[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.— Dla mnie bez mleka — powiedział Shire, kładąc na kolanach pojedynczą kartkę papieru.— Pański przyjaciel wyszedł?— Tak.— Czy on wiedział? — spytał stary uczony, biorąc od Adriana kubek z kawą.— Wiedział, powiedziałem mu.Podjął decyzję.Wyszedł.— Rozumiem go — powiedział Shire, mrużąc przed parą unoszącą się z kawy oczy przysłonięte silnymi szkłami.— Usiądźcie, proszę, oboje.Barbara wzięła kawę, ale nie usiadła.Spojrzeli z uczonym po sobie, po czym podeszła do okna, podczas gdy Adrian zajął miejsce naprzeciwko starego naukowca.— Czy to autentyk? — spytał Fontine.— Sądzę, że to najważniejsze pytanie?— Autentyk? Póz względem użytego materiału, pisowni, języka, wieku.owszem, zakładam, że badania dałyby wynik pozytywny.Analizy chemiczne i pryzmatyczne zajmą sporo czasu, ale widziałem setki dokumentów z tego okresu — pod tymi względami jest to autentyk.A co do jego treści.Został napisany przez na wpół obłąkanego człowieka szykującego się na śmierć.Niezwykle okrutną i bolesną.Tu oceny musi dokonać kto inny, jeśli w ogóle będzie to robił.— Shire odstawił kubek na stół, rzucając wzrokiem na Adriana, i wziął do ręki kartkę z kolan.Fontine nie odezwał się ani słowem.Uczony ciągnął dalej: — Zgodnie z treścią pergaminu, więzień, który miał postradać życie na arenie następnego dnia po południu, wyrzekł się imienia Piotra, nadanego mu przez buntownika imieniem Jezus.Stwierdził, że nie jest go godzien.Chciał zginąć pod imieniem Szymona z Betsaidy, pod którym się urodził.Trawiło go poczucie winy, twierdził, że zdradził swego zbawcę.Bo człowiekiem, którego ukrzyżowano na Kalwarii, nie był Jezus z Nazaretu.Uczony przerwał, jego ostatnie słowa zawisły w powietrzu jak urwane w połowie zdanie.— O mój Boże! — Adrian zerwał się z krzesła i spojrzał na Barbarę stojącą przy oknie.Popatrzyła na niego bez słowa komen- tarza.Adrian odwrócił się do Shire'a.— Czy to zostało jasno powiedziane?— Tak.Ten człowiek przeżywał prawdziwe katusze.Pisze, że trzech uczniów Chrystusa działało na własną rękę, wbrew Jego życzeniom.Z pomocą żołnierzy Piłata, których przekupili, wykradli z lochów nieprzytomnego Jezusa, przebierając go w ubiór cieśli, i zastąpili go skazańcem podobnym doń z postury i rysów twarzy.Przy histerii tłumów następnego dnia całun i krew płynąca spod cierni wystarczyły do zamaskowania rysów twarzy człowieka wiszącego na krzyżu.Postąpiono tak wbrew wyraźnym życzeniom tego, którego nazywali Mesjaszem.— “Niczego nie zmienia, a jednak zmienia wszystko" — przerwał mu cicho Adrian, przypominając sobie słowa.— Został wykradziony wbrew własnej woli.Jego życzeniem było umrzeć.Pergamin stwierdza to wyraźnie.— Ale nie umarł, przeżył.— Tak.— Nie został ukrzyżowany.— Nie.Jeśli zawierzyć słowom człowieka, który spisał ten dokument — biorąc pod uwagę okoliczności, w jakich go spisał.Powiedziałbym, że na krawędzi obłędu.Nie mógłbym go zaakceptować na tej tylko podstawie, że faktycznie jest zabytkiem o znamionach autentyczności.— To już jest ocena.— Rozważania prawdopodobieństwa — sprostował Shire.— Autor dokumentu popada w egzaltowane modły i lament.Jego myśli w jednej chwili są jasne i klarowne, w drugiej niezrozumiałe.Szaleniec czy samobiczujący się asceta? Symulant czy skruszony grzesznik? Kto? Niestety fakt, że dokument liczy dwa tysiące lat, przydaje mu wiarygodności, którą w mniej niezwykłych okolicznościach można by kwestionować.Proszę pamiętać, że to są czasy Nerona i prześladowań chrześcijan, szaleństwa społecznego, politycznego i teologicznego.Aby przeżyć, ludzie chwytali się przeróżnych forteli.Kim naprawdę był ten człowiek?— Dokument mówi to jasno.Szymonem z Betsaidy.— Na potwierdzenie mamy tylko jego własne słowa.Nie istnieją żadne zapiski świadczące o tym, by Szymon Piotr poniósł śmierć wraz z pierwszymi męczennikami chrześcijańskimi.Taki fakt musiałby bez wątpienia znaleźć odbicie w legendzie, a jednak w studiach biblijnych nie ma o tym wzmianki.Jeśli rzeczywiście tak się stało i umknęło to uwagi badaczy, byłoby to szokującym przeoczeniem, nieprawdaż?Uczony zdjął okulary i przetarł grube szkła rogiem laboratoryjnego fartucha.— Co pan chce przez to powiedzieć? — spytał Adrian.Shire włożył z powrotem okulary, powiększające jego zamyślone, pełne smutku oczy.— Przypuśćmy, że jakiś mieszkaniec Rzymu, oczekujący najokrut-niejszego rodzaju śmierci, wymyśla historię uderzającą w znienawidzony symbol parweniuszowskiej, niebezpiecznej religii, i robi to bardzo wiarygodnie.Taki człowiek mógłby znaleźć łaskę w oczach pretorów, konsulów, a nawet samego cezara.Wie pan, wielu tego próbowało.W ten czy inny sposób.Zachowały się szczątki całej masy takich “wyznań".I teraz oto dostajemy do rąk jedno z nich, tym razem kompletne [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • funlifepok.htw.pl
  •