[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Mamy bardzo skomplikowany i, niestety, niedostatecznie skuteczny układ odpornościowy, czyli immunologiczny.Ilekroć doskonali się jakiś układ obronny organizmu, to czynniki chorobotwórcze, które go atakują, też podwyższają swoją wirulencję.Na przykład zbyt masowe wprowadzenie antybiotyków do terapii wywołało mutacyjne skoki, które bardzo utrudniły walkę człowieka z chorobami.Są już szczepy szpitalne bakterii o wirulencji zupełnie wyjątkowej; niektóre nawet żyją dzięki penicylinie, a bez niej czują się gorzej…To i owo dałoby się może zrobić, to i owo można sprotezować.Istnieją też organy, o których sprotezowaniu marzymy, ale bardzo nam do tego daleko: na przykład układ wzrokowy, o którym tu już rozmawialiśmy, to jednak przede wszystkim wynik nierównomiemosci frontu, jakim się posuwa zdolność terapeutyczna medycyny, która jedno schorzenie potrafi załatwiać, a innego nie.I nierównomierności rozłożenia środków: mówimy o protezowaniu skomplikowanych układów, a wciąż czterdzieści tysięcy małoletnich dzieci w świecie, zwłaszcza tak zwanym trzecim umiera zwyczajnie z głodu, pod masą much i czerwi, które je żywcem zjadają.Dystrybucja opieki roztoczonej nad człowiekiem jest bardzo nierównomierna.— Zdołamy ten świat naprawić, czy też trzeba będzie z niego uciekać?— Pewien Niemiec zapytał mnie w faksie: Jeżeli ludzkość spaskudzi, zepsuje i zatruje Ziemię do tego stopnia, że życie na niej stanie się nie do zniesienia, to czy możliwa będzie przeprowadzka na przykład na Marsa? Nie znany mi osobiście Jesko von Putt—kamer — bardzo piękne nazwisko, które się nam kojarzy z historią największego polskiego poety — uplasowany gdzieś w górnych rejonach NASA, powiedział: — Owszem, przeprowadzimy się na Marsa, przynajmniej niektórzy.— Ja w to nie wierzę;trudno sobie nawet wyobrazić koszta takiej operacji, skoro przewiezienie na Marsa kilkunastokilogramowego ładunku kosztuje kilkaset milionów dolarów.Dochód, który uzyskuje się dziś z całej naszej planety, nie wystarczyłby nie tylko na skolonizowanie Marsa, ale nawet na zainstalowanie tam jakichś maszyn planetarnych, które by sobie chodziły, zbierały minerały i wykonywały inne pożyteczne czynności.Księżyc, jako stacja pośrednia, uczyniłby sprawę nieco tańszą; z kwadrylionów schodzimy zaledwie do trylionów…Pomysł jest taki, żeby olbrzymie, superplanetarne maszyny, bawiąc się w rozmaite chemiczne procedery, z gleby Marsowej wyciągnęły związki, z których da się wyswobodzić tlen i w ten sposób pomału doprowadzić do powstania atmosfery.Cała ta koncepcja — jeśli w ogóle przyjąć możliwość jej realizacji — wymagałaby minimum kilkuset lat, nawet przy założeniu, że wielusettonowe maszyny spacerowałyby tam całą zgrają.Nawet i wówczas jednak żyć tam, gdzie temperatura w dzień dochodzi czasem na równiku do 14 stopni Celsjusza, a w nocy spada do minus 100, nie byłoby zbyt przyjemnie.Mogłoby to być najwyżej miejsce zesłania, jakaś straszliwa super—Syberia.Miejsce w sam raz na gułag dla byłych komunistów, o jakim marzą niektórzy — tylko że wtedy nie będzie już żadnych byłych komunistów, ślad po nich zaginie.Może nawet nie będzie już monarchii angielskiej — to jednak należy do moich kilku mniejszych trosk i zmartwień.— Skoro więc uciec nie ma dokąd, wróćmy do perspektyw biotechnologii.— Wyobraźmy sobie rozwój biotechnologii skierowanej na masowe wytwarzanie substancji, które niekoniecznie muszą być jakimiś częściami zastępczymi, składowymi narządami organizmu ludzkiego albo w ogóle jakichkolwiek żywych organizmów.Dawno temu, jeszcze za pierwszej Solidarności, pisałem, że będzie biotechnologia „cis” i „trans”:wszystko, co dotyczy procesów życiowych, to „cis”, a „trans” to inne, niezwyczajne zastosowania, dla nas korzystne.Jak to przybliżyć? Bardzo trudno, ale można.Jak wiadomo, do uprawy roślin wymagających azotu niezbędne są pewne rodzaje nawozów sztucznych, ponieważ azot z powietrza nie jest przez te rośliny przyswajany.Istnieje natomiast specjalna bakteria — azotobacter — która w tym procesie pomaga.Można więc gen umożliwiający użytkowanie azotu wszczepiać.Tego rodzaju zastosowań może być legion.Znamy na przykład tak zwane fagi bakteryjne, malusieńkie wirusy pasożytujące na niektórych bakteriach.Można sobie wyobrazić wytworzenie większej ilości takich pasożytów, które by żyły na bakteriach szkodliwych dla nas i je unicestwiały.Nie należy oczywiście sądzić, że świat pozbawiony bakterii byłby światem wspaniałym: w naszym organizmie są bakterie, jak pałeczka okrężnicy, niezbędne — choć to może przykre — na przykład dla procesów trawienia.Ostatnio jest zresztą na bakterie moda, mówi się, że wrzody dwunastnicy i żołądka wywołuje helicobacter, że zawał serca też może mieć bakteryjne podłoże.W medycynie, jak we wszystkich dziedzinach życia, pojawiają się mody, które później przechodzą.Był czas, kiedy wyklęto pomidory, teraz już pomidory są nieszkodliwe, najbardziej szkodliwe są papierosy.Najpóźniej niewątpliwie zostaną naruszone elementy centralnego i obwodowego systemu nerwowego, choć byłoby bardzo korzystnie móc łatać uszkodzenia rdzenia kręgowego; na razie o tym nie ma mowy.Napisałem w Krytyce procesów ewolucyjnych, że ewolucja wynajduje znakomite rozwiązania, na przykład regeneracji organów u niższych zwłaszcza zwierząt, a potem o nich zapomina.Można by stosowne geny wszczepiać.Otwiera się tu olbrzymie pole możliwości i naturalnie od razu pojawiają się wśród nich możliwości militarne, wojenne, szkodliwe i zabójcze, o których sam pisałem — ale tylko w książkach science fiction.W ogóle nie byłem specjalnie zainteresowany obrzydlistwami.Tymczasem głównym przeciwnikiem, wrogiem i szkodnikiem dla człowieka okazuje się sam człowiek [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • funlifepok.htw.pl
  •