąsiad.- Jak wtedy, kiedy wieziemy do domu zwycięską drużynę futbolu.- Racja.Nawet wyglądali, jak po poważnym meczu.Naprawdę padnięci.Ale jeżeli któryś z nich zaczynał przysypiać, ci opiekunowie rzucali się na niego z łapami i budzili.- Wyglądali, jakby nie spali od tygodnia.Murzyn posmarował kanapkę dżemem.- Zastanawiam się, co się stało z tymi, którzy się nie pokazali.- Z kim? - zdziwił się Springer.- Dwadzieścioro z nich nie wróciło.Tego wieczora postanowił wpaść na potańcówkę sekty i zobaczyć, jak to wygląda.Jaskrawe światła Centrum Rozrywki były wyspą w otaczającej ciemności, a słyszalny nawet z oddali dźwięk szafy grającej obiecywał dobrą zabawę młodzieży przybywającej tłumnie pieszo i w starych gruchotach.Kiedy Alan podszedł bliżej, poczuł skurcz w żołądku.Margaret bardzo się ucieszyła z jego wyjścia, ale nie chciała pójść razem z nim, gdyż obawiała się, że obecność ich obojga może onieśmielić Samanthę.Słysząc muzykę i okrzyki młodzieży, doktor przypomniał sobie czasy, kiedy sam był nastolatkiem; chadzał samotnie na tańce, mając nadzieję, że zdarzy się coś niezwykłego, co odmieni jego życie.Może spotka dziewczynę, może ktoś zaoferuje im przejażdżkę swoim samochodem, może jego ojciec nie zniszczy wszystkiego, zataczając się w pobliżu szkoły, pijany do nieprzytomności.Wrota Centrum Rozrywki były otwarte.Springer wszedł w środek roześmianej grupy.Jeśli uśmiechnięty, młody człowiek, który natychmiast pojawił się koło niego, nie był zadowolony z wizyt dorosłych, to nie pokazał tego po sobie.- Witamy - powiedział wylewnie.- Może coś do picia?Alan odrzucił wspomnienia i podążył za nim poprzez zatłoczony parkiet w kierunku dystrybutora z napojami.Ściany jasno oświetlonego pomieszczenia były pomalowane na biało, betonowa podłoga na niebiesko.Większość młodzieży miała na sobie te same kombinezony i koszule, jakie nosili gospodarze, których różniły od miejscowej młodzieży przylepione uśmiechy i metalowe krzyże zawieszone na szyi.Sekciarze, w wielu miejscach na sali, byli zajęci rozmową z dzieciakami, roznoszeniem napojów i ciastek, łagodnym zachęcaniem podpierających ściany, aby przyłączyli się do zabawy.W odróżnieniu od opiekunów na zabawach szkolnych, zwracali się do każdego z osobna i wprowadzali go w wir imprezy.Muzyka grała głośno i brzmiała jak któraś z piosenek country, które Alan znał, aż do momentu, w którym usłyszał słowa.Brzmiały tak:Nie wiem jak ten prosty Krzyż mógł uwolnić świat od win, wiem, że zlitował się dobry Bóg bo wielka miłość w Krzyżu tym.Zwrotka mówiła o tym, że trzeba porzucić grzech na rzecz prawego życia; kiedy zaczął się refren, tańczący włączyli się w śpiew.Chwytając papierowy kubek z colą, Springer krzyknął:- Wygląda na to, że dobrze się bawią.- Cieszymy się, że pan przyszedł, doktorze Springer - odpowiedział człowiek, który go powitał.- To wola boża, że się pan tu akurat dzisiaj znalazł.- Co jest szczególnego dzisiejszego wieczora?- Będziemy mieli później dla pana niespodziankę.- Jaką niespodziankę?- Jeżeli powiemy, to nie będzie niespodzianki.- Młody człowiek uśmiechnął się.- Samantha to wspaniałe dziecko.Bardzo ją lubimy.- Gdzie ona jest?- Tańczy z przyjaciółmi.Czemu pan jej nie poszuka? Doktor powoli ruszył dookoła zatłoczonego pomieszczenia.Wielu nastolatków pozdrawiało go, a sekciarze przyglądali się z przylepionymi uśmiechami.Zauważył, że krzyże, które nosili, zdawały się oznaczać "rangę".Zauważył Samanthę, która tańczyła z Dickiem; jej twarz płonęła z radości.Zaciekawiony muzyką, podszedł do szafy grającej i zaczął czytać tytuły piosenek.Wszystkie były religijne.Wiele nosiło logo firmy nagraniowej o nazwie "Głos Błękitnego Bractwa".Samantha była teraz bliżej.Starał się, żeby go zauważyła, ale w tym momencie jeden z opiekunów, dwudziestoparoletni mężczyzna objął ramionami ją i Dicka i zaprowadził do rogu sali.Mówił coś poważnie, koncentrując uwagę na Samancie; od czasu do czasu zwracał się do jej kolegi.Najwyraźniej w oczekiwaniu na znak zgody.Chłopiec przytaknął i odezwał się do Samanthy.Springer dostrzegł, że jej ramiona drżą.Ruszył w kierunku córki, ale sekciarz, który go powitał, podszedł razem z rosłym mężczyzną, wzrostu Alana, ale znacznie potężniejszym, którego przedstawił jako instruktora.Springer zjeżył się [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • funlifepok.htw.pl
  •